Rozdział 26. Koniec

147 12 1
                                    




Perspektywa Draco:

Nie byłem w stanie jej zostawić, ale też nie mogłem zostać. Razem z Potterem i Weasley'ami wyszliśmy z gabinetu.

- Ona nie umrze.- płakała Hermiona w ramie Rona.- Nie może.

- Słyszałem o tej klątwie.- usiadłem na parapecie przy oknie, za którym padał deszcz.- Ona tak łatwo nie puszcza. Nawet Dumbledore nie mógł wygrać z nią.- zamknąłem oczy i oparłem się o szybę.- Kazała mi...- przełknąłem gorzką ślinę.- Kazała mi was przeprosić i... pożegnać.- z moich oczu zaczęły lać się łzy. Nie potrafiłem ich powstrzymać.

- NIE!- krzyknęła Hermiona z goryczą i rozpaczą w głosie.

- Co tam się stało Malfoy?!- Potter złapał mnie za fraki.

- Proszę śmiało uderz mnie.- powiedziałem z obojętnością w głosie widząc jego wściekłe spojrzenie.- Nic mi już nie zostało. Ciesz się, że było ci dane spędzić z nią te ostatnie lata. Bo ja mogłem się jedynie przyglądać.- Potter puścił mnie i patrzył na mnie z smutkiem i chyba... zrozumieniem.- Przyglądałem się miłości mojego życia. Patrzyłem jak umiera i nie mogłem nic z tym zrobić. Przynajmniej mogłem usłyszeć od niej, a ona od mnie to co czujemy. Jeżeli umrze... nie wiem co zrobię.- zakryłem twarz w dłoniach.

Po chwili poczułem dłoń na swoich ramieniu. Owa ręką zacisnęła się na mojej skórze. Popatrzyłem na właściciela, którym okazał się Potter.

- Przepraszam.- zacisnął szczękę.- Chodź.- machnął dłonią abym wstał. Długo nie myśląc wstałem i nagle... zostałem przytulony. Wyszedłem z zdumienia i lekko poklepałem Pottera po plecach. Tego gestu mu nigdy nie zapomnę. Choć patrząc na to bardziej trzeźwym umysłem sądzę, że każdym z nas szarpią emocje.

- Ykhmm.- usłyszeliśmy obok. Odsunąłem się od Pottera i patrzyłem wyczekująco na Pomfrey.- Ona...- chlipnęła nosem.- Chce z wami porozmawiać.- nie czekając na nikogo wyminąłem Poppy i ruszyłem schodami do gabinetu Raveny.

Gdy ją zobaczyłem moje serce pękło. Wyglądała jeszcze marniej niż jak ją zostawiłem. Pomfrey przykryła ją kocem. Uklęknąłem przy niej i odgarnąłem jej włosy z twarzy. Po chwili Hermiona klęknęła obok mnie i złapała ją za dłoń. Widziałem, że w oczach Weasley zaczynają ponownie kumulować się łzy. U stóp Raveny stanął Ron i Potter.

- Szkoda, że pada, był taki piękny dzień.- Ravena wpatrywała się w okna dachowe i lekko uśmiechała.- Wspaniały na spędzenie go z bliskimi.

Drzwi do gabinetu się otwarły, a w nich pojawiła się rodzinka Weasley, Longbottom i moja Matka. Za nimi stała zmartwiona Pomfrey i McGonagall.

- Nie powinnam nic ukrywać przed wami.

- Miałaś do tego pełne prawo.- uśmiechnęła się pokrzepiająco Hermiona, a z jej oczu ruszył strumień łez.

- Nie gniewajcie się na mnie. Nie chciałam abyście cierpieli. Jednak i tak to się dzieje.- z jej ciepłych i uśmiechniętych się oczu zaczęły spływać łzy.- Chciałam wam podziękować za te wspaniałe lata. Za waszą chęć pozostania przy mnie. Molly, Narcyzo, Minerwo...- spojrzała na kobiety.- Byłyście mi niczym drugie matki, które dbały o mnie mimo, że nie zawsze byłam w stanie to docenić. George nie trać nigdy humoru, który czyni cię tak wspaniałym.- Weasley kimnął głową i lekko się uśmiechnął przez łzy.- Ginny i Luno... zawsze mogłam na was liczyć w dotrzymywaniu sekretów. Nie oceniałyście mnie tylko wpierałyście. Ojcze...- Ron i Harry się rozsunęli dając Ravenie widok na portret Severusa.- Wiem, że jesteś obrazem i moje słowa niewiele znaczą, jednak cieszę się, że umrę mając nazwisko Snape...- Severus skinął głową i zniknął z obrazu. Zapewne nawet jako portret nie mógł wytrzymać tego widoku.- Duchu... mój wierny druhu.- spojrzała na kota leżącego na jej brzuchu.- Cieszę się, że przeżyłeś te życie ze mną. Nevill, Ron... opiekujcie się swoimi żonami i dajcie im tyle szczęścia i miłości ile będą potrzebować.- mężczyźni przytaknęli głowami.- Harry... zaznaj szczęścia i załóż własną wspaniałą rodzinę. Hermiono moja przyjaciółko. Przekaż od mnie buziaki dla Ari. Dziękuje tobie i jej za tą wytrwałą oraz oddaną przyjaźń. I Draco...- spojrzała na mnie dalej się uśmiechając.- Kocham cię. Kochałam i na zawsze będę kochać.- dotknęła mojego policzka dłonią.- Przykro mi, że tak się to potoczyło. Że tylko tak jestem w stanie wyznać ci co czułam oraz czuje. Dziękuje, że mi wybaczyłeś.

- A czy ty wybaczyłaś sobie?- zapytałem głaszcząc jej policzek.

- Chciałabym. To jest zbyt silne. Zbyt wiele złego zrobiłam, abym mogła sobie wybaczyć.- chwyciła moją dłoń i się do niej przytuliła.

- Nigdy nie byłaś zła. nigdy nie byłaś potworem. Jesteś najwspanialszym co mogło spotkać mnie i wszystkich.- przymknąłem oczy, a spod nich wyleciały łzy.- Zasłużyłaś na odpoczynek.

- Nigdy cię nie zapomnimy.- powiedział Potter głaszcząc jej stopę ukrytą pod kocem.

- Rav proszę...- wychlipała Hermiona.- Pamiętasz jak ratowaliśmy Dziobka, jak wymiatałaś podczas meczów, jak wkurzałaś się na Lavender czy jak plotkowałaś z nami o chłopakach? Bo ja tak i nigdy nie zapomnę tych drobnych wspomnień, ale to nie oznacza, że nie chciałabym ich tworzyć dalej. Jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam. Nie poddawaj się... proszę...- zaczęła płakać, przez co wstała i przytuliła się do Rona.

- Kocham was wszystkich...- wejrzała po nas ostatni raz i powoli zaczęła przymykać oczy...

- NIEE!- krzyknęła ponownie Hermiona, a ja pochwyciłem dłoń Raveny i ucałowałem ją ponownie.

Spojrzałam na nią... Wyglądała jakby spała. Jakby zaraz miała się obudzić i krzyknąć, że to żart.

Wszyscy w pokoju zaczęli płakać. Ostatni raz pragnąłem ją pocałować. Pochyliłem się nad nią i pochwyciłem jej twarz w dłonie i złożyłem na jej ustach pocałunek. Gdy otwarłem oczy niestety dalej spała i nie obudziła się. Chwyciłem jej dłoń i jeszcze raz przytuliłem.

Ci co stali bliżej drzwi zaczęli wychodzić. Zapewne chcieli mnie zostawić samego. Ja nie byłem w stanie dopuścić do siebie myśli, że ona nie żyje. Dopiero co ją odzyskałem, a ona znów odeszła.

Gdy w pokoju zostałem już tylko ja i złota trójka nie mogłem zostać w pomieszczeniu. Chciałem wyjść... musiałem. Powoli się podniosłem i ułożyłem jej dłoń na torsie.

- Draco...- nie postawiłem, ani kroku gdy odezwała się Hermiona.- Jej dłonie...

Spojrzałem na moją ukochaną, która powoli zaczęła odzyskiwać kolor. Teraz zaczęła wyglądać jakby naprawdę jedynie zapadła w sen.

- Pani Pomfrey!- wybiegł za pielęgniarką Weasley.- Ona się chyba budzi.

Patrzyłem dalej na Ravenę z wielką nadzieją. Może naprawdę walczy, może na prawdę ma tyle siły.

- Przesuńcie się kochani.- odparła Poppy, za która wszyscy zaczęli wracać. Kobieta rzuciła zaklęcie na Ravenę.- Ona żyje!- powiedziała radośnie.

- Skarbie.- uklęknąłem przy niej ponownie.- Obudź się.- pogładziłem ją po policzku.

Nagle jej oczy zaczęły drgać. Tak jakby walczyły aby się otworzyć. Ravena po chwili otwarła oczy i ujrzała mnie. Uśmiechnąłem się szerzej. Nawet zaśmiałem radośnie i od razu ją uściskałem.

- Ładne to "skarbie"... może być.- zaśmiała się.- Jednak dalej musicie mnie znosić.- odparła co wywołało radosne odgłosy.- Jednak najpierw...- jęknęła cicho z bólu i oparła się o podłokietnik sofy.- Muszę zacząć tak, aby nie popełnić drugi raz tego błędu.- gdy tylko skończyła zdanie pociągnęła mnie za krawat i wpiła się w moje usta...


~ ~ ~

Koniec! Tak moi mili dotrwaliśmy do końca drugiej części. dziękuje wam za przeczytanie oraz uwagę. Mam nadzieje, że druga część wam się podobała. Cieszę się również, że dotrwaliście do jej zakończenia, gdyż po drodze była masa przerw. Mam nadzieje, że widzimy się w kolejnych książkach <3

Zabijać siebie od środkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz