Chłopiec i jego lis

815 82 69
                                    

Rozdział dedykuję nthdelete

"W gruncie rzeczy, Óskarze, jesteśmy do siebie bardzo podobni. Zakochani bez pamięci i skazani na samotność".


Jesień szybko ustąpiła zimie. W porównaniu do Konohy tutaj wszystko tonie w śniegu, który chrupie pod naszymi nogami. Spoglądam na Sasuke: w otoczeniu nieskazitelnej bieli wygląda specyficznie. Jest w tym obrazie coś, co chcę zapamiętać. Granatowy szal nadal otula jego szyję i chociaż nie do końca rozumiem relację Uchihy i Pani Pho, to coś zmieniło się w jego postawie. Może kobieta wplotła do szalika pieczęcie uczłowieczające? Prycham cicho, na Sasuke raczej by to nie podziałało.

Poprawiam długi płaszcz, który wraz z zapasem ubrań i żywności ninja podrzucił nam Pakkun. Las, przez który się przedzieramy wygląda pięknie. Wszystko przykrywa śnieg a ostre słońce odbija się od bieli dodając jej srebrnych refleksów.

- Jutro będziemy w Gohanie.

Ponownie skupiam się na moim towarzyszu. Cały w czerni wygląda groźnie, ale uśmiecham się do niego lekko. Dobrze wiem, że pod tą fasadą chłodu i obojętności kryje się ktoś zupełnie inny. Unosi brew widząc moje zamyślenie.

- Kurama.

Kłamię, na co lis śmieje się w mojej głowie. Nie powiem mojemu przyjacielowi, że analizuję jego osobę. Cenię swoje życie i znam możliwości katany Sasuke.

Przepuść mnie, muszę z nim porozmawiać.

Dopytuję, czego Kurama potrzebuje od Uchihy, ale po dłuższej chwili odpuszczam. Wzdycham a wspomnienie Iruki - sensei wchłania mnie do siebie udostępniając lisowi moje ciało.

🍂

- Uchiha.

Cholera, a ten czego chce? Zatrzymuję się, kiedy błękit oczu Naruto zamienia się w złowrogie i dzikie spojrzenie Kyuubiego. Nie jesteśmy sobie przyjaźni i w ogóle tego nie ukrywamy. Złośliwy uśmiech, zupełnie nie pasujący do Młotka pojawia się na jego twarzy.

- Mamy kilka rzeczy do załatwienia. Zacznijmy od tego, że jak jeszcze raz wystrzelisz Chidori w Naruto, to cię wykastruję.

Zaciskam dłoń na katanie, ale pozwalam mu mówić dalej. Niech jednak wyjdzie kiedyś z Młotka a nie będę się powstrzymywać.

- Co do Gohanu: Naruto od dzieciństwa wypełniony jest ogromnymi pokładami chakry. Zarówno mojej jak i swojej własnej. Mówiłeś o pieczęciach pod Ryżem i jeżeli ich zadaniem jest zmniejszenie ilości energii do podstawowego poziomu, to obawiam się, że dla Uzumakiego to może być duży szok. Wyłączę się wcześniej i schowam bardzo głęboko w jego umyśle pozwalając sobie na długi sen. Nastąpi to dzisiaj wieczorem, kiedy zatrzymacie się na odpoczynek. Nie wiem, jak Naruto zareaguje na taki zabieg, więc miej przy sobie jakiegoś przyzwańca, który w razie czego będzie mógł przytargać medyka.

Katana przestaje mieć znaczenie, podchodzę bliżej do chłopaka i taksuję go wzrokiem. Nie myślałem o tym, jak na Młotka wpłynie zmniejszenie poziomu chakry, ale pomimo mojej niechęci do lisa - brzmi to sensownie. Uzumaki nie jest zwykłym shinobi, należy to jinchuuriki a w ich przypadku nigdy nie wiadomo.

- Nie musimy iść razem do Gohanu. Zatrzymaj go we wspomnieniach a ja udam się do Ryżu.

Chłopak śmieje się głośno a tubalny głos demona brzmi wręcz nienaturalnie. Kręci przecząco głową i zakłada ręce na sobie patrząc na mnie z dziwną przekornością.

- Uchiha, ja ci przypominam, że rozmawiamy o Naruto. W jego przypadku nie ma czegoś takiego, jak dbanie o własne bezpieczeństwo i chociaż mógłbym puścić cię samego, to męczenie się przez resztę życia z wyrzutami sumienia tego dzieciaka nie jest mi na rękę. Wystarczająco sobie wyrzuca, co na moją niekorzyść - staje się i moimi wspomnieniami. Nie potrzebuję więcej.

Gwiezdny Pył🌟 | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz