Hejka! Jest poniedziałek, więc jest rozdział xd Możecie zostawić jakiś komentarz i powiedzieć mi czy piszę spoko, czy powinnam jakieś elementy poprawić, ponieważ nie jestem pewna :/
Miłego czytania!
_______________________________— Jak mogłem dać się na to namówić. - jęknął blondyn, rzucając na murawę ostatni worek ze śmieciami. - Przecież to niewolnicza robota. - oparł się o drewnianą belkę, z odrazą patrząc na górę liści, która pozostała im do spakowania.
— Przypomnę ci, że sam to zaproponowałeś. - przewrócił oczami Harry.- Chociaż i tak więcej narzekałeś, niż pracowałeś. - dodał oskarżycielsko, mimo że gdzieś w głębi siebie naprawdę doceniał chęci Ślizgona do współpracy. W końcu takie propozycje ze strony Malfoy'ów zdarzały się pewnie raz na tysiąclecie.
— I to był mój błąd. - zauważył szarooki. - Nie wiem, co mnie napadło.
— Ja tym bardziej. - mruknął do siebie pod nosem Harry, lustrując zaczerwienione od wysiłku policzki Dracona.
— Co ty tam miałczysz, Potter? - chłopak przeniósł swoje spojrzenie na bruneta, sprawiając, że ich spojrzenia się spotkały. Zieleń oczu Wybrańca, która z zainteresowaniem obserwowała twarz blondyna, przyprawiła go o irytację, ale i o delikatne skrępowanie. - Draco nie mógł uwierzyć, jak okularnik może być taki bezwstydny.
— Że jak się pospieszymy to zdążymy przed zachodem słońca. - na poczekaniu wymyślił Złoty Chłopiec, błyskawicznie przenosząc swój wzrok na niebo.
— A ile jeszcze zostało do tego zachodu?
— Jakaś godzina.
— Jesteśmy tu aż tyle czasu?! - rozszerzył oczy Ślizgon. - Nic dziwnego, że boli mnie głowa, skoro nie dostałem pożywienia przez całą wieczność. - wygłosił teatralnie, na co Harry jedynie prychnął pod nosem. - O co ci chodzi?
— Nie mów, że nigdy nie zdarzyło ci się nie jeść przez cały dzień, Tchórzofretko.
— Oczywiście, że nie. - zadarł podbródek blondyn. - I nie nazywaj mnie Tchórzofretką. - syknął, robiąc się jeszcze bardziej czerwony.
— No tak, panicz Malfoy nigdy nie zaznał uczucia głodu. - przewrócił oczami brunet, zaczynając pakować liście do worka.
— To tobie się zdarzyło, Potter? - zmarszczył czoło szarooki, nie za bardzo chcąc w to wierzyć. Jakoś nie mógł wyobrazić sobie głodującego Złotego Chłopca.
— Czasami jesteś taki nieświadomy życia, Malfoy. - skwitował zielonooki i zanim Ślizgon zdążył zaprotestować, dodał - I jasne, że tak. Mieszkam z Dursley'ami. Bywało i tak, że nie jadłem przez parę dni. - wyjaśnił, a na twarzy Draco pojawiło się zamyślenie.
— To nie mogłeś po prostu sobie wziąć z lodówki?
— Gdyby to było takie proste. - sucho zaśmiał się okularnik. - Zanim dostałem list z Hogwartu, mieszkałem w schowku na miotły.- znów zaśmiał się, uświadamiając sobie jak żałośnie to brzmi. - Czasem nie wypuszczali mnie z niego przez wiele godzin. - oznajmił, a na twarzy Draco pojawiło się zaskoczenie.
Od zawsze wszystkim było wiadomo, że rodzice Pottera nie żyją, a podczas wakacji mieszka w jakiejś rodzinie zastępczej, ale mało kto był świadomy, jak ma tam ciężko. Większość, w tym i Malfoy, była przekonana, że ktoś taki jak on żyje we wspaniałych lub co najmniej dobrych warunkach. Nie podejrzewali, że ktoś mógłby się nad nim pastwić, a tym bardziej pozbawiać podstawowych potrzeb. Dlatego też, ten mały szczegół, którego teraz dowiedział się Draco, sprawił, że spojrzał on na Gryfona odrobinę bardziej ludzko. Jak na kogoś, kogo życie też wcale nie jest usłane różami i pochwałami z każdej strony świata.
CZYTASZ
Sectumsempra //drarry//
Fanfiction6 rok. Draco Malfoy, który otrzymał przerastające go zadanie uśmiercenia Dumbledora oraz Harry Potter, zmagający się ze śmiercią Syriusza i brzemieniem bycia Wybrańcem. Oboje mają na głowie wystarczająco dużo swoich problemów oraz rozterek. Nie maj...