Rozdział dedykuję crazymarazm
"Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość".
Zmęczenie
Jestem zmęczony. Wszystko, co wydarzyło się w ostatnich latach, osiadło na moich barkach i przygniotło mnie do podłoża. Cała złość, nienawiść, tęsknota i pożądanie siły - wszystko to, teraz jest nieistotne. Kogo tak naprawdę ścigałem? Brata, zdrajcę własnej krwi, którego jedynym grzechem była miłość do ojczyzny? A może samego siebie?
Wypuszczam ciężko powietrze z płuc, wojna dobiegła końca, mury upadły a świat znowu ma pole do popełniania pomyłek. Jeszcze chwila i ja sam dostanę możliwość kreowania mojej własnej rzeczywistości. Co mogę zrobić? W czym zakotwiczyć własne popędy, aby znowu nie popełnić błędu, przez który o mało nie zniszczyłem najmocniejszej więzi, jaką posiadam?
Spoglądam na moją rękę, wygląda identycznie, jak ta, którą straciłem podczas ostatecznego starcia z Naruto. Długo unikałem zabiegu, czując, iż ograniczenia w codziennych czynnościach będą swojego rodzaju pokutą. Czas jednak, zweryfikował moje intencje. Nic nie mogło zmyć moich win, zabiorę je ze sobą do grobu.
Drzwi od sali, w której przebywam, otwierają się cicho a znajoma postać wchodzi do środka. Nie rozumiem, dlaczego, pomimo mojego odrzucenia i gardzenia jej osobą, ona nadal żywi do mnie uczucia.
- Jak Twoja ręka?
Pyta, poprawiając kitel lekarski. Nie tylko ja i Naruto się zmieniliśmy. Haruno również dorosła, pod opieką Tsunade została cenionym medykiem. Widziałem jej umiejętności na polu bitwy, wielu zawdzięcza jej życie. Ja również, nie tylko z resztą to...
- Dobrze, nie odczuwam różnicy między nią a moją własną.
Przyznaję. Uśmiech mieszany z rumieńcem zakwita na twarzy dziewczyny. Wiem, że zgadzając się na ten specyficzny zabieg, wyrobiłem sobie dług u Haruno i kiedyś będę musiał go spłacić. Nie jestem Młotkiem, nie mam na koncie sytuacji, w których dbałem o Sakurę.
- Naruto też czuje się dobrze, był tutaj wcześniej, ale narkoza jeszcze trzymała Cię w uśpieniu, więc wrócił do siebie.
Mówi a ja spoglądam w kierunku okna. Pierwsze jesienne liście zaczynają wirować na pochmurnym tle Konohy. Nigdy nie uważałem tego miejsca za mój dom, czułem przynależność do klanu, ale teraz, kiedy splendor mojej rodziny zakopany został wraz z pozostałymi budowlami przedwojennej Wioski Liścia, nie mam tutaj niczego.
- Długo Cię nie było, Sasuke. Co robiłeś, jeśli to nie jest żadną tajemnicą?
Uśmiecham się krzywo. Po raz kolejny, Haruno próbuje mnie poznać a ja hamuję się przed bąknięciem jej czegoś niemiłego. Racja, rok temu odszedłem z wioski. Przeznaczyłem część mojego majątku na odbudowę Konohy i wyruszyłem w podróż. Cały świat ninja stawał na nogi, nie każdy miał tyle szczęścia, aby posiadać wokół siebie zdolnych wojowników, którzy zwinnie zamiatali kurz wojny. Łapałem uczynek za uczynkiem, szukając odkupienia. Czas leciał a ja nadal dźwigałem moje grzechy.
- Różne rzeczy.
Rzucam zdawkowo, uświadamiając sobie, iż dziewczyna czeka na odpowiedź. Nie jest z niej zadowolona, ale pomimo jej pomocy, nie chcę wprowadzać Haruno do mojego życia. Nigdy nic jej nie obiecywałem, sama doszukiwała się sztucznych uczuć w moich reakcjach, przez co śmiem twierdzić, że nawet mnie nie zna. Wiecznie wpatrzona w jakiś obraz mojej osoby, który stworzyła w swojej głowie, nawet teraz, kiedy na koncie mam próbę zabójstwa Sakury, ona i tak trwa obok mnie. Powinna rozejrzeć się wokół, Konoha pełna jest walecznych shinobi, wartych jej uwagi.
CZYTASZ
Gwiezdny Pył🌟 | SasuNaru
FanfictionWojna dobiegła końca. Żegnano umarłych, gloryfikowano żywych. Naruto Uzumaki - przez całe życie próbował zdobyć szacunek i zostać zauważonym przez mieszkańców Konohy. Głośno krzyczał, iż będzie Hokage i świat go doceni. Dorosłość zweryfikowała dzie...