Uczennice

565 75 23
                                    

Czytasz? Zostaw gwiazdkę 🖤

"Czy zastanawiał się pan kiedyś, jak silnie związani jesteśmy z przeszłością? Niekoniecznie naszą. Zresztą cóż to jest nasza przeszłość? Gdzie są jej granice? To jest coś w rodzaju bliżej nieokreślonej tęsknoty, tylko za czym? Czy nie za tym, czego nigdy nie było, a co jednak minęło? Przeszłość to tylko nasza wyobraźnia, a wyobraźnia potrzebuje tęsknoty, wręcz karmi się tęsknotą. Przeszłość drogi panie nie ma nic wspólnego z czasem, jak się sądzi".

Nienawidzę bezczynności. Wyuczony ciągłej gotowości do obrony aż zapalam się na myśl, iż moje ciało odmawia posłuszeństwa. Wszystko za sprawą tej cholernej baby, która beztrosko siedzi w kącie pokoju i przy niewielkim stoliku popija sake. Podobno taka z niej bohaterka… dobre sobie. Próbuję podnieść się do siadu, ale ręce drżą mi nieskładnie a ciało zdaje się za ciężkie, abym mógł je unieść. Nigdy nie byłem tak słaby, nigdy nie czułem się tak pusty i wiotki. Zagryzam policzki a krew pojawia się w ustach, przynajmniej głos słucha moich rozkazów.

— Wyjaśnij wszystko. Co mi zrobiłaś? — warczę, na co kobieta kręci oczami. Odstawia czarkę i patrzy prosto w moje oczy a słowa powoli kształtują się w wypowiedź.

—  Uratowałam ci dupę, Uchiha. Nie wystarczy ci?

Prycham, za kogo ona się ma? Może dla mieszkańców Konohy jest kimś, ale dla mnie to jedynie upierdliwe babsko, które chyba wie więcej, niż chce wyjawić. Ponownie chcę podnieść się do siadu, ale efekt jest identyczny jak wcześniej. Nie mogę. Kurwa, żeby taka pierdoła stanowiła tak wielkie wyzwanie…

— Co z Naruto? — oblicze chłopaka śmiga mi pod powiekami.  Nieznana tęsknota kłuje serce, co jest dla mnie specyficzne i nieprzyjemne. Od kiedy tyle myślę o cholernym Młotku?

Głębokie westchnienie wypełnia pokój, czekając na odpowiedź kobiety rozglądam się wokół. Nadal tkwię w pomieszczeniu bez okien, w którym jedynym źródłem światła jest żyrandol stworzony z pojedynczej świecy. Łóżko jest wąskie, ale mogę uznać je za wygodne. Na stoliku obok dostrzegam wodę i fiolki, zapewne to one wpłynęły na mój stan.

— Chikara go leczy. Może jest starą jędzą, ale wie co robi. Do jutra staniesz na nogi i opuścisz schronienie, wolałabym nie musieć znowu cię łatać. — podnosi się i jednym duszkiem upija sake, po czym odstawia butelkę na stolik i podchodzi do mnie, docelowo siadając na skraju łóżka. Coś w jej spojrzeniu łagodnieje, nie wiem, czy to zasługa alkoholu, czy mój stan jest aż tak żałosny. — Kakashi powiedział mi o waszej misji. Żebym na stare lata musiała zabezpieczać czyjeś tyły… no ale cóż, chyba przydało się pójść za wami i poczekać na obrzeżach Ryżu, inaczej już byś wykitował, Uchiha.

Marszczę brwi. Jakie zabezpieczanie tyłów? Nie mieliśmy żadnego wsparcia a nawet jeśli, na terenie Gohanu nie ma chakry, więc kobieta nie byłaby w stanie użyć swoich zdolności do uleczenia mnie. Czuję, że energia ninja egzystuje w moim ciele, jest słaba i dopiero się buduje, ale nie mam ograniczeń, które stanowiła pieczęć. Ponownie chcę podnieść się do siadu, prawie udaje mi się wesprzeć na dłoniach, ale szybko opadam na poduszkę klnąc jak szewc.

— Nie jesteśmy już w Ryżu, prawda? — pytam, głowiąc się, co dokładnie wydarzyło się w starej chacie.

— Nie, wyprowadziłam cię poza granice. Potrzebowałam pełną chakrę, żeby cię poskładać. Pewnie jesteś ciekaw, jak przetrwałeś po wysłaniu tyłka Uzumakiego do Kottonu? — nie odpowiadam, ale to nie przeszkadza kobiecie, aby odpowiedzieć na własne pytanie. — Masz w Liściu kogoś, komu bardzo na tobie zależy, Uchiha. Wiemy, o kim mówię, prawda? Szalik był dziwnie wygodny, nie?

Gwiezdny Pył🌟 | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz