Rozdział 4.2

72 7 0
                                    

Andrzej Duda

Pracowałem w jakimś monopolowym, gdzie kierownik zazwyczaj był na kacu, albo i najebany, więc często robiłem go w chuja. Zdejmowałem zegarek ze ściany, przestawiałem go, a co śmieszne.. on się jeszcze nie zorientował - i dobrze. Zapewne wylecę na zbity pysk jak to odkryje, ale narazie się na to nie zapowiadało.

- Chcę coś co da mi kopa. - wszedł jakiś gość do sklepu i zachowywał się, jakby już tutaj kiedyś był.

- Z kopa to może pan stąd zaraz wylecieć. - mruknąłem spoglądając na niego.

- Klient nasz pan, więc może trochę grzeczniej gnoju.

Najchętniej to bym mu przyjebał, ale po chwili weszła jakaś kobieta, więc nie mogłem sobie na to pozwolić. Nie chodziło o to, że była babą, a ja byłem gentlemanem. Po prostu tamten chuj nie może mieć jakichkolwiek świadków, jakbym go strzelił w ryjca.

- Więc co podać? - spytałem uśmiechając się wrednie.

- Głuchy jesteś czy co? Coś z kopem. - powtórzył, a ja naprawdę czułem, że zaraz wybuchnę.

- Chciałbym oznajmić, że alkoholu jest do wyboru, do koloru. Byłbym więc wdzięczny, gdyby szanowny pan zechciał powiedzieć, jakim jest zainteresowany.

- Zawsze jesteś taki bezczelny? - na jego pytanie, jedynie wzruszyłem ramionami - Daj mi litra Jima Beama.

- Dobrze. - sięgnąłem po butelkę alkoholu - Czy to będzie wszystko?

- Don Jarosław mówi, że nie jesteś szkodliwy.. ale i tak będę miał cię na oku.

Myślałem, że się posikam ze śmiechu jak nazwał kurdupla bossem mafii. „Don Jarosław".. normalnie aż zacznę się bać o swoje życie. Przecież Kaczyński zrobi mi taką krzywdę, że nie wiem jak ja się pozbieram..

W końcu zapłacił kartą. Będąc tuż przy drzwiach, odwrócił się i spojrzał mi prosto w oczy pokazując środkowego palca. Chyba mu ulżyło jak to zrobił, bo nareszcie wyszedł.

*

Po pracy odebrałem Majkę ze szkoły i udaliśmy się razem na jakieś drobne zakupy. Jakby było mi mało na dzisiaj, to musiałem jeszcze spotkać Korwina z jego najmłodszą córką, Dorą.

- Kaja chyba znowu jest w ciąży. - przyznał, a ja o mało się nie zadławiłem powietrzem - Jakoś tak wiesz.. wkurwiona chodzi cały czas.

Godek jest w ciąży, bo chodzi cały czas wkurwiona. Może po prostu jest przed okresem, albo w trakcie? Chociaż.. czy u niej wieczny wkurw nie jest normalny?

- Czy wy jesteście mądrzy? - zmarszczyłem brwi.

- Oj tam, oj tam. - machnął ręką prawie zwalając dżem z półki - Zawsze mogłoby być gorzej.

Jeśli Janusz się nie myli, kupię mu gumki na rocznicę ślubu. Tak, żeby wiedział, że takie coś jak prezerwatywy istnieje i można z nich korzystać, aby uniknąć niechcianej ciąży.

- A jak to będą bliźniaki? Co wtedy zrobicie?

- No to wezmę sprzedam na czarnym rynku.. dwadzieścia pięć tysięcy dolarów sztuka. Może chcesz dokupić Mai rodzeństwo?

Chętnie to bym dokupił jemu mózg, bo urodził się bez niego i żyje jako ameba.

- Tatusiu. Ja chce mieć siostrę albo brata.. - odezwała się moja córka, a ja strzeliłem facepalma.

tęczowy chłopiec | bosak x biedrońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz