50. Szkoła i Jacob

161 3 0
                                    

Edward

Od spotkania wysokiej blondynki podającej się za Bellę minęło wiele dni. Przez ten czas nie zawitałem w domu. Minęło tyle czasu a ja dalej błąkam się po lasach. Byłem w Denali, ale nie zabawiłem tam długo, ponieważ dalej czuję napiętą atmosferę po ostatnich wydarzeniach związanych z Volturi i Bellą.

Tęsknię za rodziną i Bellą, ale tą prawdziwą Bellą a nie jakąś blond podróbką. Chętnie bym wrócił, ale wiedząc, że prawdopodobnie ona nadal tam jest od razu mi się odechciewa. Bez celu błąkam się po lasach polując na zwierzynę.

Nie rozumiem, co się stało z Bellą. Myślałem, że mnie kocha tak bardzo jak ja kocham ją, lecz chyba się pomyliłem. Wynajęła jakąś dziewczynę żeby mnie oszukać a sama mnie zostawiła, choć zarzekała się, że darzy mnie takim samym uczuciem jak ja ją. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Nadal ją kocham, ale nie mogę pojąć, dlaczego po prostu nie przyszła i nie postawiła sprawy jasno. Zrozumiałbym gdyby oznajmiła mi, że jednak mnie nie kocha i nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, ale nie ona postanowiła mnie oszukać.

Postanowiłem, że jeszcze kilka dni spędzę w lesie i będę wracać do domu. Alice pewnie zobaczy w wizji jak wracam, więc będzie przygotowana. Mam nadzieję, że nie będzie tam tej blondynki.

Bella

*poniedziałek rano*

Niedziela minęła bardzo szybko. Głównie albo prezentowałam i trenowałam swoją nową moc albo siedziałam na parapecie rozmyślając lub czytając książki. Dalej sięgam pamięcią do Edwarda. Zastanawiam się, dlaczego tak zareagował skoro dobrze wiedział, że wygląd mi się zmieni a po za tym sama mogę zmieniać wygląd. Ale mimo tego początkowego bólu nie mam do niego żalu. Zareagował tak jak zareagował i czasu się nie cofnie. Tylko jest mi trochę przykro, że tak się stało. Gdybym była słabsza lub on byłby moim przeznaczonym, (bo dalej tego nie wiadomo) losy naszego świata byłyby przesądzone. Podałabym się bez walki a do tego nie dopuszczę. Skoro mam walczyć dla bliskich i wszystkich wokół to wolę zginąć niż się poddać bez walki.

Jak na tą chwilę spałam dwa razy. Jestem w pełni sił i mogę iść do szkoły. Zmysły nadal mam dość mocno wrażliwe, ale jakoś sobie radzę. Nad mocami panuję. Przez niedzielny krótki pokaz odkryłam, że panuję jak na razie nad wodą i powietrzem. Kontaktowałam się z Matilą. Powiedziała, że władanie ziemią i ogniem jest trudniejsze i aktywują się one dopiero za jakiś czas. Nie idzie mi za dobrze, ale mam jeszcze czas by się nauczyć.

Dzisiaj w końcu idę do szkoły. Postanowiłam, ze najpierw wyjdę na małe polowanie. Do wyjazdu mam jakąś godzinę, więc zdążę.

Wyskoczyłam przez okno. Rozpędziłam się do maksymalnej prędkości i wbiegłam w las. Poczułam pumę i jelenia. Postanowiłam, że najpierw złapię pumę a jelenia i tak złapię później. Tak też uczyniłam. Schowałam ciała zwierząt w krzaki i skierowałam się w stronę domu. Nagle dopadł mnie dziwny zapach. Nie jest to zapach ani zwierzęcia ani wilkołaka. To musi być jakiś wampir. Ale mam wrażenie, że gdzieś ten kiedyś ten zapach czułam. Po chwili zniknął.

„No nic pewnie się pomyliłam." – Powiedziałam w myślach i kontynuowałam bieg do domu.

Polowanie i powrót do domu zajęło mi jakieś 20 minut. Mam jeszcze dużo czasu na zrelaksowanie się w wannie. Od dość długiego czasu nie byłam w szkole, więc prawdopodobnie znowu będę głównym obiektem zainteresowań innych uczniów. Ale tak szczerze mi to już nie przeszkadza. Mogą się patrzeć i gadać, co chcą. Najważniejsza jest dla mnie teraz rodzina a nie zdanie obcych mi ludzi na mój temat.

Po kąpieli przebiorę się w przygotowany wcześniej zestaw ubrań. Składa się on z miętowego siateczkowego sweterka z długimi rękawami, czarne dżinsy i zwykłe trampki. Do tego czarny plecak.

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz