Rozdział 30

773 76 47
                                    

Pytanie na dziś: Gdyby powstała druga część lustra, jaki nosiłaby tytuł?

P.S. Jak ktoś napisze propozycję i wam się spodoba, podepnijcie się pod nią, a ja zobaczę co da się zrobić.

...

Krzysztof Bosak

Czas zleciał niewiadomo kiedy i tak o to, któregoś obudziłem się w grudniu. To znaczyło, że czas Rafała w USA powoli dobiegał końca, ale niekoniecznie byłem z tego powodu zadowolony - ale może od początku.

Tego samego dnia, kiedy Duda robił cuda wianki z tym rudym chujem i nerdem, Trzaskowski zadzwonił do mnie z pretensjami, że to niby moja wina i od tego wszystko się zaczęło.

Na początku próbowałem z nim porozmawiać na spokojnie, ale jak zaczął się drzeć, po prostu się rozłączyłem. Nie dość, że oskarżał mnie o coś na co nie miałem wpływu - to jeszcze zarzucił mi, że zapewne to ja prowadzę Spotted: Warszawa.

Nawet nie wiem skąd ten pomysł. Byłem (jakby nie patrząc) najbardziej poszkodowany razem z Robertem. Dlaczego miałbym atakować siebie? Przecież to byłoby zupełnie bez sensu.

W naszym liceum zaczęło się wieszanie ozdób świątecznych i tych innych pierdół. Przynajmniej tutaj będę czuł ich klimat, bo u siebie w domu poza sztuczną choinką, kolędami w radiu i standardowej ciszy przy stole nic szczególnego nie było.

Z kolei tęczowy chłopiec cholernie cieszył się i kupił już nawet adwentowy kalendarz z czekoladkami w środku. Uznał, że przynajmniej w taki sposób umili sobie tak bardzo długie czekanie na Mikołaja z Miry.

- Masz coś takiego co chciałbyś dostać? - spytał Robert wieszając jakieś obrazki świąteczne na tablicy korkowej.

- Dlaczego pytasz? - odpowiedziałem marszcząc brwi - To chyba nie jest istotna informacja.

- Dla mnie jest. - upierał się - Nie chcę ci dać nietrafionego prezentu.

Nie powiem, że nie, bo mnie zaskoczył. Nikogo nigdy nie obchodziło co bym chciał pod choinkę. Albo coś dostawałem, albo i nie. Nie miałem nawet żadnego pomysłu na poczekaniu jakbym chciał go podać.

- Niczego nie chcę. - odparłem zgodnie z prawdą - Ale jeśli ty masz coś na oku to słucham.

- Tak właściwie to.. wystarczy mi to, że jesteś ze mną, kiedy najbadziej tego potrzebuję.. - zaczął - I w ogóle, że jesteś.

Nie wiedziałem czy spodobało mi się to co usłyszałem, czy może jednak trochę zdenerwowało.. bo jednak było to miłe, ale on chciał mi coś dać i nie oczekiwał niczego w zamian. Próbowałem powstrzymać się od skomentowania tego. Ostatecznie nie wyszło tak jak planowałem:

- Pytasz mnie jaki chciałbym prezent, a sam żadnego nie chcesz. To chyba trochę durne co?

- Przecież nie ma w tym nic złego, chcę sprawić ci przyjemność.

- Mamy na to wiele innych sposobów. - zauważyłem.

- Z prezentem na urodziny też będziesz miał taki problem? - westchnął ciężko.

- Pierwsza kłótnia małżeńska? - zaśmiał się Śmiszek - I tak było długo słodko co?

Po prostu miałem ochotę mu przyłożyć.

Na cholerę on tutaj? Nie może pójść sobie do swojego nowego przyjaciela (czy tam i chłopaka) Tuska? A może już się nie przyjaźnią?

Nawet jeśli, ani trochę nie jest mi z tego powodu przykro.

tęczowy chłopiec | bosak x biedrońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz