A wtedy Rafał Trzaskowski trzasnął Kaję Płodek niczym Zeus swym piorunem, a ona skonała. Andrzejek alpejek nakurwiał sobie z nimi selfie, a później wrzucił je na fejsbuka, bo na insta dostał bana za wyzywanie LGBT. Cóż to za głupia ideologia była, ale Trzask był wyjątkiem - on to hotuwa totalna.
- Niech żyje Polska wolna! - krzyknął Duduś, a Raffaello mu zawtórował.
Później się pocałowali i żyli długo i szczęśliwie.
The end.
Miałem nadzieję, że ucieczka z religii była tego warta. W końcu zmarnowałem aż czterdzieści pięć minut, żeby napisać taki badziew. Chociaż pomińmy już to, że prace na polski pisałem z internetu i to jest mój pierwszy raz w życiu, kiedy sam ruszyłem głową.
- Kurwa Duda, ty to masz potencjał.. - skomentował Bosak - Ale to się w ogóle nie zgadza z fabułą tamtego czegoś, jeśli ma być to fanowskie opowiadanie.
No tak. Przecież byłem osobą, która miała ochotę napisać dalsze losy Rafała, który robił skrobankę skakanką Godek, bo Andrzej (czyli ja) nie mógł się dowiedzieć o tym, że ze sobą spali. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze Kaczyński, który dokonywał tortur na wielbicielach Kai, a następny w kolejce miał być Trzaskowski. Pojebana historia, więc jeśli ktokolwiek kiedyś znajdzie „Do aborcji jeden krok" - to dostanie depresji, albo jeszcze jakiejś innej choroby psychicznej.
- Dalej nie rozumiem jaki jest tego cel. - skomentował Trzaskowski.
- Trzeba poczekać, aż autor to zobaczy i skomentuje nam prace, a później będziemy wchodzić mu w dupę, aż w końcu poda nam swojego Facebooka, albo Snapchata. Nie wiem czego może używać. - wyjaśniłem.
- Czy to co mi wysłaliście to jakiś wirus? - spytał Biedroń dołączając się do nas.
Wysłałem moje dzieło paru osobom ze szkoły i napisałem, żeby koniecznie to przeczytali, bo jest zajebiste. Oczywiście powiedziałem, że znalazłem to przypadkowo. Nie mogłem się przyznać, że to moje dzieło.
- Jak możesz nazwać „Przygody Trzaska" wirusem? - spytałem.
- O co tak właściwie chodzi? - zmarszczył brwi Robert.
- Andrzej bawi się w pisarza. - odpowiedział mu Rafał.
- BagietkaTrzaskowa bawi się w pisarza. - poprawiłem.
Tak, BagietkaTrzaskowa to była moja nazwa użytkownika. Nie mogłem się przecież nazwać AndrzejDudaOficjalnie. Wszyscy wiedzieliby, że to ja.
Na początku myślałem nad TrzaskBlask, ale ostatecznie wygrał obecny nick. W końcu nikt nie ubóstwia bagietek czosnkowych bardziej niż Rafał.
- Czy to jest czas w którym powinienem zapaść się pod ziemię? - spytał Trzaskowski - Nie sądziłem, że kiedykolwiek ktoś będzie chciał mnie ośmieszyć w taki sposób.
Wiedziałem co zrobić, żeby poprawił mu się humor, ale to musiałem odstawić.. jednak miałem jeszcze inny pomysł. Założę kolejne dwa konta, a wieczorem nieco je zagospodaruję.
- Nie przejmuj się tym. - próbował go pocieszyć Biedroń - Tego całego Wattpada to tutaj nikt nie zna. Poza autorem oczywiście.
- Jak ktoś w ogóle mógł napisać o Rafale i Kai?! - oburzyła się jakaś dziewczyna - Przecież ona powinna być z Kaczyńskim! Biedak się tak o nią stara..
Nie wiem czy na miejscu Godek chciałbym być z Jarkiem. Jest nieco nadpobudliwy i niższy od niej. W ogóle się nie dopełniają, nie mają nawet żadnych wspólnych punktów zaczepienia. No totalne zero szansy na utrzymanie takiego związku. To już lepiej wyglądałby z Pawłowicz. Przynajmniej i jedno i drugie jest pierdolnięte.
- Dokładnie! A Trzaskowski powinien być z Żebrowskim! Duda na niego nie zasługuje!
Michał Żebrowski kiedyś chodził razem z nami do klasy. Znaliśmy się od podstawówki. Jednak postanowił nas opuścił w pierwszej klasie liceum, bo przeniósł się z rodzicami za granicę. Rafał był chyba najbardziej z nim związany, więc przez jakiś czas był mniej obecny. Chodziły plotki, że oboje się w sobie podkochiwali, ale żaden z nich tego otwarcie nie przyznał.
- Nie, żeby coś, ale on tutaj jest i wszystko słyszy. - skomentował Bosak, a one spojrzały w naszym kierunku, po czym do nas podeszły.
- A ty co się odzywasz typie z podstawówy? - spytała trzecia - I kto w ogóle cię wpuścił do liceum?
- Jestem w klasie maturalnej. - odpowiedział jej Krzysztof - Poza tym.. nie czytacie „Spotted: Warszawa"? Jestem tam niemal codzienne!
- Kim wy tak właściwie jesteście? - wtrącił się Robert.
- To jest Asia, Gosia. - pokazała kolejno na rudą i czarnulę - A ja jestem Ania. - przedstawiła się blondynka.
- Do ruchania. - skomentowałem pod nosem zerkając jaki ma dekolt.
- Taki jesteś cwany? - burknęła - To dawaj, pokaż na co stać twojego małego kolegę.
- „Mój mały kolega" rozerwałby cię w środku jak siły grawitacyjne, a za to, nie mam zamiaru odpowiadać.
Nawet Agata nie była na mnie taka chętna jak ta małolata, ale pogardziłem nią. Może wcześniej bez zastanowienia bym się na nią rzucił, ale nie miałem na to ochoty. Niech sobie znajdzie kogoś innego.
- Czemu tak właściwie to czytacie skoro wam się nie podoba? - spytał Rafał unosząc brew.
- Bo chore fanficzki są najlepsze! - podsumowała Asia.
Nareszcie zadzwonił dzwonek, który uratował nas od tej durnej trójki. Mieliśmy teraz chemię, więc to dopiero będzie prawdziwa „zabawa".
Kiedy wszedłem do klasy, zająłem wolne miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Zauważyłem, że tyły to było moje stałe miejsce. Nie rozumiałem po co miałem siedzieć z przodu, skoro nie mogłem tam robić czegoś niezwiązanego z lekcją, a tym bardziej spać. Obok mnie (o dziwo) usiadł Rafał, a to zdarzyło się jedynie, kiedy przydzielał nas nauczyciel.
- Siema chemiczne świry! - pan Kruk niemal wskoczył na stół do doświadczeń i prawie wywrócił wszystkie szklane naczynia - Wiecie co będziemy dziś robić?! Karty pracy!
- Zajebiście, kto by się tego spodziewał? - skomentowałem, a Trzaskowski jedynie uśmiechnął się pod nosem.
Od trzech lat na chemii, nie zrobiliśmy żadnego nawet najprostszego doświadczenia. Ciągle były tylko te nudne karty pracy, nic poza tym. Co prawda był to plus, bo nie było sprawdzianów ani kartkówek, ale serio? Naprawdę aż tak nie chciało mu się prowadzić lekcji?
W końcu dostaliśmy kartkę i miałem ochotę się przeżegnać. Na cholerę Krukowi wiedzieć jaką wartościowość ma chlor i te wszystkie inne pierwiastki? Do życia raczej mi się to nie przyda.
CZYTASZ
tęczowy chłopiec | bosak x biedroń
Fanfiction(Dawniej „Lustro") Robert Biedroń i Krzysztof Bosak nigdy nie zamienili z sobą słowa jednak, kiedy to się stanie - ich życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni.