IV. Na mszy i po mszy

315 54 118
                                    

Fred naprawdę nie chciał iść na mszę. Uważał, że to nieludzkie, że ktoś kazał ludziom przychodzić do kościoła na dwunastą, kiedy ci jeszcze poprzedniego dnia szampańsko bawili się do północy. 

Ledwo wstał, gdyż sen wciąż go kusił. Mały pokoik z brzydką, starą, poszarzałą tapetą był jego ulubionym miejscem w domu. Miał tu wygodne łóżko, na którym mógł się wylegiwać całymi dniami, strudzony pracą w warsztacie. Więcej do szczęścia nie potrzebował.

Spojrzał ze zgrozą na zegar. Zostało mu dwadzieścia minut do mszy. Narzucił na siebie pośpiesznie nieuprasowaną koszulę i marynarkę, zawiązał krzywo krawat, chwycił kromkę suchego chleba i wybiegł z domu. Wolał nie jechać swoim starym samochodem do kościoła. Jemu samemu zupełnie nie przeszkadzał stan pojazdu, ale nie zamierzał robić Joan wstydu.

Istniał jeszcze jeden powód, dla którego nie chciał iść na mszę. Nie był w kościele od tak dawna, że nie pamiętał już, kiedy ostatnio tam gościł. Nie żeby stracił wiarę w Boga, chociaż musiał przyznać, że czasem w niego powątpiewał. Chodziło mu o coś innego. Uważał się za niegodnego przebywania wśród dobrych chrześcijan modlących się w domu Ojca. Obawiał się, że nie starczy mu odwagi na wejście do kościoła.

Biegł z całych sił, lecz nie uchroniło go to przed spóźnieniem się. Wpadł na mszę tuż przed Ewangelią i stanął na samym końcu. Zupełnie zapomniał o swoich obawach, skupiony jedynie na tym, by zrobić na dziewczynie dobre wrażenie. Miał nadzieję, że Joan go zauważy. Sam dostrzegł ją w pierwszej ławce. Nie przypominała już tej ślicznej, delikatnej nimfy w błękicie, którą była wczoraj. Niewiele widział ze swego miejsca, zauważył jednak, że miała na sobie długą, bezkształtną suknię, która zakrywała wszystkie jej wdzięki. Musiało jej w niej być okropnie gorąco.

Spojrzał na pastora. Czas przyprószył jego włosy siwizną, a twarz poorał zmarszczkami, lecz nawet z daleka Fred widział ogromną dobroć emanującą z jego oczu. Ten sam wyraz lica przyciągnął go wczoraj do Joan. Nie wsłuchiwał się nigdy zanadto w kazania, lecz łagodny głos pastora sprawiał, że z chęcią chłonął jego kolejne słowa.

— Miłość... — mówił. — Czymże ona jest? Wielu z was wiąże ją z pełnym słodkiego upojenia uczuciem wypełniającym nas, gdy się kimś zauroczymy. Wielu, zwłaszcza młodych, jest przekonanych, że to tylko pocałunki, romantyczne spacery i drobne czułostki. Sam kiedyś tak myślałem, póki nie przyszło otrzeźwienie. Bo choć wzajemna czułość jest w uczuciu bardzo ważna, to nie należy do kluczowych rzeczy. Prawdziwa miłość, moi drodzy, jest cierpliwa, chce dawać, a nie jedynie dostawać. Ktoś, kto prawdziwie kocha, gotów jest wszystko poświęcić dla ukochanej osoby. I nie chodzi tu tylko o miłość między małżonkami, bo podobnie przedstawia się uczucie między rodzicem a dzieckiem, rodzeństwem, przyjaciółmi... Tylko ma inne odcienie. Małżonkowie muszą o siebie dbać, pamiętajmy jednak, że troska nie polega jedynie na tym, że mąż przyniesie do domu pieniądze, za które będzie mógł utrzymać rodzinę, a kobieta posprząta i ugotuje obiad. Nie, moi drodzy. Musimy troszczyć się o uczucia drugiej osoby, o jej życie duchowe, o jej duszę. Bo choćbyście żyli w największych luksusach, nie będziecie szczęśliwi w małżeństwie, jeśli nie będziecie wzajemnie o siebie dbać. 

Słowa mężczyzny zrobiły na nim naprawdę duże wrażenie. Nie przyznał się do tego przed Joan, lecz nawet nie wiedział, kto obecnie jest pastorem w Oakwood, gdyż mieszkał na takim odludziu, że z nikim nie rozmawiał, nie licząc klientów swego warsztatu. Tam przyjeżdżali jednak niemal wyłącznie mężczyźni, którzy nie mieli w zwyczaju plotkowania o pastorze, kościele czy innych sprawach, które uważał za typowo kobiece. Poza tym sporo swego wolnego czasu spędzał w White Mountain na piciu czy chodzeniu na tańce.

Wreszcie msza dobiegła końca. Fred nieco odetchnął, bowiem ostatnie minuty niemiłosiernie mu się dłużyły. Lubił słuchać czytań czy kazań, lecz pozostała część nabożeństwa zawsze była taka sama i niemiłosiernie go nudziła. 

Dębowy lasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz