Kiedy odgarnęłam mokre włosy z twarzy wyjęłam różdżkę.
- Aquamenti.- wypowiedziałam zaklęcie, a Malfoy był cały mokry.- Nie radzę z mną zadzierać.- ostrzegłam go i poprawiłam ubranie.
- Ah tak?- na ustach miał cwany uśmiech.- Aquamenti.- kolejna fala wody oblała mnie, a Draco zaczął uciekać.
- Przesadziłeś.- zrzuciłam z siebie jego marynarkę i zaczęłam rzucać w niego zaklęciami.
Ganialiśmy się wokół fontanny. Cali przemoknięci. W głowie odzywał mi się głos rozsądku... Kobieto jest dorosła! Zignorowałam go. W pewnym momencie złapałam Malfoy' a. Jako iż padał deszcz kamienie na dziecińcu były mokre. Ślizgaliśmy się oboje. Kiedy próbował dalej się ze mną przekomarzać. Pośliznęłam się, ale Malfoy złapał mnie w ostatniej chwili. Ktoś by powiedział, że wygląda to jak scena z taniego romansidła. Deszcz, dwoje ludzi, kobieta leżąca w ramionach mężczyzny, a on pochyla się nad nią. Jednak ja widziałam tylko jego oczy. To rozbrajające spojrzenie.
- Jak pierwszego dnia szkoły.- zaśmiał się delikatnie nie przerywając kontaktu wzrokowego.
W jego ramionach mój cały ból zniknął. Czułam się bezpieczna i pełna życia. Nie rozumiałam tego. Jednak otrzeźwiałam gdy Malfoy delikatnie zaczął się do mnie przybliżać. Wstałam i zdjęłam buty.
- Ja...- próbował coś powiedzieć.
- Przypominam Panie Malfoy, że ma Pan o dziesiątej zajęcia.- odparłam surowym głosem i z powrotem ubrałam maskę obojętności.- Dobranoc... Chodź Duch.- wzięłam kota na ręce i wyminęłam Dracona.
Po wejściu w mury szkoły ból wrócił. Odstawiłam kota, który patrzył się na mnie z zawodem. Nie wiem kompletnie jak, ale to widziałam.
- Muszę się wysuszyć.- ruszyłam do gabinetu.
Następnego dnia krążyłam po gabinecie. Nie wiedziałam za co się zabrać. Miałam trochę papierkowej roboty, ale zaprzątały mnie myśli.
- W głowie ci się jeszcze nie zawróciło?- zapytał portret Severusa.
- Nie. Dziękuje za troskę.- posępniałam i usiadłam za biurkiem.
- Ciekawe jak się spiszesz moja droga. Hogwart tak dawno nie miał dyrektorki...
- Dziękuje za wsparcie Fineasie.- zaczęłam wertować papiery. Po chwili zaczęłam kaszleć.
- Wszystko dobrze?- zapytał Dumbledore.
- Silencio, Colloportus.- machnęłam różdżką.- Jest coraz gorzej.- odparłam zdejmując rękawiczki.- Może któryś z was wie co to.
- Myślę, że moglibyśmy pomóc.- Dumbledore popatrzył na portret Severusa.
- Kochana nie chce cię niepokoić, ale... Co się dzieje z twoją drugą dłonią?- po słowach Fineas spojrzałam na zdrową rękę, która nagle zaczęła sinieć.
- Jak to możliwe?- zapytałam siebie oglądając dłoń.
- To wyrzuty sumienia.- odparł Snape.
- Co? Ja nie mam...
- Masz i doskonale o tym wiesz. Żyjesz z poczuciem winy przez to, że odeszłaś.- kontynuował Snape.
- Nawet jeżeli to, to jest uczucie, a nie jakaś choroba.- zmarszczyłam brwi.
- Masz racje... to uczucie, ale ono zżera cię od środka.- zaznaczył Dumbledore.
- Skąd o tym wiesz?- zapytał przyglądając się portretowi.
- Bo mnie też zjadało.- zobaczyłam jego martwą dłoń.- Nie zauważyłaś przez to, że dowiadywałaś się o swoich rodzicach. Nienawidziłaś mnie, bo zataiłem dla ciebie ważną informacje. Moje posunięcie dotknęło mnie w wakacje. Widziałem, że taki moment nastąpi i zacząłem się obwiniać, że ci nie powiedziałem, a wtedy było już za późno. Kiedy byłaś w szóstej klasie został mi rok życia. Wiedziałem, że Voldemort chce mnie zabić, i że, i tak zginę.
- Więc uknuliście plan.- spojrzałam na dłonie.
- Tak.- odparł Severus.- Czy wiesz ile ci zostało?
- Rok...- posmutniałam i starałam się nie dać się ponieść emocją.
- Nie...- słowa Dumbledore' a zbiły mnie z tropu.- Też tak myśleliśmy. Jednak jest pewne wyjście z tej sytuacji.
- Jakie?- wstałam z krzesła.- Próbowałam się ukarać na wszelkie sposoby jednak nie udawało mi się. Chciałam trafić do Azkabanu byle żeby nie oglądać cierpienia innych przez to, że mnie nie było.
- Musisz przestać czuć się winna.- odparł Snape.
- Hahahahah.- zaśmiałam się.- Żarty jakieś? Mówisz właśnie o czymś niemożliwym.
- Ten urok trafia w ludzi, którzy są osłabieni.- mówił Albus.- Przypomnę ci, że nie masz rodziny, która cię wspiera...
- Mam przyjaciół, a oni mi wybaczyli.- wtrąciłam się.
- Tak? A ty sobie wybaczyłaś?- zapytał Severus.- Może i rozmawiasz z tą trójcą i innymi, ale przypomnę ci, że jest tam pewien blondyn, który...
- Nie mów o nim!- zagroziłam palcem.
- A więc o to chodzi.- wytrzeszczył oczy Dumbledore.- Ty się nie obwiniasz za przyjaciół, ani za twoją oschłość. Ty się obwiniasz...
- Dyrektorze.- popatrzyłam na niego groźnie.
- Myślisz, że zrujnowałaś mu życie.- dokończył, a mi spłynęły łzy po policzkach.
- To my was zostawimy.- odparł Fineas i zniknął wraz z innymi dyrektorami przechodząc do innego obrazu. Zostałam tylko ja, Snape i Dumbledore.
- Nic nie rozumiecie!- opadłam bezsilna na krzesło.
- To nam wytłumacz.- spojrzał na mnie spokojnie Severus.
CZYTASZ
Zabijać siebie od środka
Fanfiction"Nie żałuj umarłych Harry, żałuj żywych, a w szczególności tych co żyją bez miłości" Co by było gdyby zmienić zakończenie książki "Czy mogę nazwać cię ojcem?". Czy losy głównej bohaterki potoczyły by się tak samo? Draco Malfoy byłby z Raveną? Czy Wh...