Rozdział 20

1.1K 138 129
                                    

A gdybym wam powiedziała, że 10k wbiliście w miesiąc?

P.S. Dobra robota, dziękuję!

...

Krzysztof Bosak

Trochę się stresowałem spotkać tęczowego chłopca w szkole po naszych pocałunkach u niego w domu. Nie wiedziałem nawet czy dobrze się całowałem, bo to był mój pierwszy raz. Może źle wypadłem i nigdy więcej się do mnie nie odezwie?

Jednak widząc jak idzie w moim kierunku, kamień spadł mi z serca. Myślałem, że będzie mnie ignorował jak Śmiszka. Nie ukrywam, że byłoby mi trochę przykro, ale musiałbym się pogodzić ze swoją porażką.

- Wolniej się nie da co? - spytałem lekko rozbawiony widząc jakim „szybkim" krokiem szedł, a on spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha - Nie gryzę. Chyba coś o tym wiesz.

Miałem ochotę strzelić sobie w twarz za taki tekst. Przecież to było głupie!

- Czy to będzie dziwne jak powiem, że nie wiem jak się z tobą przywitać? - spytał niepewnie.

- Nie.. chyba. - odpowiedziałem - Ale pamiętasz co mówiłem? Że nie chcę wchodzić pomiędzy ciebie, a Śmiszka.

- A pamiętasz co ja mówiłem? Że to nie twoja wina. Poza tym, nim już nie musimy się martwić.

- Jak to nie? - zdziwiłem się.

- Zerwaliśmy kilka minut temu. - wyjaśnił.

Nie wiedziałem jak mam na to zareagować. Dla mnie było to ułatwienie (albo jakiś sen, z którego zaraz się obudzę), ale przecież Roberta coś z nim jednak łączyło. Mieli wspólną przeszłość i wspomnienia. To musiało być dla niego ciężkie przeżycie. Chociaż sprawiał wrażenie, jakby w ogóle go to nie obchodziło.

- Przykro mi.. - odezwałem się w końcu.

- W to ci nie uwierzę. - pokręcił głową - Ale w ogóle mnie to nie boli, także spokojnie.

- Jesteś pewien? - spytałem.

- A wyjdę na dupka bez serca jak powiem, że jestem pewien? - westchnął ciężko - Naprawdę nie rozumiem dlaczego ani trochę mną to nie wstrząsnęło. Przecież..

- Okej, już dobrze. - w ogóle nie myśląc, złapałem go za rękę - Pomyśl o tym z innej strony. Lepsza obojętność, niż zabawa w chowanego pod kołdrą.

- To zdecydowanie polepszyło mi humor, dziękuję. - ucałował mnie w policzek.

Przez chwilę zapomniałem jak się oddycha. Nie byłem przyzwyczajony do takich rzeczy. Nie chodziło nawet o to, że Robert był facetem, a nie babą. Chociaż to mniej więcej wyjaśniałoby, dlaczego byłem sam przez całe swoje życie.. aż do teraz.

- Przepraszam! - zarumienił się, puszczając szybko moją rękę - To było silniejsze ode mnie!

- Skoro tak wyglądają podziękowania, to już wiem jak możemy się witać. - uśmiechnąłem się wrednie.

Kiedy tęczowy chłopiec spojrzał w moim kierunku bez słowa położyłem dłonie na jego policzkach i tym razem to ja pocałowałem go pierwszy. Nie musiałem długo czekać na to, żeby objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Chyba jednak te kilka godzin praktyki coś mi dało.

Znane przysłowie mówi: „wszystko co dobre, szybko się kończy". Tak było w tym przypadku, kiedy chwilę zniszczył nam dzwonek na lekcję - jak na złość nie mieliśmy jej razem. Odprowadziłem go pod klasę, po czym sam skierowałem się w stronę sali od języka angielskiego.

tęczowy chłopiec | bosak x biedrońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz