Rozdział 89. Obowiązki

2.8K 119 16
                                    

— Chciałbym móc gdzieś wyjść — zajęczał Harry, gdy wrócili do lochów. — Gdziekolwiek, byle bez tej całej eskorty i tłumów za plecami.

Jakżeby inaczej, prawda? Severusa ani trochę nie zdziwiło to oświadczenie. Czy też raczej zrzędzenie, biorąc pod uwagę marudny ton, jakim Harry je wyartykułował. Snape był niemal pewny, że prędzej czy później chłopak będzie miał dość natrętnej uwagi ludzi wokół i zatęskni do czasów, w których mógł bez żadnych problemów i ograniczeń przemieszczać się po Hogwarcie i spotykać z przyjaciółmi, gdy tylko o tym zamarzył. Severus go rozumiał, ale i tak nie mógł zgodzić się na osłabienie ochrony, dopóki w szkole przebywali obcy. Z drugiej strony nie zamierzał ostrym sprzeciwem i pouczeniami prowokować męża do podejmowania jakichś nierozsądnych działań. Był przekonany, że w nastroju, w jakim teraz się znajdował, Harry byłby zdolny do zrobienia każdego głupstwa, choćby wyłącznie w tym celu, aby udowodnić mu, że może. Dlatego też Snape całym wysiłkiem woli powstrzymał sarkastyczny komentarz, który cisnął mu się na usta.

— Wiem — przytaknął zupełnie spokojnie.— Ja też życzyłbym sobie, żeby szkoła zaczęła znowu normalnie funkcjonować. Ale na razie to niemożliwe, więc po prostu się z tym pogódź.

Harry, który przed chwilą wyszedł z sypialni odświeżony już i przebrany, obrzucił męża zdumionym spojrzeniem. Zdaje się, że nie takiej reakcji oczekiwał. Nie doczekawszy się jednak „właściwych" słów, wzruszył ramionami i zajął miejsce na kanapie przed kominkiem. Szykował się do wezwania Zgredka, żeby dostarczył im obiad. Jedzenie w Wielkiej Sali okazało się na razie zanadto kłopotliwe — kosztowało ich za dużo zachodu i angażowało zdecydowanie zbyt wielu ludzi.

— Czy profesor McGonagall mówiła, kiedy zakończą odsyłanie mugoli do domów? Widziałem, że z nią rozmawiałeś, gdy robili mi zdjęcia.

Zabawne, że Harry w ogóle zauważył, co działo się wokół niego podczas sesji zdjęciowej. Wyglądał wtedy, jakby myślał tylko o tym, co zrobić, by jak najszybciej wziąć nogi za pas. Fotoreporterzy przypominali swoim zachowaniem stado jazgoczących psidwaków.

— Nie rozmawialiśmy o mugolach — odrzekł Severus. Podczas krótkiej rozmowy Minerwa przekazała mu zdumiewającą wiadomość, że w rejestrach sieci Fiuu pozostał ślad po przeniesieniu Narcyzy Malfoy do willi w Tuluzie.

Czyli jednak była tam, gdzie Snape bezskutecznie jej wczoraj szukał.

Dlaczego więc się ukrywała? Czy sama zablokowała kominek? Wszystko to było bardzo tajemnicze, a on nie bardzo miał czas, by osobiście aportować się do francuskiej siedziby Malfoyów. Pozostało mu zatem spróbować tradycyjnej metody komunikacji: sowy. Nie był tym zachwycony. Przewidywał dalszą zwłokę, a to było mu bardzo nie na rękę. — Możesz jednak zapytać o to pannę Granger, gdy się tu dzisiaj pojawi.

— Hermiona ma przyjść? — zdziwił się Harry. — A po co?

— Przypuszczalnie po to, żeby porozmawiać o Mrocznych Znakach. Mają też pojawić się Malfoy i Weasley. Podobno wpadli na jakiś pomysł w związku z następną konferencją prasową — odpowiedział nieuważnie, bo jego myśli krążyły wokół listu, jaki planował za chwilę napisać. Nagle dostrzegł rozbawiony wzrok męża. — Tak?

— Od kiedy jesteś lepiej zorientowany w tym, co robią moi przyjaciele, niż ja sam? — zapytał chłopak z krzywym uśmieszkiem.

— Od kiedy Draco Malfoy jest twoim przyjacielem? — odbił piłeczkę, zbyt zaskoczony prawdą ukrytą w pytaniu męża, by szybko znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź. Rzeczywiście, dlaczego to właśnie on wiedział takie rzeczy, a nie Harry? Od kiedy ludzie zaczęli postrzegać ich związek jako wystarczająco intymny, by przekazywać mu wiadomości, przeznaczone zasadniczo dla uszu Pottera?

Kamień MałżeństwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz