Rozdział 5

1.7K 160 56
                                    

Krzysztof Bosak

Oczywiście do następnego dnia wiele się zmieniło. Jakaś pierwszoklasistka porozstawiała większość szkoły po kątach. Jednak ja nie miałem zamiaru tak łatwo się poddać, mimo że zarobiłem pomidorem od jednej z jej zwolenniczek.

Na stronie, kiedy pojawiały się wpisy z jej udziałem na końcu były podpisywane: #ZuzannaGórą. Podejrzewałem, że to ona może mieć coś z tym wspólnego. Możliwe, że była drugą informatorką, albo i nawet założycielką.

Postanowiłem ją trochę poobserwować. Co prawda miałem lepsze rzeczy do roboty, ale musiałem odkryć prawdę.. ewentualnie coś ciekawego, żeby móc wysłać to do strony. Jeśli Zuzanna jest właścicielką - nie opublikuje niczego złego na swój temat, a tak przynajmniej mi się wydawało.

- Co ty tutaj robisz? - spytał Korwin stając za mną.

Świetnie, jeszcze tego tutaj brakowało. Tylko skąd on do cholery wiedział gdzie mnie znaleźć? Chyba, że..

- Oboje robimy to samo Janusz. - uśmiechnąłem się.

- Nie bardzo rozumiem.. - zaśmiał się nerwowo.

- Też nie bardzo rozumiem dlaczego założyłeś stronę i obrażasz na niej mnie i innych ludzi ze szkoły. Latasz za mną żebym się nie domyślił? - spytałem lekko podirytowany - Wiewiórka zapewne ci pomaga prawda?

- Uspokój się. - wtrącił się Komorowski.

Myślałem, że zaraz mu przyłożę, ale przypomniało mi się, że miałem przecież mieć go na oku i ewentualnie wyciągnąć coś konkretnego.

- Jestem spokojny. - zapewniłem - Po prostu ustalam pewne fakty.

- Chodzi ci o „Spotted: Warszawa"? - spytał Bronisław, a ja przytaknąłem - Spytaj Kosiniaka-Kamysza. - polecił.

Super. Jeszcze przyszło mi zniżać się do poziomu jakiegoś nerda, który nie widział niczego innego na świecie poza swoją komórką. Najbardziej i tak mnie przerażał fakt, że wiecznie grał w pasjansa. Rozumiem, że gry karciane są interesujące, ale pasjans? Serio?

Mimo wszystko podszedłem do niego i naprawdę nie muszę chyba mówić co robił Władysław.

Bez słowa zabrałem mu telefon, a ten spojrzał na mnie wzrokiem mordercy. Ja w zamian uśmiechnąłem pokazując mu przy tym moje idealne i białe zęby - wiedziałem, że to tylko bardziej zadziała mu na nerwy.

- Co wiesz na temat strony? - przeszedłem od razu do rzeczy.

- Nie będę rozmawiał z kimś w kogo rzucają pomidorem. - prychnął i chciał mi wyrwać z ręki swojego smartfona, ale cofnąłem się o krok.

- Skaczesz do mnie? - uniosłem brew - Bardzo mądre zachowanie jak na kogoś, kto jedyne co potrafi to grać w pasjansa.

- Umiem grać jeszcze w sudoku, ale zapewne twój mózg pojemności orzeszka, nawet nie zna takiego słowa.

Czy to głupie, że właśnie w tej chwili zacząłem myśleć o tym, która gra jest gorsza? Dopiero, kiedy wybrałem obie opcje - doszło do mnie, że to miało odciągnąć mnie od tematu strony.

Zapamiętać: Władysław Kosiniak-Kamysz bajeruje za pomocą pasjansa, a później przechodzi do sudoku i porównuje mózg do wielkości orzeszka - co oczywiście jest niemożliwe, bo ten narząd jest znacznie większy.

- Zmieniasz temat, bo coś ukrywasz. - powiedziałem - Mógłbyś się postarać bardziej, a nie wybierać tak tandetną technikę.

- Nic nie ukrywam.

tęczowy chłopiec | bosak x biedrońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz