Rozdział 24.

257 29 11
                                    

Zmiartwiałem: jak gdy kogo grom nieba ogłuszy,

Żyje, nie czując w sobie żadnej władzy duszy.

Lecz gdy sam zbytek żalu rozpędził te burze

I obumarłej czułość przywrócił naturze,

[...]

Czas uchodzi; zaczęte wyrazy przerywam,

Ściskam, kto bliżej stoi, i łzami oblewam.

Gdy to mówię i płaczę, na górnym obłoku

Jutrzenka blask rzucała przykry memu oku;

Wychodzę, i w tej chwili tak mi się zdawało,

Że na dwie części moje dzieliło się ciało.

Tak bolał Pryam, kiedy mniemana obrona,

Koń, wyrzucał mścicieli z niezmiernego łona."

Żale, Owidiusz

Podobno mój ojciec zginął w bitwie. Poległ także Cynorthus. I jakby tego było mało, Polyboea popełniła samobójstwo. Oh, no i rzekomo odkryto, że Dafne została zabita. Krótko mówiąc, świat oszalał. A ja nawet nie wiedziałem, w którym momencie.

    Początkowo czułem się jak po długiej chorobie. Moja głowa bolała, ciało było słabe i zbierało mnie na wymioty. Gdy służący się mną zajęli, zdałem sobie sprawę, że coś jeszcze jest bardzo nie tak.

    Ponieważ mieliśmy początek czerwca. Podczas gdy dla mnie jeszcze wczoraj był luty.

    Ta myśl uderzyła mnie tak mocno, że panika to za proste słowo, by określić, jak się czułem. Chyba nawet zemdlałem, bo kiedy się obudziłem, był już wieczór, a w moim pokoju dostrzegłem tylko Argalusa.

    Z opóźnieniem zdałem sobie sprawę, iż skoro zarówno ojciec, jak ii brat zginęli, to właśnie Argalus musiał zasiąść na tronie. Nagle zrobiło mi się okropnie głupio. Jednocześnie bałem się jego reakcji. Na pewno miał ważniejsze rzeczy na głowie, niż zajmowanie się moją utratą pamięci.

    Jak się jednak okazało, Argalus przychodził z wyjaśnieniami. Faktycznie moje wspomnienia w tajemniczy sposób zostały wymazane. Według niego, jeden z naszych wrogów podał mi wodę z rzeki Lete. Spałem ponad dobę.

- Obawiam się, że to trwałe – zakończył ze smutkiem.

    Chyba jeszcze nigdy nie był dla mnie tak miły. A może podczas tych kilku miesięcy zaczęliśmy się dogadywać? Wszystko na to wskazywało, bo jeszcze zanim odszedł, obiecał mi pomoc w każdej chwili.

    Pałac bez połowy rodziny był niezwykle pusty. Chociaż wcześniej niespecjalnie się mną przejmowali, ja zwracałem na nich uwagę. W tej chwili Cynortus ciągnąłby mnie na plac treningowy, podczas gdy ja próbowałbym jak najszybciej od niego uciec. Może nie powinno być mi go żal, ale...dziwna wydała mi się świadomość, że już nigdy do tego nie dojdzie.

    Tak samo nie potrafiłem oswoić się z myślą o śmierci Polyboei. Powiesiła się? Dlaczego? Przecież nigdy niczego jej nie brakowało. Potrząsnąłem głową, pozbywając się tych myśli. Nawet gdybym chciał, nie przypomniałbym sobie tego.

    Spacerowałem po ogrodach, próbując ułożyć sobie jakiś plan. Pierwszą osobą, którą powinienem wypytać o wydarzenia z ostatnich miesięcy, to Argalus. Druga powinna być Laodamia, a potem wybiórczo służba.

    Wszystko wydawało się całkiem proste, aż do momentu realizacji. Argalus nigdy nie był specjalnie rozmowy, lecz tym razem miałem wrażenie, że celowo nie mówi mi wszystkiego. Poly zabiła się niedługo przed moimi urodzinami, wkrótce potem dowiedzieliśmy się, że odnaleziono ciało Dafne, a prawie dwa tygodnie później wybuchła wojna z Troją. Jak się można było spodziewać, nie było mnie tam i pozostałem w pałacu. Z pola bitwy wrócił tylko Argalus i niemal natychmiast został koronowany.

Historia pewnego kwiatu, który pokochał słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz