23. Rozmowa i wizja

147 9 0
                                    

Bella

- No wyksztuś to z siebie! - Krzyknęła Kate.

- Jestem córką Marka. - Powiedziałam niepewnie.

- Co?! Ale jak to możliwe?! - Zaczęła krzyczeć.

- Uspokój się! - Wrzasnęłam. Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. Odkąd mieszkam w Volterze jestem bardziej wredna niż kiedyś. Niestety tutaj trzeba takim być. - Przepraszam nie chciałam Cię przestraszyć.

- Nic nie szkodzi. Ale dlaczego nam tego nie powiedziałaś?! - Zapytała trochę spokojniejszym tonem.

- Bałam się waszej reakcji. Bałam się, że mnie nie zaakceptujecie i zostanę sama. A naprawdę mi na Was zależy. Myślisz, dlaczego zastawiłam Edwarda?! Dla jego bezpieczeństwa. Nigdy z własnej woli bym Was nie zostawiła.

- Już rozumiem, ale i tak mogłaś nam o tym powiedzieć. Masz jeszcze jakieś sekrety, o których nam nie powiedziałaś? - Zapytała z niepewnym uśmiechem.

- Nie chyba o wszystkim Wam powiedziałam... - Chciałam coś jeszcze dodać jednak przed moimi oczami pojawiła się wizja.

„Edward jedzie do Włoch. Tanya ze mną się kłuci. Rozdziela nas Edward. Lecz nie poznaje mnie. Chce ze mną porozmawiać. Zgadzam się. Tanya jest wściekła i ucieka."

Wizja się kończy.

Zatrzymałam się i patrzyłam w dal. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć i jak na to zareagować. Stoję tak kilka chwil. Zastanawiam się, co to może znaczyć. Moje rozmyślenia przerywa Kate ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Bella? Co się dzieję?! Stoisz i nic nie robisz?

- Miałam wizję... - Tylko te dwa słowa udało mi się wymówić. Kate jeszcze bardziej się zaniepokoiła.

- I co widziałaś?!

- Tanya...I ja się kłócimy...Rozdziela nas Edward...Ona ucieka...Ja rozmawiam...Z Edwardem... - Udało mi się wydukać. Kate ustała przede mną z szeroko otwartymi oczami.

- Ale jak to?! Kiedy?

- Najprawdopodobniej jutro wieczorem. Ale czego oni ode mnie mogą chcieć?! - Zapytałam sama siebie, ale Kate uznała, że kieruję te pytania do niej.

- Nie mam bladego pojęcia. Naprawdę nikt nie wie, że tu jestem. Przysięgam! - Powiedziała, co raz bardziej zdenerwowana Kate. Otrząsnęłam się i przytuliłam mocno Kate, która po chwili odwzajemniła uścisk.

- Spokojnie. Wierzę Ci. Tylko zastanawia mnie, co oni mogą tu robić.

- Nie mam pojęcia.

- No nic dowiemy się jutro. Mam do Ciebie pytanie.

- Tak słucham Cię.

- Może chciałabyś tu zostać ze mną? Chociaż do jutrzejszej sytuacji? - Zapytałam z nadzieją. Nie chcę być sama i zastanawiać się, o co chodzi. - Jakbyś została miałabym, z kim pogadać.

- No nie wiem...reszta pewnie będzie się zastanawiać gdzie jestem. Chyba, że do nich zadzwonię.

- A mogłabyś? - Zapytałam niemal błagalnie.

- No okej. Za chwilę zadzwonię.

- Hurra! Dziękuję! - Powiedziałam i mocno ją przytuliłam.

Oderwałyśmy się od siebie i poszłyśmy w stronę zamku.

Edward

Pożegnałem się z rodziną i pojechałem na lotnisko. Gdy już wszystko oddałem i wsiadłem do samolotu zacząłem rozmyślać, co może znaczyć wizja Alice? Kim jest ta rudowłosa wampirzyca? I dlaczego Tanya się z nią kłóciła? Moje rozmyślenia przerwała Pani z obsługi.

- Dzień dobry. Czy mogę Panu w czymś pomóc? - Zapytała z wielkim uśmiechem. Przeczytałem jej myśli:

„Kurde, jaki przystojniak! Ciekawe czy jest zajęty?! Muszę do niego zagadać może coś zaiskrzy."

- Nie dziękuję. Niczego nie potrzebuję. - Powiedziałem z udawanym uśmiechem.

- Na pewno? Czy coś się stało? Wygląda Pan na zmartwionego może mogłabym Pana jakoś rozweselić? - Zapytała z szerokim uśmiechem.

- Nic się nie stało. Ale dziękuję za troskę. Jak będę czegoś potrzebował to Panią powiadomię. - Powiedziałem z udawanym uśmiechem. Nie miałem teraz ochoty na flirtowanie z kimkolwiek. Chciałem poznać prawdę o nieznajomej dziewczynie.

- Rozumiem życzę miłego lotu. - Powiedziała i odeszła. Widziałem kątem oka, że nie podobało się jej to, że nie udało się mnie poderwać.

Rozpocząłem ponowne rozmyślenia. Po jakiejś godzinie w mojej kieszeni zabrzęczał dzwonek telefonu. Wyjąłem go i zobaczyłem, kto dzwoni. Połączenie: TANYA. „Pomyślałem no perfekcyjnie jeszcze z nią się muszę użerać."

Zmusiłam się i odebrałem telefon.

- Słucham? - Zapytałem z lekko zirytowanym głosem.

- O Edward. Jak miło Cię słyszeć. A mogłabym wiedzieć gdzie się podziewasz? - Zapytała wrednym tonem.

- A co Cię to interesuje?! - Zapytałem już zdenerwowany.

- Jak to, co?! Przecież jesteśmy razem! A ja jestem w Forks a Ciebie nie ma. Więc ponawiam pytanie: Gdzie się podziewasz? - Zapytała. Jestem pewny, że w tym momencie uśmiechnęła się kpiąco. Co mnie doprowadziło do białej gorączki. Nie wytrzymałem.

- Już nie jesteśmy razem. Mów sobie, co chcesz, ale ja dłużej z Tobą nie wytrzymam. Więc proszę zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju, bo to dla Ciebie dobrze się nie skończy. - Krzyknąłem na nią.

- A to tak stawiasz sprawę. Dobrze wiedzieć. W takim razie idę policzyć się z Bellą...

- Dobrze wiesz, że ona jest potężniejsza od Ciebie i na pewno się do tego przygotowała.

- Zobaczymy...Zobaczymy... - Powiedziała. Chciałem coś dodać, lecz ta się rozłączyła. Rzuciłem telefonem w siedzenie, obok, które było puste. Pochyliłem się do przodu opierając się o swoje kolana i kołysałem się w przód i w tył. I tak siedziałem do końca lotu.

Wylądowałem na lotnisku z lekkim opóźnieniem. Po odbiorze bagażu, wsiadłem w taksówkę i pojechałem do Volterry.

*w tym samym czasie w Volterze*

Sprawowałam dyżury przy głównej bramie. Wtedy nawiedziła mnie wizja.

„Edward jedzie taksówką do Volterry. W tym czasie ja kłócę się z blondynką. Później rozdziela nas Edward a później rozmawiamy. Blondynka kipi ze złości i ucieka."

Najgorsze, że to się wydarzy za kilka chwil...

__________________________________________________________________________________

Hejka! Rozdział wleciał. Ma on ponad 800 słów. Jak zawsze proszę o pomysły i ocenę. Proszę piszcie komentarze. Pomysły mile widziane, ponieważ ostatnimi czasy wena mi nawala. Teraz życzę miłego dnia

ocy i bajo!

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz