Godzina 19:38
Ojciec Mateusz jechał na czele policyjnego karawanu. Policyjne ople bezskutecznie starały się utrzymać nadane przez jego rower tempo.
Niecały kwadrans później zatrzymali się pod domem Stonogi. Ksiądz zsiadł z BMX-a i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Jeden z policjantów złapał go za ramię.
- Mamy rozkaz czekać - poinformował go.
- Jak to czekać? Nie mamy chwili do stracenia! Biorę pełną odpowiedzialność na siebie.
Duchowny strzepał dłoń aspiranta. Ten jednak zawołał go ponownie:
- To rozkaz z góry.
Pozostali stróże prawa ze spokojem siedzieli w radiowozach. Ewidentnie dostali już informację o najnowszych wytycznych. "Cholera!" - pomyślał.
- Znam komendanta i...
- To rozkaz od ludzi wyższych od komendanta.
- Prokuratora okręgowego...
- Nie o niego chodzi! - odparł poirytowany już policjant. - A teraz wracaj za bramkę albo będę zmuszony użyć środków przymusu bezpośredniego...
Godzina 19:41
Tadeusz Rydzyk usiadł na fotelu. Rozejrzał się. Pełno było wszędzie krzyży i jakiś figurek... A on nie rozróżniał nawet Jezusa od Maryi. Był ateistą. Ci, którzy o tym wiedzą myślą, że robi to dla pieniędzy. Ale tak nie było. Robił tak, bo tak mu kazali. Czuł się tym zaszczycony. Jeżeli wykona swoje zadanie stanie się jednym z nich. Wyjął z kieszeni mały przedmiot. Symbol tej grupy. Nie grupy; sekty! "Tak, to brzmi lepiej" - pomyślał. Postawił go na stole. Zielonkawa piramida lśniła w blasku lampy.
Godzina 19:44
Jerzy Urban był podstarzałym mężczyzną z niemałym brzuchem. Jak co wieczór nalał sobie do szklanki trochę wódki, a następnie zasiadł przed telewizorem.
Zanim jednak zdążył ją włączyć, odpoczynek i konsumpcję wysokoprocentowego trunku zakłócił dzwonek do drzwi.
- Kogo tam niesie?! - wykrzyknął.
Nie doczekał się odpowiedzi.
Jerzy Urban całe życie starał się wytępić partię aktualnie sprawującą rząd, czy to PiS, czy PO, ale to tego pierwszego szczerze nie znosił. Był redaktorem kontrowersyjnego tygodnika "Nie". Ostatnimi czasy jego notowania na tle innych magazynów politycznych drastycznie zmalały. Mógłby temu zapobiec, ba! mógłby ostatecznie wyniszczyć całą Zjednoczoną Prawicę, gdyby tylko zdecydował się podejść do drzwi.
Ale nie podszedł.
Szansa na odmienienie losu gazety minęła bezpowrotnie, razem z materiałem, który młody chłopak na posyłki zostawił pod drzwiami. Teraz kartonowe pudełeczko trzymał w ręku agent CBA, zadowolony z tego, że nie musiało dojść do bezpośredniej konfrontacji, ani z Urbanem, ani z gościem, którego śledzili, i który zostawił przesyłkę.
Godzina 19:45
Mark Stuard był uczniem pierwszego roku na Harwardzie. W te strony Ameryki zapuścił się w celu napisania pracy na temat życia w centrum Waszyngtonu. W ręku trzymał kubek gorącej kawy z pobliskiej cukierni. Głośno siorbał czarny napój.
Jego uwagę zwróciły zwłoki byłego prezydenta USA leżące koło śmietnika. "Nietypowe" - pomyślał. Mark zachował się jak każdy porządny obywatel - wyciągnął telefon i wstawił selfie z martwym Obamą na instastory.
Godzina 19:47
Kolejnym poważnym błędem Jerzego Urbana było to, że jednak postanowił podejść do drzwi. Kiedy je otworzył tylko przez sekundę widział kilkunastu agentów CBA. Potem wszędzie zapanowała ciemność. Ostatnie co poczuł to odrzut, jakiego doznał po postrzeleniu przez jednego z agentów.
Godzina 19:50
Donald Tusk patrzył z przerażeniem na ciało mężczyzny po drugiej stronie biurka. Wymacał w kieszeni papierosa, ale nigdzie nie mógł znaleźć zapalniczki. Donald nigdy nie ufał Grzegorzowi Schetynie czy Borysowi Budce. Rafał Trzaskowski był jego jedynym... przyjacielem. "O Rafał..."
- Kto cię tak urządził? - dokończył na głos.
Zwrócił się do młodego informatyka:
- Namierzyliście ją?
Tusk miał ochotę się rozpłakać. "Zabiję ją. Zrobię wszystko żeby cię znaleźć, ty pieprzona zakonnico!" Spojrzał na stary zegar. Wskazówka sekundowa dobiegała już do dwunastki. Tik-tak, Tik-tak...
- Mamy to szefie - oświadczył informatyk ze stoickim spokojem.
Donald zerwał się. Chciał zapytać gdzie, kiedy, jak, ale nic nie mógł powiedzieć. Żadne słowo nie przedostało się przez jego gardło. Młodzieniec jednak sam wyszedł z inicjatywą:
- Jest na lotnisku Chopina, odlatuje za... niecałe dziesięć minut...
- Zapierdalać na lotnisko!!! - wykrzyknął Tusk. Był to głos tak przerażający, że mieszkający nieopodal foliarz Marcel pomyślał, iż jest to dźwięk nadchodzącej apokalipsy. Sięgnął po strzelbę, a matkę wepchnął do przerobionej na schron piwnicy.
Chwilę później kilkanaście samochodów mknęło ulicami Warszawy.
Godzina 19:51
Mark Stuard skończył wybierać odpowiedni filtr do zdjęcia. Po kilku sekundach jego instastory zaktualizowało się.
Godzina 19:52
Ojciec Mateusz krążył nerwowo wokół radiowozów. "Idioci. Kompletni idioci".
W końcu dostrzegł nadjeżdżający czarny samochód. "W końcu!" Kierowca zaparkował, a z fotelu pasażera wysiadł ubrany w garnitur mężczyzna ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję, że zaczekaliście chłopcy - powiedział arogancko.
Transseksualny policjant zmierzył go podłym wzrokiem, ale przecież nikt nie odważy cię wypomnieć coś Zbigniewowi Ziobrze.
CZYTASZ
OPOWIEŚCI Z SEJMU: MORAWIECKI, PAPIEŻ I ARMIA KACZYŃSKIEGO
Mystery / ThrillerFascynująca powieść o perypetiach młodego Alanka, którego dom zostaje wybrany na nową tajną bazę Jarosława Kaczyńskiego. Chłopiec, po pewnym czasie orientuje się jaki jest cel prezesa PiS-u. Na pomoc mu przychodzą Mateusz Morawiecki, Harry Potter, S...