9

492 17 0
                                    

- dalej się uczysz? - koło niej pojawił się chłopak, który od razu zwrócił uwagę na jej zabandarzowany nadgarstek - co ci się stało? - złapał delikatnie jej dłoń przesuwając lekko palcami po bandażu

- na pierwszej godzinie wf-u, nic takiego tylko nadwyrężenie, nie groźne, jutro powinno przestać mnie boleć - uśmiechneła się sztucznie zabierając od razu dłoń

- uśmiechnełaś sie równie sztucznie co twoja matka. Coś mi tu kłamiesz. Mów prawdę - szturchnąl ją łokciem. Dobrze wiedział, że dziewczyna nauczyła się nie okazywać uczuć i kłamać w żywe oczy.
Lecz on za dobrze znał się na ludziach, za dobrze znał Ją. Pomimo tego że znają się zaledwie kilka tygodni, to znał każda jej zagrywkę na odwrócenie od czegoś uwagi. Uśmiech, machnięcie niedbale ręką i wywrócenie lekko oczami? Zbyt banalne do rozgryzienia

- przecież mówię prawdę, to tylko nadwyrężenie

- nie wierze

- przecież - powiedziała z poważna miną patrząc na niego wściekłym wzrokiem lecz zoztsalo jej to przerwane

- powiedz prawdę

- mówię? - zapytała akcetujac irytująco słowo

- Allysa

- od kiedy zwracasz sje do mnie po imieniu? - spojrzał na nią ze z marszczonymi brwiami. Patrzył na nią dłuższą chwile

- nie zmieniaj tematu, jeżeli ktoś ci coś zrobił od razu to z nim wyjaśnię, a nie jest zabandarzowany tak jakbyś była u pielęgniarki- warknął przez co dziewczyna lekko się odsunęła

- nikt - przerwał jej

- słuchaj mnie. Dobrze wiem, że banda Borysa cię nienawidzi i jak zauważą cię samą od razu ci coś zrobią. Jesteś dla nich tylko kujonem od których biorą zadanie. Lubię cię i to nawet ci ufam, więc daj sobie pomóc- spojrzał w jej oczy zawracają się od w nich od razu.

- nikt mi tego nie zrobił

- McCartney

- nie chce żebyś miał przez mnie problemy, okej?! - krzyknęła zdenerwowana wracając wzrokiem do czytania książki

- martwisz się o mnie ?

- to raczej ja powinnam zadać to pytanie - prychnęła wyciągając kartkę i zapisując coś na niej niedbale - Wyobraź sobie, że ćwiczą na boisku, które znajduje się kilka metrów od nas. Aidan nadsłuchuje. Przypatrz się dobrze

Odwrócił głowę w stronę blondyna, który patrzył na nich badawczym wzrokiem. Westchnął głośno zciszając ton głosu do szeptu.

- jak ci to zrobili?

- przytrzasneli drzwiami... - odpowiedziała próbując się nie rozpłakać. Wolfhard wstał zdenerwowany chcąc iść w stronę boiska

- nie idź, proszę - złapała go za rękę trzymając mocno. Patrzył się na nią chwile po czym usiadł na trawie obierając się o jej nogi.

- powiedz to komuś

- powiem ojcu... Ojciec jednego z nich pracuje z jednej firm prowadzonych orzez mamę. Jak go zwolni nie będą mieli hajsu. Dadzą mi na jakiś czas spokój. Zawsze jakoś też pomaga - zaczęła się bawić jego gęstymi lokami, które opadaly na jej chude kolana.

- na jakiś czas? - odwrócił sje do niej zdezorientowany. Spojrzała na niego z szerzej otwartymi oczami.

- no... Na jakiś czas - wzruszyła ramionami

- i co? Następnym razem złamią ci rękę, nogę, a moze od razu kark? Powiedz to nauczycielowi - spojrzał na nią błagalnym głosem

- jak? O dzień dobry panie Klark! Wie pan za każdym razem jak coś mi jest to kłamie, bo boje sie, że te goryle zrobią mi coś gorszego, a tak to na jakiś czas mam spokój? Zwariowales? - pokrecila głowa

- nie, ja po prostu, pierwszy raz jestem mądrzejszy od ciebie. Pójdę z tobą, a jak będziesz bała sie powiedzieć, ja to zrobię - scisnąl lekko jej dłoń

- dziękuję - przytuliła sie do niego przez co wylądowali na ziemi. - uh będę miała brudne rękawy - westchnęła wstając z wolfharda i podając mu rękę

- nie jest aż tak źle - spojrzał na jej lekko zielone od trawy rękawy, które przed chwilą były biale

- uh, spytasz mnie? - podała mu kilka kartek.

- zapomnij teraz o nauce, pomyśl w końcu o czymś przyjemnym i nie karz mi tego czytać - odłożył je

- jesteśmy w szkole Finn

- od kiedy mówisz do mnie po imieniu?

- daj spokój. Często do ciebie mowię po imieniu

- ja tam słyszę Wolfhard, Wolfhard, Wolfhard i Wolfhard - zaczął udawać jej głos przez co się cicho zaśmiała

- nie prawda!

- prawda, prawda - pomachał jej palcem przed oczami. Zaśmiała się cicho, odsuwając jego dłoń.

- to zapytasz mnie? - pomachała mu kilkoma kartkami przed twarzą. Złapał je i schował do swojego plecaka

- dzięki, przydadzą się - położył głowę na jej kolana. Patrzyła na niego zaskoczona przed krótki czas, aż w końcu postanowiła zadać to nie zbyt odpowiednie pytanie

- to ty sie w ogóle uczysz?

- czasami mi się zdarza, ale to muszę mieć naprawde nudno w życiu, na przykład wtedy kiedy Jack nie chce się że mną spotkać... Ale teraz mam też ciebie! Będę do ciebie tak długo pisać
I dzwonić, aż nie zdecydujesz się że mną spotkać - uśmiechnął się triumfalnie

- oh... Wiesz, jak chcesz się że mną zadawać to musisz przestać brać używek, pić j palić... Moi rodzice od razu cie skreślą. Ah... No i jeszcze zachowywać się w miarę normalnie - zachichotala pró bojac wyprostować koszyk włosów chłopaka

- a twoim rodzicom nie chodzi bardziej o pieniądze i stanowisko pracy? - zmarszczł brwi

- bardziej im chodzi żeby nie wciagnęli mnie w złe towarzystwo ani nie wyrobili złych nawyków

𝓟𝓸𝓴𝓪𝔃𝓪c 𝓽𝓸, 𝓬𝓸 𝓷𝓲𝓮𝔃𝓷𝓪𝓷𝓮 | ° 𝓕𝓲𝓷𝓷 𝓦𝓸𝓵𝓯𝓱𝓪𝓻𝓭  °Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz