Rozdział 31

1.2K 108 26
                                    

     Kiedy kwiecień rozpoczął się burzową pogodą, a pioruny wraz z ciemnymi chmurami nie chciały od tygodnia opuścić Hogwartu, Jasmine wiedziała, że będzie to trudny okres. Niedługo miał się rozpocząć sezon Quidditcha, a normalnie w tym czasie Carter starałaby się uczyć na zewnątrz, o ile pozwalałaby na to temperatura. Niestety, błotnista ziemia wybiła jej z głowy pomysł jakichkolwiek spacerów. Ta szara pogoda sprawiała, że każdy chodził zmęczony, z cierpliwością trzymającą się na ostatniej, cienkiej nitce. Wszyscy mieli dość melodii uderzającego o okna deszczu.

W piątkowy wieczór, Jasmine znajdowała się w bibliotece, kończąc już ostatni na ten tydzień esej. Obłożona książkami oraz pergaminami odczuwała zmęczenie, lecz nie chciała w tym czasie robić niczego innego. Jedyne, czego w tamtej chwili potrzebowała to cisza i spokój, zajęcie swoich myśli nauką. Zajmowała stolik tuż przy oknie, dlatego oderwała na chwilę wzrok znad tekstu, aby spojrzeć na widok za oknem. Hogwart nie widział słońca od tygodnia, lecz z racji na późną godzinę zaczynało być coraz ciemniej. Wiedziała, że następnego dnia miała być pełnia.

Gdyby nie ten fakt, spędzałaby najpewniej swój wieczór w towarzystwie Remusa, lecz nie tylko pogoda przechodziła właśnie załamanie. Ich relacja w pewnym sensie również, gdyż tego dnia mieli za sobą jedną z pierwszych kłótni, a Krukonka od tamtego momentu zaciskała mocno usta, by powstrzymać ich drżenia i starała się nie dać upustu łzom.

Carter myślała, że po wypowiedzeniu tych dwóch magicznych słów, ich przyszłość będzie usłana różami. Niestety, różowe okulary przysłoniły jej problemy, o których nie była w stanie wcześniej myśleć.

Martwiła się o Lupina, co było oczywistym faktem. Przed pełnią księżyca, z dnia na dzień stawał się coraz bledszy i coraz bardziej zmęczony, a nauczanie nie przynosiło mu takiej przyjemności, jak w inne dni. Większość piątkowej lekcji spędzili na zapisywaniu notatki, gdy ich nauczyciel Obrony starał się przetrwać przy swoim biurku i wyglądać tak, jak gdyby nic się nie działo.

Nie mogła wtedy skupić się na czytaniu, czy pisaniu. Jak zawsze, od ostatnich wydarzeń z Daphne, unikała Thomasa i ignorowała jego obecność, zatem rozmowa z nim nie wchodziła w grę. Spoglądała, co chwilę ukradkowo na mężczyznę, który oczywiście zdawał sobie z tego sprawę i wyczuwał na sobie spojrzenie Jasmine. Mimo tego ani razu nie popatrzył w stronę dziewczyny, zaciskając pięści i oddychając ciężko. Nie mogła na niego patrzeć w takim stanie, musiała mu w jakiś sposób pomóc. Nawet, jeśli miałoby to być jedynie siedzenie obok czarodzieja w kompletnej ciszy, która nie była dla nich niekomfortowa i głucha, dzwoniąca wręcz w uszach.

Godzina zakończenia zajęć wybiła, dlatego po słowach Lupina, iż mogą już się zbierać, każdy zaczął pakować swoje rzeczy i wychodzić pośpiesznie z sali, by zjeść obiad i zamknąć się w swoim Pokoju Wspólnym, bądź dormitorium.

Jasmine wrzuciła wszystkie przedmioty do torby i wstała z miejsca, by podążyć za resztą uczniów na zewnątrz. Jednak, gdy przedostatni student wyszedł, zamknęła za nim drzwi i zacisnęła mocno usta, jeszcze przez chwilę wpatrując się w drzwi, by odnaleźć w sobie odwagę na odezwanie się.

Odchrząknęła cicho i odwróciła się ku Lupinowi, który ze swojego biurka patrzył prosto na nią. Nie była w stanie odczytać z jego żadnych emocji, a co gorsza – jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Miał zmarszczone czoło, tak samo jak brwi. Powieki Remusa były lekko przymknięte, a usta zaciśnięte. Dłonie spoczywały złączone na biurku, lecz już z daleka mogła dostrzec, jak mocno je zaciska, gdyż jego knykcie stały się białe niczym płótno. Tak samo, jak karnacja Lupina, która przybrała niezdrowy odcień bieli połączonej z szarością.

— Powinnaś iść na obiad — powiedział słabym, cichym głosem.

Westchnęła cicho, po czym zaczęła zmierzać w jego stronę, zaciskając z nerwów pasek od torby.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz