Rozdział 74. Zachodzące słońce

2.2K 99 17
                                    

Anna Granger zadrżała gwałtownie, gdy się obudziła - z początku skołowana, zorientowała się, że zastygła w możliwie najbardziej niewygodnej pozycji na krześle w swoim gabinecie. Przez jeden dziwny moment mogłaby przysiąc, że w pokoju obok niej stoi Harry Potter, ale kiedy potrząsnęła głową, zdała sobie sprawę, iż to tylko stary pan Paddison siedzi naprzeciwko niej - przy biurku, zajmując jedno z krzeseł przeznaczonych dla gości.

– Proszę mi wybaczyć, panie Paddison – zawołała ze zmartwieniem.

Czy naprawdę zasnęła podczas rozmowy ze starcem? Znów potrząsnęła głową, by pozbyć się mgły, która osnuwała jej umysł, po czym na powrót skupiła swoją uwagę na kliencie. Mężczyźnie udało się złamać kilka zębów, ale był wyjątkowo uparty w kwestii naprawienia ich. Usilnie starała się przekonać go, iż to nie był zabieg kosmetyczny.

Musiał zostać zrobiony ze względu na ogólny stan zdrowia uzębienia.

– Panie Paddison? – powiedziała ponownie, gdy zdała sobie sprawę, że starzec jej nie odpowiedział.

Spojrzała na niego, marszcząc brwi. Stary mężczyzna siedział na krześle, najwyraźniej śpiąc tak głęboko, jak ona sama jeszcze przed chwilą.

Wciąż marszcząc brwi, Anna wstała ze swojego miejsca i okrążyła biurko, wyciągając rękę, by potrząsnąć ramieniem staruszka. Kiedy się nie obudził, powtórzyła czynność, wkładając w nią więcej siły.

W odpowiedzi mężczyzna pochylił się do przodu. Pani Granger ledwo udało się go złapać, zanim uderzył czołem w blat mebla.

– Panie Paddison! – wykrzyknęła zaniepokojona, sadowiąc mężczyznę w poprzedniej pozycji.

Potrząsnęła nim ponownie, gwałtowniej - tym razem wołając do niego po imieniu.

Spłynęła po niej fala przerażenia, gdy wciąż nie uzyskała od niego żadnej odpowiedzi.

Jedną ręką trzymając starca na miejscu, wcisnęła na telefonie przycisk interkomu.

– Lisa! Coś złego dzieje się z panem Paddisonem. Potrzebuję pomocy!

Kiedy sekretarka nie odpowiedziała, Anna uderzyła mocniej w przycisk.

– Lisa! – zawołała z desperacją.

Choć nastał już wieczór, wciąż było zbyt wcześnie, by jej sekretarka poszła do domu.

Ich gabinety pozostawały otwarte do ósmej.

Gdy wciąż nie uzyskała żadnej odpowiedzi, szybko oparła pana Paddisona o krzesło, po czym pobiegła w stronę wyjścia.

– Lisa! – wrzasnęła, otwierając gwałtownie drzwi do biura. Pomimo stosunkowo wczesnej godziny, z sieni znajdującej się nieco dalej nie dochodziły żadne dźwięki. – Lisa? Kathy? – wykrzyknęła, nawołując również higienistkę stomatologiczną, która powinna znajdować się w pokoju obok, czyszcząc zęby pani Bradford.

Choć drzwi do tego pomieszczenia były otwarte, Anna nie usłyszała stamtąd żadnego dźwięku wskazującego na obecność kobiety. Marszcząc brwi ze zmartwieniem na wspomnienie pana Paddisona, pani Granger przeszła przez korytarz i zajrzała do sali egzaminacyjnej. Na widok, który zastała, jej oczy rozbłysły szokiem. Kathy leżała na podłodze, a pani Bradford drzemała spokojnie w fotelu dentystycznym.

– Kathy! – zawołała Anna, śpiesząc do kobiety i natychmiastowo sięgając dłonią do jej szyi w poszukiwaniu pulsu.

Kathy była młoda i zdrowa, a jej serce biło spokojnie pod palcami pani Granger. Zdezorientowana, Anna potrząsnęła jej ramieniem, wzywając ją po imieniu. Kiedy nie otrzymała odpowiedzi, wstała i podeszła do pani Bradford, by spróbować ją obudzić - jednakże nic, co zrobiła, nie ocuciło klientki.

Kamień MałżeństwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz