Rozdział 6

1.7K 126 32
                                    

     Gdy grupa zaawansowana siódmego roku pojawiła się we wtorek na zajęciach, profesor zaskoczył ich propozycją lekcji na zewnątrz. Każdy był już znudzony wykładami oraz brudzeniem się w atramencie przy szkolnej ławce, dlatego uczniowie zareagowali ekscytacją. Grupa zeszła z trzeciego piętra i udali się na błonia, rozpraszając się na tyle, by mieć wolne miejsce, lecz wciąż słyszeć stojącego nieopodal nauczyciela.

— Dobrze, na początku dobierzcie się w pary — zaczął spokojnie i odczekał chwilę, aż krótki chaos się uspokoił i każda osoba stała już w dwójce. — Dzisiaj będziemy ćwiczyć zaklęcia obronne, właśnie dlatego znaleźliśmy się na dworze. Wydaje mi się, że będzie nam tu o wiele bardziej komfortowo je ćwiczyć, z uwagi na brak ścisku.

Jako pierwsze z nich, Lupin wybrał Expelliarmus. Wydawało im się najłatwiejsze, lecz odpowiedni ruch różdżką sprawiał niektórym uczniom problemy, przez co rozbrojenie swojego partnera zajmowało im zdecydowanie za długo czasu. W przypadku ataku ze strony innego czarodzieja właśnie to się liczyło – czas. Musieli jak najszybciej wpaść na wybranie akurat tego zaklęcia i wyjątkowo szybko je rzucić.

Wilkinson stojąc kilka kroków przed Carter obserwował dziewczynę, która po raz trzeci starała się perfekcyjnie zamachnąć różdżką, a po kolejnej nieudanej próbie widział, jak jej policzki przybierają kolor szkarłatu.

Jasmine doskonale wiedziała dlaczego profesor Lupin postanowił przeprowadzić akurat taką lekcję, z uwagi na ostatni wypadek z Syriuszem Blackiem. Chciał mieć pewność, że każdy z nich mając okazję stanąć oko w oko z taką osobą, wiedziałby jak się obronić i jakiego zaklęcia użyć. Carter doskonale je znała, lecz jak się okazało, teoria uczennicy była o niebo lepsza, niż praktyka. Czuła się upokorzona.

— Mina, przecież nic się nie dzieje — mówił Thomas, starając się ją uspokoić. — Przecież właśnie po to ćwiczymy.

Dziewczyna odetchnęła ciężko, wzruszając ramionami i skacząc nerwowo z nogi na nogę. Widziała, że po piętnastu minutach większość osób śmiała się i rozmawiała, gdyż byli gotowi przejść do następnego kroku, wykonując poprzedni bez żadnego problemu.

— Spróbuj na mnie, nie będę cię przynajmniej opóźniać — powiedziała.

Gdy to powiedziała, Krukon wyprostował się i skierował ku niej różdżkę, po czym wykonał odpowiedni ruch, a różdżka Jasmine trafiła do jego ręki. Bez żadnego problemu, czy zająknięcia.

Sfrustrowana popatrzyła na przyjaciela ze zmarszczonymi brwiami widząc, jak kąciki jego ust drgają.

— To nie jest zabawne — zakomunikowała mu niezadowolona, wyrywając z jego dłoni swoją różdżkę.

— Również uważam, że nauka nie jest czymś zabawnym, lecz śmiech z pewnością jest nam czasem potrzebny — usłyszała za sobą głos nauczyciela.

Odwróciła się do niego i ujrzała ciepły wzrok zielonych oczu, lecz powieki mężczyzny pozostawały delikatnie zmrużone.

— Czy masz jakieś trudności, Jasmine? — Zapytał spokojnie i cicho, by nie zakłócać rozmów innych uczniów i nie stawiając jej w centrum uwagi.

Dziewczyna powróciła na swoje miejsce i stanęła obok nauczyciela.

— Mam tylko problem z odpowiednim wymachem różdżką, ale zaraz sobie poradzę. Dziękuję za pytanie.

Jej słowa były lekko nerwowe, chciała jak najszybciej pozostać ponownie sam na sam ze swoim partnerem, nieobserwowana przez nauczyciela. Pragnienia Jasmine nie zostały jednak spełnione, gdyż westchnął na jej próbę ucieczki.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz