Zbudowaliśmy namiot i posłanie na trampolinie, każdy dołożył coś od siebie.
SeokJin- Yoongi i JiWoo, pojedziecie do sklepu po przekąski? Dochodzi dwudziesta druga więc się pośpieszcie, tutaj za rogiem nie daleko jest cało dobowy- Yoongi złapał mnie za rękę i kazał założyć buty
***
Szliśmy trzymając się za ręce... Mimo tego że nie jesteśmy razem, nasze relacje są bardzo skomplikowane Ale cóż... Taki los?- oddaj torebkę!- krzyknął ktoś zza naszych pleców
Po odwróceniu się ukazała się osoba cała ubrana na czarno, z maską i czapką. Po głosie można było stwierdzić że to mężczyzna. Trzymał broń wycelowaną we mnie, Min zacisnął moją dłoń.
Min- odejdź póki grzecznie proszę- zacisnął zęby
?- to nie do Ciebie!- krzyknął- oddaj torebkę albo cie rozjebie!- załadował magazynekByłam niczego nie świadoma, stałam jak słup soli... Czas płynął nie ublagalnie szybko, czułam bicie serca w gardle... Nie byłam w stanie się ruszyć
Min- JiWoo!- krzyknął potrząsając mną abym się ockneła
Yoongi zaczął podchodzić do mężczyzny, ten ze strachu pociągnął za spust. Kula trafiła mnie... Słyszałam tylko jak zamasskowany mężczyzna ucieka, później upadłam i ciemność.
Yoongi POV
Klęknąłem przy ciele dziewczyny, zaczęło padać i krew, która wydobywała się z rany... Spływała po całym chodniku, oprócz nas nie było nikogo. Ciemna ulica... Pusta ulica...
***
JiWoo zabrała karetka, aktualnie siedzę w domu... Z chłopakami i Rose. Powiedziałem im o wszystkim, nawet w wiadomościach o tym mówią. Nie wiemy co z nią będzie, teraz przechodzi operacje i kazali mi wyjść ze szpitala. Robiłem tam awanturę...Rose- nie mogę w to uwierzyć... Moja ukochana siostra... Dlaczego do cholery ona?!- padła na kolana
Wszyscy byli pogrążeni w płaczu, czekaliśmy na jakie kolwiek informacje. Telefon Hoseoka zaczął dzwonić, każdy się spojrzał z nadzieją że to szpital. Domyślił się i pokręcił przecząco głową.
Hoseok POV
Domyśliłem się ze patrzą na mnie z nadzieją że to szpital, niestety to byli rodzice JiWoo... Byli dla mnie jak rodzina, jak mam im przekazać takie wieści?
Mama JiWoo- Hoseok? Dzięki Bogu! Nikt z Was nie odbiera!
-Ciociu... Muszę ci coś powiedzieć... Oglądałaś wiadomości?
Mama JiWoo- tak, biedna dziewczyna... Z zaskoczenia ją zaatakowano, ale JiWoo ma szczęście że ma takiego szefa. Ta dziewczyna ma szczęście co do partnera!
-Ciociu, proszę... To nie byle jaka dziewczyna... To JiWooSłyszałem tylko jak oddech Kobiety po drugiej stronie słuchawki przyspieszył, telefon upadł i kobieta razem z nim. Na szczęście Mąż kobiety wszystko słyszał natomiast zachował się rozsądnie. Nie pozostało mi nic innego jak się rozłączyć. Wiedziałem że za niedługo Ciocia wraz z Wujkiem złożą nam wizytę...
Wróciłem do reszty A Yoongi stał na tarasie, rozmawiał z kimś przez telefon i palił papierosa. Wydawało mi się że chciał rzucić Ale w takiej sytuacji wcale mu się nie dziwię.
-z kim gada Yoongi?- usiadłem obok TeaHyunga
NamJoon- z kierownikiem szpitala- schował twarz w dłonieZ tarasu zaczęły odbiegać nas krzyki, Min ewidentnie podnosił głos. Był bardzo stanowczy... Aż się bałem.
SeokJin- czy to nie wygląda dziwnie? W sensie zachowanie Yoongiego. Ostatnio są bardzo blisko i jeszcze teraz to co odprawia!- krzyknął zdumiony
Rose- mnie ostatnio nie było w domu, byliśmy na obozie... Jak wróciłam to miałam wrażenie że ktoś jest u niej w pokoju A ona wyszła w meskiej koszulce!- przypomniała sobie
Jeon- zdajecie sobie sprawę jaki on jest... Nie zakochuje się w byle kim, jego uczucia do niej muszą być na prawdę mocne- zatrzymał się- czyli musi to przeżywać jeszcze mocniej...To prawda, Yoongi nie miał wielu dziewczyn, na pierwszy rzut oka można było stwierdzić że to co czuje do JiWoo to coś mocnego. To się porobiło.
Chyba się nie spodziewaliscie takiego obrotu akcji co?
Miłego dnia/nocy💜
![](https://img.wattpad.com/cover/212642538-288-k109211.jpg)
CZYTASZ
Sex Sekretarka/// M.Y
FanfictionPracujesz w dużej korporacji, twój szef jest miłym człowiekiem. Któregoś dnia przychodząc do pracy zauważyłaś karetkę, na ziemi leżał twój raczej martwy szef. Kto by przeżył upadek z 15 piętra? Tydzień później odbył się pogrzeb i następnego dnia prz...