Rozdział 12 - Jesteś czarujący.

685 62 11
                                    


- Kiedyś nad tym myślałem. - wyraz twarzy Harrego stał się nagle śmiertelnie poważny. Na tyle, iż Draco przez chwile miał wrażenie, że okularnik wcale nie jest spruty do granic możliwości.

Prawda była oczywiście inna, aczkolwiek pytanie Malfoy'a na tyle zszokowało Gryfona, że włączył całe skupienie na jakie było go stać, by móc na nie szczerze odpowiedzieć. Mimo, że wciąż niemiłosiernie kręciło mu się w głowie, to jednak poczuł, jakby na moment to on kontrolował alkohol, a nie alkohol jego.

Wyznanie Złotego Chłopca wywołało w blondynie mieszane uczucia. Z jednej strony sam fakt, że brunet się nad tym zastanawiał, świadczył, że coś było na rzeczy, lecz z drugiej wcale nie musiało to oznaczać, iż doszedł do jakichkolwiek pozytywnych stwierdzeń.

- I co wymyśliłeś? - prychnął szarooki, specjalnie przybierając lekceważący ton głosu.

- Że moglibyśmy. - wyznał Gryfon. - Ale na to już jest chyba za późno.

Delikatna iskra nadziei, która zabłysła w oczach Ślizgona, zgasła równie szybko, jak się pojawiła. Czyli Potter doszedł do tych samych wniosków, co ja. - rzekł w duchu Malfoy. - Wie, że przez te wszystkie lata stało się za wiele rzeczy, które nas poróżniły, a niechęć i nienawiść, które żywiliśmy do siebie przez ten cały czas, zakorzeniły się w nas tak głęboko, że nie ustąpiłby miejsca mniej negatywnym emocjom. A przede wszystkim nie pozwoliłyby na to okoliczności. Członek Śmierciożerców oraz Wybraniec, który miał zabić Voldemorta. To nie miało prawda się udać.

Pomiędzy czarodziejami zapanowała krępująca, odrobinę ponura cisza. Dracon niezręcznie skupił uwagę na rękawie swojej koszuli, bawiąc się guzikiem od niej i nie mając pojęcia, co mógłby w tej sytuacji odpowiedzieć. Okularnik zaś zawzięcie walczył ze stanem upojenia, chcąc zachować odrobinę świadomości oraz trzeźwości umysłu.

- Ale chciałbyś? - zapytał blondyn po jakimś czasie, sam nie wiedząc dlaczego. - Zakładając, że jesteśmy na pierwszym roku i dopiero się poznajemy.

- Czemu nie. - wzruszuł ramionami okularnik. - Może nie stałbyś się taki chamski i pogardliwy w stosunku do całego świata. - kącik jego ust ironicznie powędrował do góry.

- A ty może byś zrozumiał, że nie można zawsze poświęcać się innym i czasem trzeba myśleć tylko o sobie. - wyznał chyba trochę zbyt szczerze Malfoy. - I nie byłbyś może taki bezguściem, które chodzi całe życie w jednej koszulce. - dodał dla niepoznaki.

- I kto to mówi. -  zmarszczył czoło zielonooki. - Nie wydaje mi się, abyś stosował się do tej zasady.

- O co ci chodzi, Potter? - uniósł się Draco.

- Zawsze robisz to, czego oczekuje od ciebie ojciec. Albo inni. Nie robisz tego, co chcesz, ale to, co ci każą. - skwitował chłopak. - Może i jesteś interesowny oraz materialistyczny, ale nie myślisz o sobie.

- Skąd możesz wiedzieć, czego ja chcę. - zadrwił.

- Widać to. - bez zawahania oparł brunet. - Ciągle chodzisz naburmuszony, z miną jakbyś chciał zniknąć. Gdybyś był szczęśliwy, to byś się tak nie zachowywał.

- Może po prostu taki jestem. - prychnął blondyn, lekko poddenerwowany faktem, iż ta rozmowa powoli robi się odrobinę zbyt personalna. - Nie muszę czuć szczęścia, nie potrzebuję go.

- Ale chciałbyś? Zakładając, że możesz.- zadał pytanie chłopak, specjalnie naśladując wypowiedź drugiego. Skrzyżował ręce na piersiach i łobuzersko wpatrzył się prosto w tęczówki Ślizgona, czekając na odpowiedź.

Ten zaś poczuł się przyparty do ściany, a lekki niepokój zagościł w jego żołądku. W tym przypadku każda z odpowiedzi wydawała mu się nieodpowiednia. Tak, ponieważ czuł wstręt przed przyznaniem się do czegoś tak żałosnego oraz marnego jak pragnienie szczęścia. Nie, ponieważ był prawie pewny, że nie zabrzmi na tyle wiarygodnie, aby przekonać Złotego Chłopca. Ale zresztą. - machnął ręką w myślach. - I tak jest pijany. Nie zauważy.

Sectumsempra //drarry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz