Rozdział 7

1.4K 113 40
                                    

     Jasmine wkroczyła do Pokoju Wspólnego Ravenclaw, który o tej godzinie tętnił życiem. Uczniowie rozmawiali w swoich normalnych ubraniach, słuchając muzyki z gramofonu, podekscytowani na wizję weekendu. Każde miejsce na sofie, czy fotelu było zajęte, niektórzy nawet zebrali się w kółkach na grubych dywanach, dyskutując na tematy jedynie im znane. Carter ominęła ten tłum i wkroczyła schodami do sektoru sypialni dziewczyn, kierując się od razu do dormitorium Margaret i Gillian.

Zapukała do środka i kilka sekund później usłyszała zaproszenie. A jak się okazało, "babski wieczór" oznaczał nie tylko spotkanie ich trójki. W jej dawnym pokoju przebywało już sześć dziewczyn, dlatego siódma głowa tworzyła chaos i ścisk. Brunetka zmarszczyła brwi, nie tak zamierzając spędzić ten wieczór.

— No w końcu, spóźniłaś się całą godzinę! — Krzyknęła ze swojego miejsca gospodyni spotkania. — Czemu jesteś jeszcze w szacie?

Rozejrzała się po uczennicach i zorientowała się, że każda z nich miała na sobie wygodne ubrania, niektóre włożyły zwykłe piżamy. Jasmine zerknęła na swój strój, który jak się okazało był zdecydowanie nieodpowiedni.

— Musiałam komuś pomóc — mruknęła, mówiąc półprawdę, nawiązując do swojego stanowiska Prefekt Naczelnej. — W takim razie zaraz do was dołączę.

Po niemal piętniastu minutach, Carter wróciła do tej małej imprezy, mając na sobie flanelowe spodnie oraz gruby, rozciągnięty już sweter. Weszła bez pukania, zajmując jedyne wolne miejsce obok kominka, naciągając na nogi granatowy, puchaty koc. Z samotnie stojącego gramofonu grały utwory Fleetwood Mac, z pewnością wybrane przez Blythe. Dobrą chwilę zajęło jej wsłuchanie się w konwersacje koleżanek, lecz nie zdziwiła się słysząc znajome, męskie nazwiska z Gryffindoru, jak i ich domu. Westchnęła ciężko, opierając głowę na kamiennej ścianie kominka. Naprawdę nie miała ochoty dołączać do plotek, dodatkowo o chłopakach. Zwłaszcza teraz.

Wolałaby zostać jeszcze godzinę, bądź dwie w klasie profesora Lupina. Sprawdzanie esejów mogło być przyjemniejsze od bezczynnego siedzenia w ciszy, unikając jakichkolwiek pytań skierowanych w stronę Jasmine. Zwłaszcza przez to, że jej towarzysz był o wiele ciekawszą osobą.

— W czym musiałaś pomagać, Mina? — Usłyszała swój przydomek, przez co zamrugała szybko i uniosła głowę, by zmierzyć się spojrzeniem z Gillian. — W sumie to jestem ciekawa, co wy musicie robić. Ale sama nie mogłabym być Prefektem, zwłaszcza z moim zachowaniem.

Ostatnie słowa spotkały się z głośnymi chichotami uczennic, które bezmyślnie wierzyły w każdą szaloną historię Krukonki, uwielbiającej zmyślać opowiadania i łgać jak najęta.

Jasmine podrapała się po głowie, zastanawiając się, czy wymyślić coś na poczekaniu, czy jednak powiedzieć prawdę.

— Pomagałam Lupinowi przy sprawdzaniu esejów — wydusiła w końcu z siebie, nie mogąc aż tak przedłużać swoich przemyśleń. — Nic specjalnego.

Jedna z dziewczyn o krótkich, kręconych włosach w kolorze czekolady westchnęła z ekscytacją, co spotkało się ze zmieszaną miną Carter.

— Ile bym dała, żeby spędzić z nim trochę czasu — wyznała, po czym zachichotała. — Czy tylko ja uważam, że Lupin jest w miarę przystojny?

— Merlinie, Heather! — Skomentowała to Gillian z udawanym oburzeniem. — Naprawdę, czujesz miętę do nauczyciela?

— Daj jej spokój, jest przynajmniej lepszy od Snape'a — powiedziała rudowłosa czarownica, Lynette, śmiejąc się z przyjaciółki i drażniąc się z nią. — Ale nie mogę się nie zgodzić. To najlepszy towar z nauczycieli, chociaż nie dorasta Lockhartowi do pięt.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz