Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja.
Opadam ciężko na zaspę śniegu. Długi trening z Lee zrobił swoje, bo jestem tak wykończony, że nawet nie mam siły myśleć o Sasuke. Podnoszę leniwie powieki, chociaż w ostatnich dniach śnieg nie sypie tak mocno, to nie da się ukryć, że mamy prawdziwą zimę. Mieszkańcy powoli szykują się do świętowania, co roku pod koniec grudnia obchodzimy święto przesilenia, w trakcie którego dziękujemy za cały rok, który mamy za sobą i życzymy sobie wszystkiego co najlepsze na nowy rok. Grudzień to ogólnie specyficzny miesiąc, pełny przemyśleń i podsumowań. Już dostałem zaproszenie od Iruki na syty posiłek, który jest coroczną tradycja. To czas, kiedy wszyscy wojownicy mają wolne i mogą spędzić czas ze swoimi rodzinami. Są też tacy ludzie jak ja, czy Iruka. Osoby, które nie mają już swoich rodzin. Dla nas wioska organizuje uroczystość w Akademii, ale w tym roku wolę spędzić czas w mniejszym gronie.
Iruka pytał, czy nie chcę zaprosić na święta Uchihy, bo w jego mniemaniu, nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Z automatu odpowiedziałem, że nie. Oczywiście, dodałem jakiś głupi żart, że Uchiha to ponurak i prędzej spaliłby dekoracje, niż normalnie zjadł z nami posiłek.
Sasuke...nic nie rozumiem.
Od naszego ostatniego spotkania minął tydzień. Okropny tydzień, w trakcie którego ledwo mogłem coś zjeść, ciągle płakałem i praktycznie większość czasu spędziłem we wspomnieniach, które przygotował dla mnie Kurama. Dużym plusem jest to, że przynajmniej moje serce dało mi spokój i nie wylądowałem po raz kolejny w szpitalu, co nie zmienia faktu, że moje wcześniejsze zawały nadal budzą niepokój u Sakury.
Sakura. Nie jest z nią za dobrze. Chociaż stara się tego nie pokazywać, to boli ją, że Sasuke znalazł sobie inną kobietę. Tak długo go kochała, tak bardzo o nim marzyła, że pomimo swoich postanowień, aby zostawić tego cholernego drania za sobą, nadal ma problemy, żeby o nim nie myśleć. Nawet nie chcę wiedzieć, jak bardzo by mnie znienawidziła, gdyby wiedziała, co łączyło mnie z Uchihą.
Łączyło...łączy...sam już nie wiem. Kiedy Sasuke wyszedł z mojego mieszkania, miałem taką cichą nadzieję, że zaraz wróci i powie, że to wszystko to jakaś manipulacja. Że on musi się tak zachowywać. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Co prawda, przestał chować swoją czakrę, więc doskonale wiem, gdzie mógłbym go znaleźć, ale chyba nie mam na to siły. To okropnie specyficzne, bo z jednej strony chciałbym znowu się z nim spotkać i na serio zrozumieć, co się dzieje. Z drugiej strony, nie mam na to siły. Co za ironia. Ja, ten który zawsze tak głośno krzyczy i tak bardzo walczy o innych, chowam głowę w piasek. Może na serio wydarzyło się za dużo? Może osiągnąłem swój limit?
Lee siada obok mnie. Jest jedyną osobą, z którą otwarcie o wszystkim rozmawiam. Kiedy przyszedł do mnie rano i zobaczył w jakim jestem stanie, od razu podniósł mnie za fraki i kazał wziąć się za siebie. Jestem mu za to wdzięczny, bo inaczej pewnie dalej bym tkwił w bałaganie i rozpaczy.
- Może skoczymy na ramen? - proponuje, na co posyłam mu słaby uśmiech.
Jedzenie. Na serio mam z nim problem. Staram się wciskać cokolwiek, bo ciało potrzebuje kalorii, ale to tylko środki zapobiegawcze. W życiu nie posądzałem siebie o takie zachowanie. Czy tak powinna wyglądać miłość? Czy powinna tak boleć?
- Naruto-kun?
- Jasne, czemu nie? - odpowiadam, podnosząc się do siadu. - Ichiraku?
- Pewnie!
✨
Przemierzając ośnieżone uliczki wioski, spotkaliśmy paru znajomych. Ponieważ temat Uchihy jest teraz na językach wszystkich, nie zdziwił mnie fakt, że od razu zaczęli pytać, czy wiem co i jak z Sasuke.
![](https://img.wattpad.com/cover/244090295-288-k317559.jpg)
CZYTASZ
Gwiezdny Pył🌟 | SasuNaru
FanficWojna dobiegła końca. Żegnano umarłych, gloryfikowano żywych. Naruto Uzumaki - przez całe życie próbował zdobyć szacunek i zostać zauważonym przez mieszkańców Konohy. Głośno krzyczał, iż będzie Hokage i świat go doceni. Dorosłość zweryfikowała dzie...