Rozdział 30

1.3K 114 52
                                    

     Gdy Carter zaczęła wybudzać się następnego poranka ze snu, momentalnie zaatakował ją intensywny ból głowy oraz mdłości. Mimo, że było jej ciepło i niezwykle wygodnie, nie czuła się wcale komfortowo przez swój stan fizyczny. Rozciągnęła się pod kołdrą i wyciągnęła spod ciepła jedną rękę, by przetrzeć zmęczone, bolące oczy. Uniosła powoli powieki, po czym z ulgą przyjęła, iż w sypialni nie było żadnego źródła światła. Co za to przyjęła trochę gorzej, był fakt, iż nie znajdowała się w dormitorium Kary.

Zmarszczyła brwi i rozejrzała się, dzięki czemu rozpoznała sypialnię Remusa. Dlaczego na brodę Merlina spała tutaj, a nie w pokoju Revny? W dodatku nie widziała żadnego znaku mężczyzny, leżała w łóżku całkowicie sama. Zerknęła na drugą stronę materaca i dostrzegła charakterystyczne wgniecenie w poduszce, a po przejechaniu po materacu ręką odkryła, iż dalej była ona ciepła.

Nagle poczuła, jak oblewa ją rumieniec przez zażenowanie. Jakimś cudem dostała się tu pod wpływem alkoholu i Lupin musiał widzieć ją kompletnie pijaną. Zakryła twarz w dłoniach, jęcząc cicho z niezadowolenia. Jak Kara mogła na to pozwolić?

Drzwi do sypialni zaskrzypiały, a dziewczyna z niechęcią odkryła twarz i spojrzała prosto w oblicze Remusa, który widząc ją obudzoną, uśmiechnął się szeroko.

— Dlaczego się uśmiechasz? — Zapytała niezadowolona. — Tu nie ma żadnego powodu do uciechy, przynajmniej dla mnie.

Mężczyzna zaśmiał się, siadając na materacu obok Carter, podając jej kubek z parującą wciąż herbatą.

— Wręcz przeciwnie, jesteś niezwykłym widowiskiem pod wpływem procentów — przyznał ze śmiechem.

Spojrzała na niego spod byka, zaciskając mocno usta i przytulając do siebie kubek gorącego napoju.

— Wybaczysz mi to kiedyś? — Odezwała się cicho. — Musiałam cię obudzić.

— Fakt, obudziłaś mnie — odparł. — Ale nie musisz mnie przepraszać. Nie masz za co.

Odetchnęła z ulgą, dzięki czemu mogła następnie oprzeć się o Remusa i schować swoją twarz w jego szyi.

— Co takiego ci powiedziałam? — Zadała następnie pytanie z niechęcią. — Chociaż nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć.

Bez zastanawiania się nad tym, z przyzwyczajenia objął ją ramieniem.

— Mówi ci coś cytat, „Daremnie walczyłem ze sobą. Pozwól mi, pani, wyznać, jak gorąco cię wielbię i kocham"?

Jasmine odsunęła się od mężczyzny, aby spojrzeć na niego w przerażeniu. Widząc ten wyraz twarzy, nie mógł zwalczyć szerokiego, rozbawionego uśmiechu.

— Nie mów mi proszę, że cytowałam Darcy'ego z Dumy i Uprzedzenia — mruknęła przestraszona.

— Muszę cię jednak zawieść — powiedział jedynie, na co przymknęła oczy i westchnęła z zawodem. — Oprócz tego, nazwałaś mnie panią, Jasmine. Wypowiedziałaś słowo kocham cię, wydaje mi się ponad dziesięć razy. Następnie usnęłaś, kiedy wyszedłem po sweter dla ciebie.

Uśmiechnęła się smutno, wzruszając ramionami.

— Chcesz o tym porozmawiać? — Zapytał łagodnie. — Czy było to jedynie spowodowane alkoholem?

Zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się o co może mu chodzić. Gdy zorientowała się, otworzyła szerzej powieki, momentalnie odchylając się od mężczyzny, aby spojrzeć mu w oczy.

— Uważasz...uważasz że ja tak nie myślę? — Odezwała się.

— Jasmine, nie musimy o tym rozmawiać — kontynuował. — Jest zbyt wcześnie, nie możesz ocenić...

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz