„Sztuka płaczu też jest trudna.
Musisz wiedzieć, białogłowo,
kiedy płakać i jak płakać...
Przestudjuj to szczegółowo."
Sztuka kochania, Księga III, Pieśń XII, Owidiusz
Jeszcze zanim dotarliśmy do pałacu, doszły do nas wieści, że królewna próbowała uciec z zamku. Niespecjalnie zdziwił mnie sam pomysł, lecz Argalus i ja nastawialiśmy się bardziej na noc, nie środek dnia. Jak się przekonałem, Laodamia tak naprawdę nie liczyła na powodzenie swojego planu. Po prostu chciała jak największego rozgłosu swojego nieszczęścia.
Teraz siedziała zwinięta w fotelu i zanosiła się płaczem. Trudno było mi stwierdzić, czy próbuje nam zamydlić oczy, czy po prostu postanowiła się poddać i przestała ukrywać swoją rozpacz.
Argalus stał nad nią z pochmurną miną. Na mój widok wyraźnie odetchnął z ulgą. A kiedy zobaczył Apolla wchodzącego za mną, nawet się uśmiechnął. Laodamia nie podzielała jednak jego uczuć.
- To wszystko przez ciebie! - krzyknęła, wskazując mnie palcem. - Sprzedałeś mnie demonowi!
Zaprzeczyć nie mogłem, jednak sytuacja nie była wcale tak tragiczna, jak się mogło na początku zdawać. Owszem, Eris miała wiele okropnych potomków, którzy lubowali się w przemocy i krwi, ale jak sama słusznie zauważyła, nie każde z jej dzieci takie było.
Gdy na zamku zjawili się wysłani przez nią synowie, odniosłem nawet wrażenie, że to zwyczajne bożki. Po dokładnym namyśle ,razem z Argalusem zdecydowaliśmy się wybrać Ponosa, patrona trudu. Był raczej spokojny, w boski sposób przystojny i wyróżniał się wśród braci tym, że nie zamieszkiwał Podziemia. Chyba właśnie dlatego wybór padł na niego.
- To nie jest demon – mruknąłem, lecz ona mnie nie słuchała.
- Zostanę jego niewolnicą – jęknęła z żałością. - Zabierze mnie w ciemność i będzie traktował jak zabawkę! Aż tak bardzo mnie nienawidzicie?!
Argalus zabrał mnie na stronę, podczas gdy Apollo przykucnął przed Laodamią i próbował ją uspokoić.
- Strażnicy twierdzą, że chciała uciec do świątyni – powiedział mi szeptem Argalus. - Żeby zostać kapłanką.
- Kapłanką? - powtórzyłem zaskoczony.
Patrząc na jej pełne mężczyzn życie, chyba żadna świątynia by jej nie przyjęła. Argalus, jakby czytając mi w myślał, dodał:
- Do świątyni Afrodyty. Wiesz, co tam się dzieje.
Pokiwałem głową, rumieniąc się. Afrodyta osobiście opowiadała mi o swoim „domu miłości". Nie musiałem wiedzieć więcej. Laodamia musiała być więc zdesperowana.
Nagle obaj zdaliśmy sobie sprawę, że jej łkanie ucichło. Odwróciliśmy się, by zobaczyć, jak szeroko otwartymi oczyma wpatruje się w Apolla.
- Ponos nie mieszka w Erebie – doszedł mnie jego uspokajający ton. - To mało znany bożek, ale ma pałac pod Tebami.
- Pałac? - powtórzyła Laodamia. - Nie w Hadesie?
Pieszczotliwie gładziła swoje włosy, jakby tym sposobem próbowała zatrzymać je przy sobie jak najdłużej. Za cztery dni miały zostać jednak ścięte i ofiarowane Artemidzie na znak zakończonego dzieciństwa.
- Pałac. Ładny pałac – Apollo prędko pokiwał głową. - Może nie tak duży jak ten, ale wciąż pokaźny. Moje muzy często tam goszczą.
Niepewnie do nich podszedłem. Sytuacja wydawała się być już opanowana. Laodamia się wahała, jakby nie wiedziała, czy ma dalej płakać, czy może szukać pozytywów. Perspektywa własnego pałacu z pewnością ją nęciła.
CZYTASZ
Historia pewnego kwiatu, który pokochał słońce
Roman d'amourWszyscy wiemy, jak to się skończy. Ale czy wiemy, jak to się zaczęło? Opowieść o Hiacyncie i Apollonie z nutką dramaturgii, odrobiną zbrodni i iskierką miłości, o jakiej nie piszą w mitologii. Pierwsza część Trylogii Zaginione Mity. 07.05.2022 #1...