Rozdział 14

1.4K 105 50
                                    

     Z samego sobotniego ranka, prawie cała szkoła zmierzała ku stacji w Hogsmeade. Był to poranek po pełni, dlatego Jasmine nie miała nawet szansy pożegnać się z profesorem Lupinem, czy życzyć mu wesołych świąt. Dlatego właśnie szła ramię w ramię z podekscytowaną Karą, mając na twarzy przygnębiony, zimny wyraz.

— Pokażę ci tyle fajnych miejscówek, w dodatku załatwię nam jakieś winko na sylwestra — mówiła z szerokim uśmiechem, nie mogąc przestać mówić z radością o najbliższych dniach. — Mam u siebie taką kolekcję płyt, że zrobię ci odpowiednie wykłady. Tym razem to ja cię czegoś nauczę.

Każdy czuł się trochę lżej z powodu zakończonego semestru oraz przerwy od nauki, lecz dla Carter oznaczało to jedno. Brak zajęć Obrony, brak dodatkowych lekcji.

Brak Remusa.

Wsiadły do pociągu, a Kara przepychała się łokciami między uczniami, którzy dodatkowo obawiali się spotkania z jej ciężkimi glanami. Schodzili jej z drogi z niezadowolonymi minami, lecz Ślizgonka niczego sobie z tego nie robiła. Zajęła wolny przedział wiedząc, że nikt nie odważy się usiąść obok niej. Dzięki temu dziewczyny mogły mieć zagwarantowany święty spokój i ciszę.

Revna wrzuciła ich kufry na górne półki, oszczędzając Carter ośmieszenia przy skakaniu i męczeniu się z tą czynnością przez niski wzrost. Ślizgonka usiadła w końcu na kanapie, oddychając ciężko. Jasmine zrobiła to mniej dramatycznie, a pociąg w końcu zagwizdał i ruszył.

Krukonka oparła głowę o zimną szybę, oglądając pierwsze obrazy po wyjechaniu z Hogsmeade.

— Ale ty jesteś dziś nie w sosie — mruknęła Kara, rozsuwając kurtkę. — Nie cieszysz się na spotkanie ze staruszkami?

— Nie no, co ty — prychnęła oburzona. — Cieszę się. Tylko, jakoś tak...Nie wiem. To nie mój dzień, nie wyspałam się.

Mówiła jedynie półprawdę. Faktycznie nie zmrużyła tej nocy oka na długi czas, gdyż przez kilka godzin wierciła się niekomfortowo w łóżku. Wiedząc, że jest pełnia i widząc przez okno jasny, pełny księżyc, odczuwała wysoki dyskomfort i dziwne poczucie smutku oraz współczucia. Jak mogła spokojnie leżeć i spać gdy wiedziała, że bliska jej osoba najpewniej przeżywa katusze? To tak, jakby słuchać beznamiętnie krzyków agonii przyjaciela.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, po czym złożyła swoją puchową kurtkę tak, by wyglądała jak miękka, prowizoryczna poduszka i położyła ją obok Jasmine.

— Kimnij się — zaproponowała jej. — Nie będę zbyt głośna, obiecuję.

Krukonka przymknęła oczy i uśmiechnęła się ciepło. Momentalnie zrzuciła buty i przykryła się swoją szatą, po czym w jakiś sposób położyła się skulona na kanapie.

— Dzięki, Kara.

Jak tylko zamknęła oczy, od razu usnęła. Nie zdarzało jej się to często, lecz była po prostu zbyt zmęczona, aby myśleć o obowiązkach Prefekt Naczelnej, czy zwracać uwagę na odgłosy wydawane przez pociąg. Przedziały były tak wyciszone, że żadne dźwięki nie dochodziły z zewnątrz, dlatego nie słyszała przynajmniej krzyków innych, podekscytowanych uczniów.

W ten sposób przespała kilka godzin, aż obudziła ją potrząsająca na ciele ręka.

Zaspana uchyliła powieki i zmarszczyła czoło, rozglądając się zdezorientowana.

— Wstajemy, śpiąca królewno — zaśmiała się Revna. — Już dojeżdżamy.

Ziewnęła głośno i przeciągnęła się, czując okropny ból pleców. Siadając jęknęła z tego powodu, po czym poprawiła swoje niezwykle poczochrane włosy.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz