?
Cieszyłem się na myśl, że to ostatni dzień szkoły, a później przerwa świąteczna. Same święta były mi obojętne, ale przynajmniej oszczędzę sobie oglądania tych denerwujących mord. Nie wiem jakim cudem jeszcze nie zmieniłem szkoły po raz kolejny.
Moje życie nie było zbyt kolorowe. Zawsze miałem problem, żeby wpasować się do swoich rówieśników. Nie rozumiałem nawet dlaczego. Przecież byłem taki sam jak wszyscy, no może nie w stu procentach, ale na moje oko - nie różniło nas zbyt wiele.
Kiedyś jak byłem mały, mama mówiła mi, że nie mogę być zbyt dobry dla świata, bo on sam w sobie jest okrutny. Jako sześcio/siedmiolatek nie wiedziałem co miała na myśli. Zrozumiałem doskonale, jak tylko poszedłem do szkoły.
Dzieciaki już po twoim ubiorze są w stanie stwierdzić czy jesteś bogaty, czy może jednak biedny. Czy wychowujesz się w pełnej, normalnej rodzinie, czy też nie.
A to wszystko za sprawą tajemniczego rentgena w ich oczach. Szkoda, że sam go nie posiadałem - zdecydowanie łatwiej, by się tym posługiwało niż Spotted: Warszawę.
To było piękne jak jedna durna strona na Facebooku podzieliła szkołę na dwie jednostki.
Byli uczniowie, którzy cieszyli się z jej istnienia i pomagali mi ją współtworzyć. Wysyłali różne ciekawe informacje, a niektórzy nawet wzorowali się na moich postach i pisali jako ja, więc robiłem kopiuj-wklej i gotowe.
Po drugiej stronie stali najwięksi przeciwnicy Spotted, a zarazem jego gwiazdy, które za wszelką cenę starały się dowiedzieć kim jestem i w jaki sposób się mnie pozbyć, żeby niektórzy nie wiedzieli tego co muszą.
Niestety, udało im się, a później odebrali mi moje ukochane dzieło i przypisali jako swoje. Jednak nie mogło odbyć się bez kary. Nie byłbym sobą, gdybym puścił im to płazem.
Patrząc na to, że byłem odludkiem. Nikt nie zwracał uwagi na to, kiedy byłem w szkole, a kiedy nie. Mogłem zatem 24/7 prowadzić stronę i nikt nie podejrzewał, że to ja. Coś pięknego, naprawdę.
Ciekawe czy ktokolwiek chociaż pamięta moje imię, bo nauczyciele czasami patrzyli na mnie, jakby nigdy w życiu mnie nie widzieli. Tak samo było, kiedy stanąłem oko w oko z Robertem Biedroniem, przewodniczącym naszego szkolnego samorządu.
- Musisz wrzucić swój telefon do skrzynki. - powiedział swoim przemiłym, aż do porzygania głosem - Od dzisiaj w szkole jest nowa zasada.
- To koniecznie? - spytałem marszcząc brwi.
- Spokojnie, nic mu się nie stanie. Oddamy ci go po lekcjach. - uspokajał mnie, a ja jedyne co chciałem zrobić to zaśmiać mu się w twarz.
Gdybyś ty tylko wiedział kim ja jestem i co robię człowieku. Wątpię, żebyś był w stanie tak normalnie ze mną rozmawiać.
Koniec końców oddałem mu telefon i wszedłem do środka. Zauważyłem Trzaska, który podglądał swoją miłość i jej nowego tygrysa.
Rafał zapewne myślał, że poszedł po prostu w odstawkę, bo Dudzie zachciało się obracać Kosiniaka w swojej sypialni. Może tak to wyglądało, ale nie do końca tak było.
Tusk będąc „dobrym" kuzynem zabrał go na swoje pierwsze w życiu balety, z okazji osiemnastych urodzin. Państwo Trzaskowscy niekoniecznie byli tym faktem zachwyceni, ale ich syn uznał, że przecież może wyrwać się w nocy tak, aby jego rodzice się o niczym nie dowiedzieli.
Donald zdecydowanie zadbał o to, żeby tamta noc była niezapomniana. Jedyne co po niej zostało to urwany film Rafała, ale też parę ciekawych zdjęć, które znalazły się niedawno w moim posiadaniu.
CZYTASZ
tęczowy chłopiec | bosak x biedroń
Fanfiction(Dawniej „Lustro") Robert Biedroń i Krzysztof Bosak nigdy nie zamienili z sobą słowa jednak, kiedy to się stanie - ich życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni.