35. Powrót do normalności

136 5 3
                                    

*kilka tygodni później*

Wszystko się ułożyło. Z Edwardem ponownie zostaliśmy parą i jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wszyscy zaakceptowali naszą decyzję. Nawet Rose, która od początku nie była do mnie pozytywnie nastawiona. Zrozumiała pewnie, ze Edward jest szczęśliwy i osobiście ją rozumiem, bo wiem jak bardzo go kocha, jako brata i chce dla niego jak najlepiej. Prawdopodobnie mnie nadal nie lubi, ale udaje przed Edwardem, że nic do mnie niema. Nie przeszkadza mi to. Niektórych się nie zmieni.

Esme była wniebowzięta jak zobaczyła nas razem. Zresztą nie tylko ona. Alice i Jane również były zachwycone, że się udało. Esme świetnie udawała, że się do tego nie przyczyniła. Szczerze mówiąc wychodziło jej to świetnie. Gdybym nie znała prawdy nigdy bym nie poznała po niej, że wszystko to razem z dziewczynami zaplanowała i maczała w tym swoje drobne paluszki. Ale i tak ją kocham. Jest dla mnie jak druga matka.

A jeśli chodzi o rodziców. To szczególnie mama była zachwycona, że w końcu może poznać mojego wybranka. Przyjęła go bardzo pozytywnie. Już po paru minutach rozmawiali tak jakby znali się dobrych kilkadziesiąt lat. Tata również go zaakceptował z lekkim opóźnieniem, ale jednak. Również się dogadują. Tata może nie ma aż tak dobrych kontaktów z Edwardem jak mama, ale i tak cieszy mnie to, że jednak się postarał.

Po tak długim czasie ciężkich przeżyć w moim niebijącym sercu wreszcie zagościł spokój. Nie musiałam się już niczym przejmować. Chodzę na treningi i wzmacniam swoje moce. Nie muszę się już tak bardzo starać, bo steruję wybraną mocą na zamówienie. Moja sprawność fizyczna jest na bardzo wysokim poziomie i podczas polowań udaje mi się czasami wyprzedzić Edwarda. Jest wtedy zdziwiony i dumny. Ostatnimi czasy częściej pojawia się temat powrotu do Forks. I tak szczerze mówiąc mogłabym tam wrócić. Mój oddział tak samo jak ja sama jest w idealnej kondycji, więc w razie potrzeby mogłabym również bez problemu stanąć w jego szeregu i walczyć.

I chciałabym w końcu zaznać uczucia chodzenia do szkoły i pokazywania się publicznie z Edwardem. Już widzę te zazdrosne miny dziewczyn jak chodzimy z Edwardem przytuleni do siebie na korytarzu. Może to trochę wredne, ale takie już jest życie. Nie zawsze się ma tego, czego się chce. Ale miałam nadzieję, że moje największe marzenie się spełni i będę mogła spędzić z Edwardem wieczność.

Dzisiaj znów poruszę temat Forks zastanawia mnie jak Cullenowie na to zareagują.

- Mam do Was pytanie. Co myślicie o tym żeby wrócić do Forks? Oczywiście, jeśli mogę do Was dołączyć. - Zapytałam, gdy byliśmy wszyscy w jednej z wielu komnat przystosowanych do rozmów w większym gronie.

- Zastanawiałem się nad tym. - Zaczął spokojnie jak to miał w zwyczaju Carlisle. - Myślę, że to dobry pomysł. Już tak dawno tam nie byliśmy. Ciebie Bello oczywiście też zapraszamy. Co wy na to kochani? Wracamy do Forks? - Zadał pytania spoglądając w stronę rodziny.

- Ja jestem za. - Powiedziała zachwycona Esme.

- Jasne chętnie wrócę do domu. Już nie mogę się doczekać kompletowania Waszej garderoby. Przez tak długi czas tamte ubrania nie nadają się pewnie do użytku. - Powiedziała nie, co zniesmaczona Alice wizją, że którykolwiek z nas nosi ubranie, które według niej nie nadaje się do użytku. Już widziałam te podekscytowanie w jej oczach. Wyobrażała sobie pewnie, jakie sklepy odwiedzi w poszukiwaniu idealnych ubrań. Osobiście uwielbiam zakupy, ale Alice miała na ich punkcie bzika.

- Super. Jedziemy do domu. Ale ty Bello jedziesz z nami. Bo Edek znowu będzie miał depresje jak ostatnio. Jak będziesz się sprzeciwiać siłą Cię zaciągnę na pokład samolotu. Ja osobiście wolę wesołego i czasem denerwującego Edka niż Edka bez energii i chęci do życia. Nawet moje najlepsze żarty go nie śmieszyły. Jakby to było w ogóle było możliwe. - Krzyknął Emmet podbiegając do mnie i mocno mnie przytulając. Gdybym była człowiekiem dawno by mnie udusił. Spojrzałam na Edwarda ukradkiem i jego oczy ciskały pioruny na wypowiedź Emmeta. Wiem, ze nie lubi jak ktoś o tym wspomina

- W porządku tylko mnie już puść. - Krzyknęłam a olbrzym posłusznie odstawił mnie na ziemie. - A do tych Twoich żartów to naprawdę straszne. Współczuję Ci, że musiałeś przez to przechodzić. - Powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączył do mnie Emmet i reszta rodziny.

- No, chociaż jedna mnie rozumie. - Powiedziała Emmet w świetnym humorze. Uwielbiam go takiego. Jest jak taki starszy brat, który w razie potrzeby ochrzani i przytuli.

Wszyscy zgodzili się na powrót do Forks i na moje towarzystwo. Musiałam tylko poinformować rodziców, że wyjeżdżam. Już raz mi na to pozwolili, więc pewnie nie będą robić problemów.

Gdy skończyliśmy spotkanie i omówiliśmy powrót do domu poszłam do komnaty rodziców. Zawahałam się przez chwilę i zapukałam. Usłyszałam ciche „proszę" obojga moich rodziców. Byłam zadowolona, że nie będę musiała później szukać, któregoś z nich żeby poinformować o mojej decyzji.

Otworzyłam drzwi i zajrzałam do środka. Zauważyłam jak mama, która siedziała na łóżku rysuje coś w swoim notatniku a tata czyta jakąś opasłą książkę siedząc na fotelu.

- O kochanie. Co Cię do nas sprowadza? - Zapytała mama odkładając notatnik.

- Chciałam Was o czymś poinformować. - Powiedziałam lekko zestresowana.

- Jasne. Wchodź, zamykaj drzwi, siadaj i opowiadaj. - Powiedziała a ja zrobiłam tak jak poprosiła. Usiadłam obok niej na łóżku. - To, o co chodzi skarbie?

- Postanowiłam, że razem z Edwardem i jego rodziną pojadę do Forks. Cóż przez tą całą sytuację nie zdążyłam za wiele zwiedzić. - Mówiłam z opuszczoną głową, gdy skończyłam spojrzałam na rodziców. Z ich twarzy wyczytałam radość.

- Okej. Rozumiem, że mamy nie wiele do powiedzenia prawda. - To brzmiało bardziej, jako stwierdzenie niż pytanie.

- Raczej nie zmienię zdania, ale chętnie Was wysłucham. - Powiedziałam z uśmiechem. - Od razu mówię, ze nie czytam Waszych myśli, więc nie wiem, co czujecie.

- No cóż, jeśli uważasz, że to dobra decyzja to nie mam, co innego niż życzyć ci miłej zabawy. Tylko odzywaj się. I odwiedź nas kiedyś. Możesz nawet przyjechać z Edwardem. Polubiłam go i życzę Wam szczęścia. - Powiedziała mama i przytuliła mnie. Gdy mnie puściła spojrzałam na tatę.

- Myślę tak samo jak mama. Miłej zabawy. - Powiedział jak zwykle małomówny tata. Również mnie przytulił. - Uważaj na siebie. - Szepnął mi do ucha.

- Oczywiście. Dziękuję. - Powiedziałam jak mnie puścił. - To ja wracam do siebie. Później jeszcze przyjdę poinformować Was o odlocie. Pa. Kocham Was! - Powiedziałam i wstałam kierując się w stronę drzwi.

- Pa skarbie. - Usłyszałam głos mamy, gdy otwierałam drzwi.

Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Gdy weszłam do środka czekała mnie niespodzianka...

**********************************************************************************

Hejka! Rozdział ma ponad 1000 słów. Wolicie dłuższe czy krótsze rozdziały. Jak zawsze komentarze z pomysłami i gwiazdki mile widziane. Do następnego. Bajo!

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz