Rozdział 19

1.4K 124 60
                                    

     Jasmine myśląc o swoich uczuciach po wyjściu z klasy Obrony przed Czarną Magią stwierdziła, że zmieszanie byłoby tutaj ogromnym niedopowiedzeniem. Szła korytarzem przed siebie, nie mogąc się rozluźnić i zrelaksować twarzy, której brwi ciągle pozostawały w głębokim zmarszczeniu. Zażenowanie to jedna z głównych emocji, jaką mogła opisać. Oczywiście, że znajdował się tam również smutek i stan przygnębienia oraz niejakie wrażenie melancholii. Lecz mimo tego wszystkiego, dominującym w jej głowie oraz sercu uczuciem była czysta postać złości zmieszanej z frustracją. Nie wiedziała co ze sobą począć, jak się zachować, ani co myśleć. Wyobrażając sobie następne lekcje z Lupinem obawiała się, że zwymiotuje.

— Jasmine? — Usłyszała znajomy, lecz oddalony od niej głos, gdy znalazła się blisko wejścia do Pokoju Wspólnego Krukonów.

Zmrużyła oczy i rozejrzała się, po czym rozpoznała jasną czuprynę Kary.

— Co? — Fuknęła wściekłym, chłodnym tonem, jakiego dawno u siebie nie słyszała.

Widząc zdziwiony, jak i urażony wyraz na bladej twarzy Revny, Carter zaczęła trzeźwieć z tego amoku i zamrugała szybko oczami, wzdychając ciężko.

— A tobie kto nadepnął na odcisk? — Odparła, krzyżując ręce. — Wszystko w porządku? Rozmawiałaś z Lupinem?

Ostatnie zdanie wypowiedziała niemal szeptem, dostrzegając nadchodzących Krukonów.

Jasmine zaczesała włosy do tyłu i wzruszyła ramionami, po czym pokazała przyjaciółce, by szła za nią.

— Chodź — mruknęła. — To nie jest odpowiednie miejsce.

Przeszły do sypialni Prefekt Naczelnej, w której znajdował się nierozpakowany jeszcze kufer. Carter nie miała okazji się tam pojawić, dlatego widząc znajomą, komfortową przestrzeń poczuła się spokojniej. Ślizgonka zajęła swoje stałe miejsce na parapecie, a sekundę później wyjmowała już zza pasa spódnicy paczkę papierosów.

— Mówiąc w skrócie — zaczęła dramatycznie, otwierając kufer by zacząć go rozpakowywać oraz dać upust swej frustracji. — Lupin kazał mi się odwalić.

Słysząc te słowa, Kara zakrztusiła się wdychaną nikotyną i pierwszy raz dopadł ją atak kaszlu w trakcie palenia u boku Jasmine.

— Słucham? — Zapytała szczerze zdziwiona. — Ten sam Lupin, który jest potulnym wilczkiem rozdającym czekoladę?

Brunetka odwróciła się od przyjaciółki, by ułożyć w szafie ubrania. Zrobiła to na tyle nerwowo i szybko, gdyż wspomnienia wypełnione tęsknotą znów ją dopadły. Może gdyby nie rozmawiali o tym cholernym naszyjniku i nie wysyłałaby mu listu, dalej byłby dla niej tym samym Remusem, o którym mówiła Revna?

— Dokładnie — odparła, starając się utrzymać spokojny i neutralny ton. — Ale ja mu nie wierzę. Nie wierzę, że zmienił zdanie. Nie wierzę w jego nagle wielce moralne przemyślenia dotyczące tego, jak zakazana jest nasza relacja. Inaczej sam by się w nią nie pakował i nie dawałby mi tej cholernej, piekielnej nadziei, parząc mi tą cholerną, piekielną herbatę jaśminową i kładł swoje cholerne, duże dłonie na moich cholernych nogach gdy siedziałam na jego cholernej kanapie!

Z każdym kolejnym słowem i kolejną dawką przekleństw, jej ton stawał się coraz bardziej nerwowy i wściekły, a pod sam koniec zdania rzuciła trzymane sukienki na podłogę. Oddychała ciężko cała czerwona, starając się uciec od zszokowanego wzroku Kary. Jasmine była jedną ze spokojniejszych i niekonfliktowych osób, jakie do tej pory poznała, dlatego obserwowanie jej w stanie furii było czymś przerażającym. Krukonka opadła z głośnym westchnięciem na łóżko, chowając twarz w dłoniach.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz