Rozdział 29

269 18 1
                                    

PoV Setha

-Voldemort!

-Tak to ja. Sam Lord Voldemort!

-Panie! Jak dobrze, że jesteś! 

-Zamilcz Bellatriks! Widzę, że nie udało ci się zrobić takiego łatwego zadania! Precz, potem się wytłumaczysz!

Bellatriks wskoczyła do jednego z kominków i zniknęła.

-No dobrze. Teraz mogę zająć się tobą, Potter.

-Nie tak szybko! - krzyknąłem.

-Nie tak szybko, powiadasz? Czyżbyś rzucił mi wyzwanie?

-Dokładnie tak! Ale jako, że jesteś o wiele potężniejszy ode mnie, będę walczył z siostrą przeciwko tobie!

-To zrozumiałe. Widzę, że nie jesteś jak inni gryfoni. Potrafisz się przyznać do swojej słabości.

-Coś w tym stylu. A i jeszcze musisz Harrego odsunąć czy coś aby nam nie przeszkadzał.

-Hahaha. Chcesz grać uczciwie. Jednak są jeszcze dobrzy czarodzieje w tej waszej szkole.

-petrificus totalus!

No dobra. Harrego mamy z głowy. On przynajmniej nie umrze. Trzeba będzie teraz tylko czekać aż przybędzie jakieś wsparcie.

-Zaczynamy za 3...2...1...

-Expeliarmus!

-Avada Kedavra!

Zrobiłem unik i krzyknąłem jakieś zaklęcie. Siostra zrobiła tak samo. Nagle zobaczyłem, że czymś oberwała i się nie rusza.

-KENDRA!!!- ryknąłem z rozpaczą.

-Spokojnie ona żyje. Gdybym chciał was zabić zrobiłbym to dawno. No a teraz pożegnaj się ze światem panie gryfonie.

-Nie tak szybko Tom! 

-Dumbledor?! Co tu robi ten starzec?! - krzyknął zdenerwowany Voldemort.

-Dumbledor! 

-Witaj młody Secie. weź Kendrę i Harrego w bezpieczne miejsce i schowaj się. Obserwuj i unikaj zaklęć, ale ich nie rzucaj. Rozumiesz? 

-Tak panie profesorze!

-A więc przybyłeś stary durniu! Jak twoja szkoła, a nie czekaj jaka twoja przecież cię wywalili, hahahahaha!

-Tom, zachowuj się, jesteś w obecności swojego profesora.

-Zamknij się stary głupcze! Chcesz umrzeć? Bo skoro tu jesteś bardzo tego musisz pragnąć!

-Wybrałeś złą drogę Tom. Mam nadzieję, że chcesz jeszcze przejść na stronę dobra.

-A ten jak zwykle swoje! Może mi jeszcze zaczniesz bredzić o potędze miłości?

-To twoja ostatnia szansa, Tom.

-Avada Kedavra!

Nagle Dumbledor strzelił w niego jakimś nieznanym mi zaklęciem. Wyglądało to na jakieś zaklęcie wodne. Voldemort odpowiedział mu ognistym zaklęciem. Wyglądało to kozacko! Zmieniam zdanie czarodzieje są zajefajni. Muszę kiedyś poprosić kogoś aby mnie takich zaklęć nauczył. Nagle dostałem czymś w głowę.

-Nieeeeeeeeeeeeee!

-Co się stało? - wybełkotałem.

-Obudził się profesorze! Żyje!

-Wszyscy zrobić miejsce!

-Co się dzieje?

-Już spokojnie nie ruszaj się.

Ale czemu mam się nie ruszać? Czuję się tylko bardzo senny.

-Masz złamane żebra i pękniętą czaszkę. Wezwać wsparcie!

-Ministrze, wysłać czarodzieja leczącego, natychmiast!

-Gdzie Kendra? 

-Ona jest w

-Cicho! Powiedz mu prawdę lepiej!

-Twoja siostra została porwana przez Voldemorta.

IIIIIIIIII koniec! Dziękuje, że wytrwaliście ze mną tak długo! Wiem, że zakończyłem okropnie tą książkę no ale cóż. Będzie jeszcze trochę faktów o mnie i mała informacja o kolejnych książkach!

Zapraszam, abyście sobie na to zerknęli!

Miłego dnia, czy nocy, zależy kiedy czytacie,

Japetos


Kendra i Seth w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz