Joan obudził przerażający ból głowy. Rozsadzał jej czaszkę od środka, sprawiając, że ledwo mogła myśleć. Zdumiała się, widząc, że nie jest w swoim pokoju. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że została na noc u Freda.
Uniosła nieco głowę i uśmiechnęła się na widok pogrążonej we śnie twarzy mężczyzny. Głośno chrapał, co ogromnie ją bawiło. Oplatał ją swoimi muskularnymi ramionami, przyciskając dziewczynę do piersi. Nie było jej tak szczególnie wygodnie, lecz ukochany znajdował się blisko niej, a to liczyło się najbardziej.
Ukochany... Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się wczoraj wydarzyło, w to, że Fred wyznał jej miłość. Wszystkie marzenia i nadzieje, które żywiła od jakiegoś czasu, w końcu się spełniły.
Poczuła, jak mężczyzna próbuje przewrócić się na bok. Napotkawszy na przeszkodzę w postaci jej ramion, zamruczał z niezadowoleniem. Uśmiechnęła się delikatnie.
Nachyliła się ku niemu i pocałowała ukochanego w policzek. Fred otworzył oczy, jakby przerażony nagłym pocałunkiem, i zaśmiał się gromko z samego siebie.
— Przestraszyłaś mnie, Joan... — wymamrotał w półśnie. — Wracaj do spania, nie chce mi się jeszcze wstawać.
— Och, widzę, że my się nigdy nie porozumiemy! Ja lubię porządek, a ty tylko byś bałaganił, ja wstaję z samego rana, a ty spałbyś do południa...
— Wcale nie, od ósmej mam zazwyczaj klientów. Jedynie w sobotę, jak sobie trochę popiję, idę spać nad ranem i potem nie chce mi się wstawać przed południem. Ale dla ciebie mogę się nieco zmienić i przestać upijać się do późnej nocy...
— Tak bym chciała. — Uśmiechnęła się blado. — Och, boli mnie głowa... Mam wrażenie, że w ogóle mi nie przeszło. Czuję się okropnie.
— Moja biedna... — wyszeptał z troską. — Zrobię ci herbaty i zapytam babci, czy zostało jej jeszcze trochę zupy z wczoraj, czy będzie dopiero gotować nową... Och, no i muszę iść do budki, żeby zadzwonić do twojego dziadka. Na pewno się martwił... Leż tu, najdroższa.
Joan skinęła mu głową. Pozwoliła, by wypuścił ją z objęć i wstał. Spłonęła rumieńcem, kiedy Fred ściągnął swój podkoszulek i zaczął szukać świeżego ubrania w szafie. Nie mogła się na niego napatrzeć, lecz jednocześnie wstydziła się tej sytuacji. Nie był jeszcze jej mężem, by mogła mu się tak bezwstydnie przyglądać. Pisnęła, kiedy ściągnął i spodnie.
— Fred, proszę, ja tu jestem... Nie chcę widzieć za dużo — jęknęła.
Mężczyzna wybuchnął gromkim śmiechem i spojrzał na nią z rozbawieniem.
— Schowaj głowę pod kołdrę. Jeśli wyjdę stąd w samej bieliźnie do łazienki, babcia nabierze podejrzeń, a nie uśmiecha mi się zakładanie tych rzeczy od nowa. Śmierdzą.
Zaśmiała się. Chciała nałożyć na siebie kołdrę, lecz Fred nie dał jej na to szans, bo zrzucił z siebie bieliznę, zanim zdążyła to uczynić. Ogarnęła ją taka fala ciepła, że nie wiedziała już, czy to wstyd, czy gorączka. Odwróciła głowę, nie chcąc, by zauważył, że go widziała.
— Już możesz patrzeć — rzekł Fred.
Spojrzała na niego, mając nadzieję, że nie zrobi jej przykrego kawału. Na całe szczęście miał na sobie spodnie, brakowało jedynie koszuli.
— Dalej wyglądasz nieprzyzwoicie — sarknęła.
— Nie mów, że ci się to nie podoba — odparł, uśmiechając się łobuzersko.
Joan znów pokraśniała. Przejrzał ją na wylot, nie mogła się jednak do tego przyznać.
— Idź już po tę herbatę i do budki. Chcę do domu...
CZYTASZ
Dębowy las
Historical FictionJoan mieszka w Oakwood przez całe życie. Któregoś dnia poznaje Freda, nowego mieszkańca wioski, z którym zaczyna łączyć ją przyjaźń. Nie podoba się to jej matce, ogromnie podejrzliwej wobec nowego znajomego córki. Kiedy w wiosce zjawia się nowy wika...