Rozdział 27

744 85 12
                                    

Trochę nam zajęła organizacja tego wszystkiego. Chyba ominęliśmy jakieś trzy lekcje. Nie wiem jak później wytłumaczę to mamie. Ewentualnie coś wymyślę, ale i tak będzie mi dziwnie ją okłamywać. Nigdy tego nie robiłem, aż do moich pierwszych wagarów.. czy to znaczy, że jestem na złej drodze?

Do tej pory nie powiedziałem jej o tym, że jestem z innym Krzyśkiem. Chyba nie będzie miała mi za złe, jak dowie się trochę później?

- Możesz trzymać ten telefon prosto? Byłbym ci wtedy niezmiernie wdzięczny.

Akurat chwilę przed rozpoczęciem tej jakże super ceremonii do Andrzeja zadzwonił Rafał. Jak tylko usłyszał, że będzie ślub to powiedział, że chce go oglądać. Oczywiście był poinformowany, że hajtali się Janusz i Kaja, ale chyba jego miłość do ślubów wygrała wszystko. Nie wiedziałem, że można mieć świra na punkcie czegoś takiego.. ale jak widać można.

- Ty i tak będziesz mi wiecznie wdzięczny, dlatego możesz pocałować mnie w dupę Raffaello. - skomentował Duda.

- Nie takie rzeczy z twoją dupą wyprawiałem, więc to mały pikuś.

- Zamknij ten głupi ryj! - Andrzej zrobił się cały czerwony, ale Trzaskowski nie mógł tego zobaczyć, bo miał widok na jego tylnią kamerę.

Przez tą dwójkę nie wiedziałem czy mam skupić się na tym co mówi Ziobro, a potem para młoda (dalej to do mnie nie dochodziło). W końcu otrząsnąłem się jak Andrzej miał podawać obrączki, on zresztą też, bo większość przegadał razem z Rafałem.

- Krzysiu to nieźle się sprawdza w roli fotografa. - odezwał się Trzaskowski - Ej, a to słychać jak ja mówię?

- Nie kurwa, łaskocze. - Andrzej podał obrączki, a wszyscy chcąc nie chcąc zaśmiali się z jego komentarza - Oczywiście, że słychać pajacu.

- O-em-dżi i ty tak po prostu ze mną rozmawiałeś o pozycjach seksualnych jakich jeszcze nie próbowaliśmy?

- Ja też jeszcze wielu nie próbowałem Rajmund. - skomentował Ziobro, a wszyscy aż się skrzywiliśmy - Możecie się pocałować. - powiedział do Kai i Janusza.

To był chyba jeden z najbardziej niezręcznych pocałunków jakie w życiu widziałem. Nie wiedziałem co miałem z sobą zrobić.. zacząć klaskać? Powiedzieć Kaczyńskiemu, że jego szanse są już przekreślone na wieki wieków?

Najbardziej śmieszył mnie mój chłopak, który robiąc im zdjęcie - wyglądał jakby chciał wydłubać sobie oczy. Dobre tyle, że nie był to jego aparat i nie będzie musiał oglądać tych fotek w galerii.

- O-em-dżi.. ale żeby tak przy tym dziadzie starym się całować? - skomentował Rafał.

- Kto tam tak mówi te „o-em-dżi"? - zaśmiał się Andrzej - Cholernie działa mi na nerwy.

- Michał.

Widziałem po jego minie, że Dudzie nie spodobała się ta odpowiedź. Chyba nie takiej się spodziewał. Ja zresztą też nie. Krzysiek jedynie spojrzał na mnie, ale po chwili zawołał go Ziobro, żeby zrobił mu zdjęcie jak dabuje na środku ołtarza.

Po chwili dołączył się do niego Janusz, który chciał jeszcze, żebym stanął razem z nimi. Nie byłem co do tego przekonany, ale uznałem, że i tak nikt nigdy nie zobaczy tych zdjęć, więc to olałem. Z kolei Andrzej bez słowa wyszedł na zewnątrz. Szczerze, nie chciałbym być teraz na miejscu Rafała..

- Zaraz wracam. - powiedział Krzysiek, kiedy skończył robić zdjęcia.

- Jeśli myślimy o tym samym, wyręczę cię. - odparłem podchodząc do niego.

- Rafał poprosił żebym się nim zajął. - powiedział cicho - Chcę dotrzymać danego mu słowa.

- Cieszę się, że chcesz być uczciwy, ale już raz z nim rozmawiałem. Może teraz będzie nawet bardziej otwarty?

- Okej, chyba masz rację. - przytaknął.

- Ej Kalistrat! - zawołał ksiądz Ziobro - Weź jeszcze zrób nam parę zdjęć! Powiem ci zaraz jakich!

- Chyba załatwię sobie skierowanie do okulisty. - skomentował Krzysiek wzdychając ciężko - Co ja takiego złego na tym świecie zrobiłem, żebym został fotografem tego jakże cudownego ślubu.. - powiedział sam do siebie odchodząc.

Ja z kolei wyszedłem na zewnątrz. Myślałem, że będzie gdzieś przy samym wyjściu, ale pudło. Pokręciłem się dookoła budynku, jednak ani śladu po Dudzie. W końcu wyszedłem poza teren kościoła i znalazłem go kawałek dalej, oczywiście zdążył już wyjąć papierosa i go podpalić.

- Okłamał mnie. - powiedział Andrzej, kiedy tylko podszedłem bliżej - Zapytałem go czy jest tam gdzieś ten chuj Żebrowski, a on zaprzeczył. Co usłyszałem teraz? „Po co miałem ci to mówić? Wściekłbyś się". Może i tak, ale teraz jestem wkurwiony.

Rozumiałem go - czuł się oszukany, ale rozumiałem też Rafała - Andrzej byłby bardziej spokojny bez wiedzy, że jest tam Michał.

- Nie powinieneś się tym przejmować. Rafał nigdy, by cię nie zdradził.

- Nie jesteśmy razem. Jesteśmy w otwartym związku, a to nie jest jedno i to samo dla mnie.

- Niech ci będzie.. ale czy poza Rafałem masz kogoś jeszcze? - uniosłem brew.

- I to jest myśl.. - zaśmiał się i nagle mnie przytulił - Dzięki. Ty to czasami jednak pomożesz człowiekowi. - powiedział odsuwając się ode mnie.

- Chyba nie bardzo rozumiem.. - przyznałem.

- Prześpię się ze wszystkimi możliwymi osobami, albo nie.. prześpię się z Donaldem Trumpem.

Nie wiedziałem co miał w sobie wyjątkowego ten gość, ale skoro Andrzej uznał to za jakiś złoty cel, to coś musiało być na rzeczy.

Szkoda tylko, że mnie nie zrozumiał. Miałem na myśli to, że poza Rafałem nie było nikogo innego i to już poniekąd wygląda jak związek.. ale na ich własnych zasadach.

- Poszedłeś w złym kierunku. - powiedziałem - Chodziło mi o to, że..

- Nieważne. - przerwał mi - Pora wrócić na starą życiową drogę. Dawno mnie tam nie było.

To on wybrał jakąś nową drogę? Dlaczego jakoś nie zauważyłem u niego żadnej zmiany?

- Nie rób czegoś, czego będziesz później żałować.

- Ta jasne. Rafałek zapewne już się liże ze swoją pierwszą miłością.

- Dlaczego masz o nim takie złe zdanie? On mówi o tobie w taki sam sposób, czy o co ci chodzi?

Ja nigdy na Krzyśka nie powiedziałbym złego słowa. Nawet, jeśli bardzo bym się na niego wkurzył. Z kolei Andrzej nawet jak nie miał powodu, to i tak mówił o Rafale źle. Czy z jego ust padło chociaż raz, coś miłego na temat Trzaskowskiego?

- Ty naprawdę myślisz, że wszyscy są tacy super życzliwi dla ciebie, jak nie jesteś w pobliżu? On na pewno nie robi niczego innego niż ja. Zapewne teraz poszedł do Żebrowskiego i mówi jaki to ja nie jestem okropny.. i wiesz co ci powiem? Mam to w dupie. Niech robi sobie co chce, ja od tej chwili nie będę się ograniczał.

Oczywiście. Andrzej się nie przyzna, że to go zabolało. On ma to w dupie i tyle. Przecież dlaczego miałby się tym przejmować? I tak jest bez serca.

- A teraz wybacz. Idę się napić i lepiej, żeby nikt nie wchodził mi dziś w drogę.

Czy to dziwne, że miałem wrażenie, że wydarzy się coś złego?

tęczowy chłopiec | bosak x biedrońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz