Rozdział 25. Nie mogę już tego kryć

94 5 0
                                    


... pocałował mnie. Jego usta dotknęły moich w niezwykle czułym i delikatnym pocałunku. Poczułam jak łzy napływają mi pod zamknięte powieki, a każdy pojedynczy mięsień się rozluźnia. Wystarczył jeden gest. Tak niewielki, ale potężny abym przejrzała na oczy. Nawet gdy przepraszałam tych wszystkich ludzi. Nawet gdy wróciłam to nie byłam z sobą szczera i nie pozwalałam sobie dosięgnąć szczęścia. 

    Z moich oczu zaczął lecieć potok łez. Czułam, że nie ja jedyna płakałam. Z oczu Draco na moje policzki skapywały łzy. Był to za razem najbardziej rozczulający mnie moment i najradośniejszy jaki dotąd przyżyłam. 

    Gdy w końcu Malfoy niechętnie odsunął się od moich ust otwarłam oczy. Klęczał u mego boku i trzymał mnie abym nie upadła.

- Zawsze będę wracał... Zawsze.- uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa i pochwyciłam jego policzek, z którego starłam łzy.

- Przepraszam Draco...- powiedziałam i pocałowałam go tak, gdyby to miałby być ostatni pocałunek jaki jest mi dane złożyć na jego usta.- Wybaczysz mi?- spytałam z wielką nadzieją w głosie.

    Czy to w końcu był ten koniec? Czy w końcu zaznam spokoju bez wyrzutów sumienia? Czy będzie mi w stanie wybaczyć tak wiele złego? Byłam kretynką krzywdząc tak wspaniałego mężczyznę. A może jego wybaczenie przyniesie koniec...?

Perspektywa Draco:

    Patrzyła na mnie z załzawionymi oczami. Trzymając ją w rękach miałem wrażenie, że zaraz zamieni się w popiół. Była lekka i krucha, a jej usta dotykały moich niczym skrzydła motyla. Widziałem jak z jej oczu uchodzi życie. Nie mogłem pozwolić, aby coś jej się stało, aby odeszła gdy jest już tak blisko szczęścia.

- Już dawno ci wybaczyłem.- odparłem z uśmiechem, a ona zaczęła przymykać oczy.- Nie zamykaj oczu. Wyciągnę cię stąd. Zajmie się tobą Pomfrey.

- Draco...- z wielkim trudem dotknęła mojego policzka.- Ja już od dawna umierałam.- zdjęła z dłoni ostrożnie rękawiczki, a ja zamarłem widząc jej martwą skórę.- Wierzyłam, że będzie ratunek, dla mnie, dla ciebie, ale najwyraźniej tak ma być. Jesteś najwspanialszym mężczyzną jakiego mogłam pokochać i dziękuje ci, że mnie nie zostawiłeś. Nawet jeśli byłam taką wredną czarownicą.- zaśmiała się nikle.- Przeproś od mnie trio, że nie zostawiłam im kartki na do widzenia.

- Sama to powiesz i nawet nie będziesz musiała im nic dawać.- wstałem z kolan biorąc ją na ręce.- Wyciągnę cię stąd.

Perspektywa Hermiony:

- Halo?- zapytałam wchodząc do gabinetu Raveny razem z Ronem i Harrym.

- Czemu obrazy kazały nam ty przyjść?- zapytał Harry.

- A!- krzyknął Ron. Spojrzałam na niego, a za nogawkę ciągnął go kot Raveny.- Głupi sierściuch.

- On wcale nie jest głupi Panie Weasley.- odezwał się Dumbledore z obrazu.- Czy widzicie, która godzina?

- Dwudziesta... trzydzieści!- wrzasnął Harry spoglądając na zegarek.- Czy przypadkiem Ravena nie powinna już wrócić z Malfoy' em?

- Właśnie to nas martwi, Potter.- burknął Snape z obrazu. Jak zwykle przyjazny.

- Nie sądzę, aby Ravena nie poradziła sobie z jakimś wężem.- oparł Ron, który starał się uchronić przed zębami Ducha.

- Również tak myślimy. Obawiamy się jednak czy z nią...

- Dosyć tego. Wasza trójka maszeruje do komnaty tajemnic. Nie obchodzi mnie Dumbledore czy kazała mi być cicho.- Snape skarcił wzrokiem Albusa, gdy ten przyłożył sobie palec do ust.- Moje dziecko umiera i to, że nie mogę iść, nie znaczy, że będę siedzieć cicho.

- Jak to umiera?- zapytałam, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.

- Ravenę trafił urok.- Dumbledore pokazał swoją martwą dłoń.- Jeżeli nie pozbędzie się wyrzutów sumienia. One ją zabiją...

    Zaczęłam cicho szlochać, a Ron objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Nasza przyjaciółka umierała, a my nic o tym nie wiedzieliśmy. Nie dostrzegliśmy nic, nawet nie pomogliśmy.

- Jak ją z tego uleczyć?- zapytał Harry, który jako jedyny trzeźwo myślał.

- Musi się pozbyć wyrzutów, które dotyczą Malfoy'a. Jeśli z nim porozmawia, a on jej wybaczy powinno być już wszystko dobrze...

    Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a przez nie wszedł Draco, który niósł na rękach Ravene. Nie czekając na nic położył ją na wersalce, a ja do niej podbiegłam.

- Weasley leć po Pomfrey!- krzyknął Malfoy do Rona, który się otrząsnął i wybiegł.- Jak ją uleczyć Snape!- krzyknął do obrazu, a ja złapałam przyjaciółkę za martwą i delikatną dłoń.

- Musisz jej wybaczyć.- odparł Potter, który przecierał swoje zmartwione oczy.

- Zrobiłem to w komnacie. Porozmawialiśmy. Było dobrze i nagle...- Malfoy nie wytrzymał i padł na ziemi ukrył oczy za rękawem i zaczął szlochać.

- Z drogi!- krzyknęła Pomfrey, a ja odsunęłam się jej z drogi.- Natychmiast wyjdźcie, a ja i Severus zrobimy co w naszej mocy...

Zabijać siebie od środkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz