Rozdział 9 - Czy ty mnie śledzisz, Potter?

711 53 13
                                    

Przez ostatnie kilkanaście dni kontakt Harrego Pottera z Draco Malfoy'em ograniczył się do absolutnego minimum.

Wybraniec dołączył do Klubu Ślimaka i całą swoją energię poświęcał wymigiwaniu się ze spotkań ze Slughornem, co czasem było wyjątkowo trudne, ze względu na to, iż ten rozplanował je wedle harmonogramu okularnika. Nieszczególnie cieszyło to bruneta, gdyż nie dość, że wcale nie miał ochoty brać w nich udziału, to dodatkowo przeszkadzały mu one w spokojnym prowadzeniu dochodzenia nad śmierciożerczymi powiązaniami Malfoy'a. Czas spędzony z tymi wszystkimi dziwnymi uczniami przy wielkim stole, wyjątkowo mu się dłużył. Ratował go jedynie fakt, iż na spotkania zapraszane są również Ginny oraz Hermiona.

Dracon z kolei oddał się całkowicie swojemu zadaniu i choć zachowywał szczególną ostrożność, to regularnie zakradał się do Pokoju Życzeń. W pewnym sensie można było powiedzieć, iż pogodził się ze swoim losem i nie snuł już takich strasznych wyobrażeń, co się stanie, jeśli mu się nie uda. W końcu to tylko naprawienie jednej szafki, a mogło być znacznie gorzej, czyż nie? Przynajmniej nie zlecono mu żadnego poważnego przestępstwa, ani zabójstwa, co było dość częste w przypadku śmierciożerców. Gdyby tak się stało, sam nie wiedziałby, co ma zrobić. Nawet nie chciał o tym myśleć.

Myślał za to o czymś innym, a mianowicie o tym, jak Slughorn śmiał nie zaprosić go do Klubu Ślimaka. No jak?! Przecież Ślizgon był inteligentny, wychowany, elegancki oraz utalentowany. Kiedy chciał to potrafił też być bardzo charyzmatyczny. Nie brakowało mu dosłownie niczego. Czyżby ten stary pryk nie chciał mieć go w swoich szeregach ze względu na sytuację jego ojca, który był w Azkabanie? A może podejrzewał, że sam Malfoy ma jakieś powiązania z Czarnym Panem? W każdym razie, to było żałosne. A jeszcze bardziej żałosne było to, iż Slughorn zaprosił do Klubu nawet Zabiniego, czego Dracon po kryjomu mu zazdrościł, otwarcie zaś nabijając się z niego. Był to w pewien sposób mechanizm obronny, ponieważ gdyby się nad tym zastanowić, to blondyn gdzieś w głębi siebie czuł się gorszy, że go tam nie było.

- Patrz jak idziesz! - z pretensją rzucił szarooki, wpadając na kogoś w zakręcie korytarza. - Nie nauczyli cię...Potter? - Draco sam nie wiedział, co go tak zaskoczyło w widoku Wybrańca.

- To ty uważaj, Malfoy. - przewrócił oczami okularnik. - Nie jesteś królem tego korytarza. - odparł, na co blondyn lekceważąco prychnął pod nosem. - A teraz mnie przepuść, bo się spieszę.

- Niby gdzie? - zapytał niby od niechcenia Ślizgon, czując dziwną potrzebę przeprowadzenia krótkiego small talku z Gryfonem.

- Na spotkanie klubu Ślimaka. - odparł cierpiętniczo brunet. - A co to ciebie w ogóle obchodzi? - nagle zmarszczył czoło w nieufności.

- Nie obchodzi. - burknął blondyn, czując jak zaczyna się irytować. No oczywiste, że Potter też musiał być członkiem tego obślizgłego kółka wzajemnej adoracji. - Idź już sobie na te żałosne spotkanie, dziwię się, że komukolwiek chce się tam chodzić. - rzucił cynicznie z nadzieją, że szyderstwa z tego klubu dopieką zielonookiemu.

- Też się dziwię. - mruknął pod nosem Harry, bardziej do siebie, niż do Dracona, choć ten mimo wszystko to usłyszał.

- Co? - uniósł brwi drugi chłopak, nie spodziewając się takiej odpowiedzi.

- No co? - zadrwił okularnik. - Ciesz się, że nie jesteś jego członkiem, nienawidzę tam przebywać. - Potter nie był do końca pewny, po jakie licho mówi to swojemu wrogowi, aczkolwiek nie potrafił się powstrzymać przed narzekaniem.

- To tam nie idź. - prychnął szarooki.

- Masz rację, nie pójdę. - namyślił się Harry, a źrenice blondyna rozszerzyły się jak spodki.

Sectumsempra //drarry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz