1. Decyzja

758 19 3
                                    

Odważyłam się wejść do zamku, ale pobiegłam od razu do mojego pokoju. Gdy weszłam padłam na fotel, który stał obok okna. Uwielbiałam tam siedzieć i myśleć obserwując to, co działo się za oknem. Siedząc i myśląc o przyszłości podjęłam decyzję: Wyjeżdżam!

Moim dawnym marzeniem było to by zwiedzić trochę świata. Wstałam z fotela, wyciągnęłam wielką walizkę i zaczęłam wkładać do niej ubrania. Wzięłam zarówno ubrania na ciepłą jak i na zimną pogodę. Chociaż temperatura otoczenia nie miała na mnie wpływu. Jednak nie chciałam wyglądać jak dziwak, gdybym chodziła w miejscu gdzie jest śnieg w koszulce na krótkim rękawie i w krótkich spodenkach. Wolałam uniknąć spojrzeń obcych. Byłam bardzo wstydliwa na punkcie mojego wyglądu.

Chociaż podobno byłam przepiękna, tak przynajmniej mówili mi wszyscy mieszkańcy Volterry. Wątpiłam w to, że mówią prawdę, ponieważ według zaleceń mojego ojca wszyscy mają być dla mnie mili albo spotkają ich konsekwencje. Musieli go słuchać, bo mój ojciec to Marek, czyli jeden z trójki Volturi. I wszyscy musieli go słuchać tak samo jak mojego wujka Ara.

Gdy moja walizka była spakowana musiałam powiadomić moich rodziców o mojej decyzji. Wyszłam z pokoju i poszłam krętymi schodami na 3 piętro gdzie znajdowała się komnata rodziców. Zapukałam do wielkich, drewnianych drzwi. Usłyszałam głos mojej mamy - Didyme.

- Proszę - powiedział.

Przez w połowie otwarte drzwi wystawiłam głowę i zapytałam:

- Hej mamo. Nie przeszkadzam?

-Nie, wchodź. Zapraszam.

Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Zobaczyłam, że moja mama siedzi na łóżku. Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła.

- Co Cię do mnie sprowadza, kochanie? - Powiedziała jednocześnie odsuwając się na łóżku by zrobić mi miejsce. - Chodź siadaj i mów, bo widzę, że chcesz mi coś powiedzieć.

Jak ona mnie dobrze znała. Uśmiechnęłam się nerwowo i usiadłam obok mamy.

- Tak masz rację chciałabym Ci coś powiedzieć. - Z nerwów zaczęłam bawić się swoimi palcami. - Postanowiłam, że chciałabym zwiedzić trochę świata. I przyszłam Ci powiedzieć, że planuje dziś wieczorem albo jutro rano pojechać na lotnisko. Wsiądę w pierwszy lepszy samolot i zacznę zwiedzać świat. Co ty o tym myślisz?

Powiedziałam to wszystko i przyglądałam się reakcji mamy. Z początku na jej twarzy było widać zdziwienie zmieszane z troską, później jej wyraz się zmienił. Była bardzo szczęśliwa, że chciałam spełniać swoje marzenia. Uśmiechnęła się, ponieważ wiedziała, że już wiem, co myśli i tylko mnie przytuliła. Gdy mnie przytulała do komnaty wszedł tata i spojrzał na nas zdziwiony. Mama rozluźniła uścisk, a ja spojrzałam na tatę. Podejrzewałam, że słyszał naszą rozmowę, więc nie tłumaczyłam mu mojego planu tylko podeszłam i przytuliłam go. W wyrazie jego twarzy było widać zdziwienie i troskę. Z jego myśli przeczytałam, że boi się, że mnie straci. Rozluźniłam uścisk i odeszłam od ojca jeden krok do tyłu. Spojrzałam na niego i powiedziałam:

- Nie martw się poradzę sobie. Oboje się nie martwcie. - Spojrzałam na mamę. - Jestem dorosła i nic mi się nie stanie. Będę z wami w kontakcie i będę przysyłać wam kartki z pięknych wysp lub mroźnych biegunów. - Spojrzałam na nich i oboje ich objęłam. - Kocham was! - Szepnęłam. Mama odwróciła głowę w moją stronę i pocałowała mnie w czubek głowy. Tata zrobił to samo. Szepną mi do ucha:

- Uważaj na siebie.

- Zawsze uważam. - Odpowiedziałam.

Rodzice rozluźnili uścisk i uśmiechnęli się do mnie. Ja odwzajemniłam uśmiech i wyszłam z ich komnaty. Poszłam do pokoju, włączyłam laptopa i zaczęłam szukać biletów. Kupiłam pierwszy lepszy na jutrzejszy ranek. Postanowiłam, że zwołam zebranie w sali tronowej i poinformuję najbliższe mi osoby o moim wyjeździe.

Zeszłam po schodach do sali tronowej gdzie spotkałam mojego wujka. Aro, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i spytał:

- Co Cię do mnie sprowadza, kochana?

- Witaj Aro. - Powiedziałam i podłam mu rękę nie po to by się dowiedział, czego chce tylko po to by się z nim przywitać. ( Aro potrafi czytać myśli ludzi i wampirów poprzez jedno dotknięcie, ja posiadałam dar: tarczę mentalną, która mu to uniemożliwiała) - Nie masz nic przeciwko temu bym zorganizowała małe spotkanie z mieszkańcami Volterry? Chciałabym coś ogłosić.

- Nie, nie mam nic przeciwko temu. A mógłbym, chociaż wiedzieć, jakie to ogłoszenie? - Spytał z nieukrywaną ciekawością.

- Wolałabym byś dowiedział się na spotkaniu. - Powiedziałam. Wiedziałam, z w głowie był bardzo ciekawy, co chcę powiedzieć.

- No dobrze Bello. A o której chcesz zorganizować te spotkanie?

- Pomyślałam, że może to być za godzinę. - Powiedziałam.

- Okej w takim razie do zobaczenia Bello. - Powiedział i pomachał mi na pożegnanie i zniknął za drzwiami.

Postanowiłam, że zanim się przebiorę pójdę na polowanie.

********************

I tak się kończy rozdział 1. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie czekać na kolejny. Postaram się napisać nowy rozdział w tym tygodniu. Proszę o pisanie komentarzy czy zamysł książki się podoba. Dziękuję i do zobaczenia w komentarzach, na które postaram się jak najszybciej odpisywać.

Dziękuję i do zobaczenia:)

P.S.

Rozdział ma ponad 700 słów nie wiem czy takie będą wszystkie, ale zrobię, co w mojej mocy.

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz