Rozdział 36

380 32 18
                                    

Po kilku godzinach, Andrzej Duda odzyskał przytomność.
  
Przy swoim łóżku szpitalnym ujrzał Jarosława. Kaczyński siedział na krześle, krzyżując nogi. Kiedy zauważył, że Dudą się obudził, wstał z krzesła.

- Witaj, Andrzeju - rzekł Prezes. Miał podkrążone oczy. - Widzisz, sprawy się skomplikowały, kilka godzin rozmyślałem, o tym co teraz. I wiesz do czego doszedłem?

Duda nie odpowiedział.

- Że nie jesteś mi już potrzebny - odpowiedział. - Jesteś słaby, Andrzej. Spieprzyłeś wiele spraw.

Kaczyński wyjął z kieszeni nóż.

- Ach... - wzdechnął Jarosław.

Zamachnął się i wbił nóż w brzuch Andrzej. Krew ubrudziła rękawy jego garnitura.

Chwilę później Kaczyński wykonał telefon.

- Halo - przywitał się.

Po drugiej stronie, umierający mężczyzna, cudem zdołał wymówić ostatnie słowa.

- Ona oszalała - zakaszlał krwią. - Postrzeliła mnie.

Jarosław nie wiedział co powiedzień

- Papieżu, po papież mówi...
- Uważaj na nią i pokończ nasze dzieło, dzieło Ekipy Papieża, przejmij władzę nad światem - ucichł.

To nie możliwe, pomyślał Kaczyński. To nie możliwe, że szef całej misji nie żyje. Papież był mózgiem całej operacji. To on był dla niego ojcem. Był geniuszem. Wzniósł Jarosława w Polsce na szczyt. Byli tak blisko władzy absolutnej. Jak Anastazja mogła ich zdradzić. Ta... ta suka.

Łzy napłynęły Jarosławowi do oczu.

Musi się skontaktować z czwartym członkiem Ekipy Papieża.

Był Papież, Jarosław Kaczyński, Anastazja i...

... i J.K. Rowling.

OPOWIEŚCI Z SEJMU: MORAWIECKI, PAPIEŻ I ARMIA KACZYŃSKIEGOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz