Rozdział 24 - Niech twoje usta zrobią to, co wcześniej

440 42 36
                                    

Dzisiaj zaszalałam - 3500 słów. Miłego czytania ;) Zapraszam do dawania gwiazdek i zostawiania komentarzy, bo motywuje mnie to do pisania! Jeśli ten rozdział się wam spodoba to postaram się wstawić kolejny już w Niedzielę.

_____________________

- Tylko gdzie idziemy? - zapytał Wybraniec.

- A czy to jest mój pomysł, abym nad tym myślał, idioto? - westchnął z politowaniem blondyn. - Na pewno nie tam, gdzie ktokolwiek mnie z tobą zobaczy.

- Aż tak ci zależy na opinii? - z ironią zadał pytanie Harry. - Ale w sumie ja też nie chcę, aby mnie z tobą zobaczyli. - przyznał.

Draco zmarszczył czoło. Aż tak zależało mu na czym? Prawdę mówiąc, kiedy mówił o dyskretnym miejscu, przez myśl mu nie przeszło to, co zarzucał mu okularnik. Szarooki nie baczył na status ekonomiczny czy społeczny Pottera (ten drugi w istocie był nawet szanowany, patrząc na jego potężnych, choć nieżyjących rodziców), ani też nie zastanawiał się, czy pojawiając się razem z Gryfonem, stanie się obiektem szyderstw Ślizgonów. Tak naprawdę, jedynym, co wzbudzało w nim wątpliwości, była możliwość dostrzeżenia ich razem przez kogoś, kto utrzymuje stosunki z Voldemortem. A doskonale wiedział, że wśród uczniów jego domu jest parę takich osób. Gdyby ktoś taki nakrył go na spędzaniu czasu z Wybrańcem, skończyłoby się to tragicznie zarówno dla niego, jak i dla Narcyzy.

A wiadomo - on to jeszcze pół biedy, ale matka nie powinna ponosić konsekwencji za jego bezmyślne zachowanie.

- Druga strona jeziora? - zaproponował brunet.

- Za daleko. - od razu zaprotestował Malfoy. - Poza tym nie chcę być blisko tego przeklętego jeziora.

- Zakazany las? - zapytał, lecz momentalnie dostrzegł niepewność na twarzy Dracona. - Może jest tam trochę niebezpiecznie...- podrapał się po karku. - ...a że ty jesteś pizdą...

- Że co kurwa powiedziałeś? Ja? - wskazał na siebie szarooki, posyłając chłopakowi mordercze spojrzenie.

- Pamiętam jak kiedyś byliśmy tam razem szukać zranionego jednorożca. Na samym początku. - zielonooki przypomniał sobie czasy, kiedy dopiero dołączył do społeczności czarodziei. - Bałeś się jak na Tchórzofretkę przystało.

- To było raczej obrzydzenie względem ciebie i twojej bliznowatej mordy. - prychnął blondyn.

- I właśnie dlatego uciekłeś jak dziewczynka? - przypomniał mu z satysfakcją Harry.

- A ty zemdlałeś jak Śpiąca Królewna. - zadrwił blondyn. - Szkoda tylko, że się obudziłeś.

- Zemdlałem, bo...a zresztą. - machnął ręką Potter, wnioskując, że Draco i tak nie zrozumie, jak działa jego blizna. - A może Wieża Astronomiczna?- zaproponował kolejne miejsce. - Mało kto tam wchodzi no i łatwo dostać się z niej do siebie.

- Ale jeśli ktoś już tam przyjdzie, NIE MAMY DROGI UCIECZKI. - zaakcentował blondyn, woląc sobie tego nie wyobrażać. - Chociaż w tym wypadku to już chyba wolałbym z niej skończyć, niż zostać przyłapanym z tobą.

- Bez przesady. - przewrócił oczami Gryfon. - Mam pelerynę niewidkę. Zawsze mogę się pod nią ukryć, a ty będziesz udawać, że uczyłeś się na zajęcia z astronomii.

- Dlaczego niby ja? - żachnął szarooki. - Sam się tłumacz, ja chce się chować. - zadarł podbródek ku górze.

- To nie ma znaczenia, bo i tak nikt tam nie przyjdzie. - uspokoił go Harry. - Chodźmy.

*******************

- Skąd wziąłeś to mugolskie gówno? - zapytał Draco, wpatrując się w butelkę cieczy z napisem coca-cola.

Sectumsempra //drarry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz