Rozdział 22. Harry ma zawsze świetne pomysły

100 8 2
                                    


Opiekunowie Gryffindoru i Slytherinu pytali uczniów nie raz i przetrzepywali dormitoria wiele razy, a węża jak nie było, tak nie ma. Wszyscy nauczyciele wiedzieli już o moich podejrzeniach związanych z Bazyliszkiem. Pytałam nawet Puchonów i Krukonów jednak oni również nic nie wiedzieli. Zostało mi ostatnie wyjście. Muszę się udać do Komnaty Tajemnic i to bez znaczenia czy z Potterem czy bez.


Perspektywa Harry' ego:


- Naprawdę kaszle krwią?!- dopytywała mnie z niepokojem Hermiona.

- Tak. Nie chciała mi nic więcej powiedzieć. Sądzę, że nigdy nic więcej nie powie, a ja się o nią martwię.- odparłem ukrywając twarz w dłoniach.- Hermiona, może wiesz co to jest?

- Nie mam pojęcia. Jest wiele chorób, które powodują tak silny kaszel. Po więcej trzeba byłoby udać się do Pomfrey albo co gorsza do Malfoya...

- Co chcecie od mnie?- tak jakby znikąd pojawił się Draco.

Była wczesna pora. Mało nauczycieli i uczniów siedziało w Wielkiej Sali. Rozmawialiśmy dość cicho i dziwi mnie fakt, że Draco sam z własnej woli odezwał się do nas.

- Sami zdecydujemy...- zaczął Ron.

- Chodzi o Ravene.- odparła ciszej Hermiona w stronę blondyna, który momentalnie spoważniał.

W trójkę zauważyliśmy to, że coś dziwnego dalej jest między White, a Malfoyem. Tak jak byliśmy przekonani o tym, że Ravena dalej czuje coś do Dracona, tak o tym dupku nie wiedzieliśmy nic. Dlatego zdziwiło mnie dlaczego Hermiona tak otwarcie przyznała czym zadręczamy się od paru dni.

- Posłuchaj. Jeżeli dalej zależy ci na tej unoszącej się, ostatnimi czasy dumą Ravenie to usiądziesz i posłuchasz co mamy do powiedzenia.- pogroziła mu palcem, a blondyn przez chwile wpatrywał się w moją przyjaciółkę po czym usiadł.- Dobrze. Więc ostatnimi czasy Rav kaszle...

- Nie ostatnimi czasy, a już odkąd mnie przyjęła do pracy.- poprawił ją Draco, co zdziwiło Hermione.

- Co?! To już jest w ogóle nie logiczne. Tyle lat... jej płuca powinny już wysiąść.- złapał się za głowę Ron.

- Rozmawiałem z Raveną o Komnacie Tajemnic i wtedy zauważyłem dwie dziwne rzeczy. Pierwszą jest jej chowanie rąk oraz trzymanie się za nie przy każdej możliwej sytuacji, gdy poruszam delikatny temat. Druga to, to że kaszle krwią.- Malfoy po mojej wypowiedzi zaczął się zastanawiać.

- Widzieliście aby miała jakąś bliznę czy ranę?- zapytał nas przyglądając się swojemu talerzowi.

- Nie, a dlaczego?- zapytał Ron.

- Najprawdopodobniej oberwała jakimś urokiem albo co gorsza sama na siebie rzuciła...

- Nie to nie możliwe ona...- Hermiona zatrzymała swoją wypowiedź, tak jakby właśnie coś zrozumiała.- Czy ona dalej siebie karze?

- Co?- zmarszczył brwi Malfoy.

- Na swojej rozprawie starała się trafić do Azkabanu. Widzę, że nic nie wiesz.- prychnąłem.- Powiedziała o morderstwie na Rainwood oraz innych przydatkach, za które powinna trafić do więzienia.

- Z Rainwood myślałem, że jej dawno przeszło...

- Tu nie chodzi o nią.- odparła natychmiastowo Hermiona.- Ravena zadręcza się ludźmi, których wtedy zostawiła. Vicktoria dawno nie zaprząta jej głowy.- machnęła dłonią.- Idzie...- odparła szybko widząc Rav przy wejściu do sali. Kobieta jednak została zatrzymana przez jakieś Krukonki. Dzięki temu, że Flitwick udał się na urlop ona została opiekunką tego domu.

- Po prostu szukajcie jakiś ran, blizn, czegokolwiek.- odparł Malfoy szybko i zajął się jedzeniem.


Perspektywa Raveny:


- Dzień dobry.- powiedziała do nauczycieli siadając przy stole. 

W zamian otrzymałam ciepłe uśmiechy. Jednak zobaczyłam jak Harry unika mojego wzroku. Coś było nie tak, a widząc Hermione, która nakłada sobie na talerz za dużą, jak na nią porcje, moje podejrzenia się powiększyły.

- Harry? Mogę cię prosić?- zapytałam wstając od stołu. Mężczyzna skinął głową i ruszył z mną w stronę wyjścia z sali.- Przemyślałeś sprawę?

- Jaką?- zapytał oszołomiony.

- Z Komnatą Tajemnic...

- A...- zamyślił się.- Ja nie...- nagle na jego ustach pojawił się podstępny uśmiech. Jego wzrok mówił mi jedno. Wpadł właśnie na pomysł, którego będę żałować.- Tak przemyślałem i pójdę z tobą zobaczyć czy Bazyliszek ma potomstwo.- odparł mając banana na ustach.

- Doobrze...- przeciągnęłam słowo nie wiedząc jak zareagować.- Żeby nie tracić lekcji oraz więcej czasu przyjdź do łazienki dziewczyn o osiemnastej. Do zobaczenia.- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę mojego gabinetu. Z śniadania najwyżej skrzaty mi coś przyniosą.


Perspektywa Harry' ego:


Może i wpadłem na dość prosty plan, a za razem też idiotyczny. Jednak musi wypalić. Mimo, że z ciężkim bólem serca to przyznam, to nikt nie rozgryzie lepiej Raveny niż Malfoy.

- O co chodziło?- zapytała Hermiona gdy wróciłem do Wielkiej Sali.

- O Komnatę Tajemnic. I tak się składa, że wpadłem na pewien plan.- uśmiechnąłem się i spojrzałem na blondyna obok mnie, który uniósł brew.- Dziś o osiemnastej w łazience dziewczyn będzie czekać Ravena. Pójdziesz tam i za wszelką cenę postaraj się czegoś dowiedzieć.- przyglądałem się Draconowi, który zaśmiał się pod nosem.

- Nie będziesz mi rozkazywać, Potter.- śmiał się dalej.

- Och, zamknij się Malfoy i choć raz ty schowaj dumę do kieszeni. Nie znam bardziej unoszących się dumą osób jak ty i Ravena, więc z łaski swojej ustąp ty, bo ona nigdy tego nie zrobi.- przewróciłem oczami i wpatrywałem się groźnie w blondyna.

- I tak bym się zgodził. Jednak widok zdenerwowanego ciebie jest bezcenny i ciężko jest się powstrzymać przed wywołaniem go u ciebie.- parsknął śmiechem. Zabrał z stołu jabłko i udał się do wyjścia z Wielkiej Sali.

Zabijać siebie od środkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz