Rozdział 28 - Same niezręczne spotkania

370 37 34
                                    

Przypominam i zachęcam do głosowania na Hide or Run! Im więcej głosów, tym szybciej rozdziały - równiej Drarry!
_________________________

Malfoy wziął głęboki oddech, po czym przekroczył próg pomieszczenia od eliksirów. Zacisnął usta w wąską linię, próbując patrzeć się tylko i wyłącznie przed siebie. Nie mógł przecież dać po sobie poznać, że coś jest nie tak.

- Coś się stało, Draco? - zmarszczyła czoło Pansy. - Wyglądasz blado.

- Pewnie jest wkurwiony, że musi siedzieć z Potterem, który jest od niego lepszy. - zażartował Zabini.

- Nie jest ode mnie lepszy. - warknął blondyn.

- Widzisz? Wkurwiony. - skwitował brunet. - Może dziś pójdzie ci lepiej. - rzucił pocieszająco na odchodne.

Szarooki poczuł, jak kręci mu się w głowie, kiedy zbliżał się do swojej ławki. Nie rozumiał, dlaczego tak błaha rzecz wprowadza go w taki stan. Ale jednak. Świadomość konfrontacji z osobą, z którą się całował, potrafiła wzbudzić poddenerwowanie. Szczególnie, gdy tą osobą był Wybraniec.

- Cześć. - do jego uszu doszedł głos bruneta, który patrzył się na niego w zmieszaniu, lecz zachowując przy tym pogodę ducha. To niespodziewane powitanie sprawiło, iż platynowowłosy podskoczył w miejscu.

- Cześć. - odpowiedział po chwili, nie utrzymując kontaktu wzrokowego. Bardziej z automatu, niż przy użyciu świadomości, ponieważ kiedy zrozumiał, jak dziwne to było, grymas zażenowania wykrzywił jego twarz.

Od kiedy do jasnej cholery mówimy sobie cześć?

Tak po prostu? Bez żadnej obrazy?

- Siada Pan, Panie Malfoy, czy będzie Pan tak stał? - wybrzmiał Horacy Slughorn, wywołując salwę śmiechu wśród pozostałych uczniów.

- Aż tak nienawidzi Pottera? - jakiś szept doszedł do niego z tyłów klasy, wywołując w nim ścisk żołądka. Ślizgon dawno nie usłyszał tej sentencji i...szczerze? Chyba już nie chciał słyszeć. Nie po tym wszystkim, co ostatnio się wydarzyło.

- Przepraszam, już siadam. - wydukał blondyn, pospiesznie zajmując swoje miejsce w ławce.

Przez całe zajęcia wzrok Dracona był wbity w tablicę (chyba jedyny taki przypadek w jego życiu), a on sam nie odezwał się do Pottera ani jednym słowem, pozwalając robić mu eliksiry w samotności. Szarooki odliczał w głowie kolejne minuty, czekając aż cała ta masakra dobiegnie końca.

Wybraniec za to, od czasu do czasu spoglądał na z pozoru obojętną, lecz tak naprawdę skrępowaną twarz chłopaka, w pełni się z nim utożsamiając. Z jednej strony chciał coś do niego powiedzieć, nawet na temat zajęć lub jakąś kompletną głupotę. Z drugiej zaś, nie marzyło mu się wzbudzać w Ślizgonie dodatkowego dyskomfortu i na siłę zmuszać go do konwersacji. Dlatego właśnie, całe zajęcia minęły im w kompletnej, niezręcznej ciszy.

Chociaż niezręcznej to chyba za mało powiedziane.

Żaden z chłopaków nie miał humoru na dogryzki, żaden nie potrafił też rozluźnić atmosfery, ani nawet próbować współpracować. Ich myśli mimowolnie wracały do tamtego nieszczęsnego wieczoru, kiedy to ich mózgom nie udało się skontrolować ciał. Ciał, które dały ponieść się pragnieniom, nie zważając na konsekwencje.

- No i na dzisiaj to tyle. - zakończył lekcję Slughorn. - Pamiętajcie, że na kolejne zajęcia macie za zadanie sporządzić w parach eliksir z kategorii zmieniaczy stanów emocjonalnych - poinformował. - Oczywiście tymczasowych, no i Amortentia nie wchodzi w grę. - dodał surowo, pograżając palcem. - Możecie zainspirować się omawianymi ostatnio eliksirami wywołującym szczęście lub wymyślić coś swojego. Najlepsza para wygrywa Veritaserum, zwany też eliksirem prawdy. - zakończył, wzbudzając poruszenie między uczniami.

Sectumsempra //drarry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz