Rozdział 17

393 30 10
                                    

Pov Setha
-Dzisiaj nauczymy się zaklęcia patronusa. Wiem że to bardzo trudne zaklęcie, ale wierzę, że się go nauczycie. - powiedział Harry.

-Aby rzucić zaklęcie patronusa musicie przypomnieć sobie najszczęśliwszy moment swojego życia. Teraz dam wam chwilę na przypomnienie go sobie i możemy ćwiczyć. -

-Ale Harry nie powiedziałeś nam jakich słów użyć aby je rzucić. - powiedziałem.

-Racja Seth. Zaklęcie to nazywa się expecto patronus. Takich słów trzeba użyć aby je rzucić. Powiedzcie to sobie na głos kilka razy. -

-Expecto patronus, expecto patronus - zaczęło mówić z 40 uczniów.

-Bardzo dobrze. Niestety zaklęcie nie jest już takie łatwe. Podzielcie się w pary, bo wtedy rzucanie zaklęć wychodzi najlepiej. -

Zacząłem trenować z Ginny. To z nią zazwyczaj ćwiczę. Wyobraziłem sobie  kiedy wygraliśmy bitwę o Zzyx. Było to uczucie spokoju. Że w końcu koniec problemów. Zebrałem się w sobie i krzyknąłem.

-Expecto patronus! - krzyknąłem a z mojej różdżki wyleciała słaba biała mgiełka.

-Graultuluje Seth! Udało Ci się wyczarować patronusa. Cielesny to nie jest ale cielesnych nauczymy się na następnej lekcji.

***

-Świetnie wam poszło dzisiaj. Jestem z was dumny. Pamiętajcie o tym... -
-Bum! - coś przerwało harremu.

-Co to było?! - pisnęła jakąś krukonka.

-To chyba wybuch. Czy to nie jest aby dźwięk zaklęcia ostrzegającego? - spytałem.

-Harry, sprawdź na mapie - powiedziała hermiona niespokojnym głosem.

Harry spojrzał się na mapę i krzyknął

-Umbridge tu idzie! I filch! I cała zgraja ślizgonów! -

-W nogi! - ryknął Ron i wszyscy zaczęli biec do wyjścia i uciekać z pokoju.

Kiedy udało mi się przepchać, wybiegłem jak najszybciej. Nagle zza kąta złapała mnie Umbridge.

-Ha mam cie! Do dyrektora już! - powiedziała tryumfalnie.

Nie miałem wyjścia, musiałem iść z tą wiedźmą.

***

-No cóż Dumbledor. Co masz na swoją obronę? - powiedział minister magii

-Cóż knocie masz absolutną rację. Ja stworzyłem tą grupę - powiedział ze spokojem Dumbledor.

-Co to nieprawda! To ja stworzyłem tę grupę! - krzyknął Harry.

Nagle zobaczyłem że Dumbledor spojrzał się na mnie i mrugnął do mnie. Zrozumiałem coś. Ze jak oni uwierzą haremu to cała misja będzie na nic. Muszę więc coś wymyślić.

-Co ty mówisz Harry?! Przestań bronić Dumbledor! To przez niego tu jesteśmy i przez niego mamy teraz kłopoty! - krzyknąłem.

-Naprawdę Sorenson? - spytała się mnie Umbridge.

-Oczywiście proszę pani. Dumbledor powiedział że ministerstwo jest złe i że trzeba je przejąć. A my nadajemy się do tego. - powiedziałem.

-Tak było. Pan Sorenson nie kłamie. - powiedział Dumbledor.

-Tak! Wiedziałem! - krzyknął Knot.

- Seth jesteś wolny. Minerwo odprowadź go. - powiedział Dumbledor.

***

Taki krótki rozdział. Może jutro będzie następny. Do następnego

Japetos

Kendra i Seth w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz