II. Rozdział 18

1.1K 108 42
                                    

            Gdy wyjaśniała całą sytuację oraz kłótnię z Karą, Jasmine bez przerwy drżała i starała się powstrzymać głośny szloch. Potrzebowała powiedzieć mu o wszystkim, o każdym okropnym słowie, jakie wyszło z jej ust. Nawet i o fakcie, iż pokłóciły się właśnie z jego powodu, lecz wystarczająco zapewniła go, że nie była to jego wina. Znając Remusa, momentalnie oblałyby go wyrzuty sumienia, gdyby nie wyjaśniła wszystkiego z ogromną dokładnością.

Siedziała na jednym z głębokich foteli w salonie mężczyzny owinięta grubym, bordowym kocem z parującą herbatą w lodowatych dłoniach. Obawiała się, że rozleje gorący napój na swoje kolana, gdyż tak bardzo trzęsły jej się ręce ze strachu oraz adrenaliny.

Czuła się jak najgorszy, najobrzydliwszy człowiek na świecie. Nigdy, w całym okresie ich przyjaźni nie przeszły takiej awantury, takich noży wbitych prosto w plecy. Odkąd tego feralnego wieczoru, gdy wspólnie posprzątały magazyn Snape'a w ramach szlabanu trzymały się razem, a wszelkie niezgodności i problemy rozwiązywały na spokojnie, o ile takie w ogóle zaistniały. Teraz Jasmine miała wrażenie, że na zawsze straciła zaufanie i ciepło Kary, a za tym część swojej duszy.

— Nie miałam zamiaru tego powiedzieć — mówiła, nie unosząc wzroku zaczerwienionych, zapłakanych oczu na czarodzieja ze strachem. Bała się, że ujrzałaby w jego zielonych oczach niechęć wobec niej. — Nie chciałam. Nigdy tak nie myślałam. Nie wiem co mi odbiło, ja nie wiem co się stało. Ona mnie nienawidzi. Nienawidzi mnie, nie chce mnie znać, uważa mnie za okropnego, złego człowieka...

Mamrotała pod nosem niezrozumiale słowa, nie zastanawiając się nad tym, czy to, co mówi ma jakikolwiek sens.

— Powiedziałam, że Kara nie rozumie czym jest miłość, a przecież wiem, że to nieprawda. Straszne, obrzydliwe kłamstwo. Nie znam innej osoby, która jak Revna pojmuje prawdziwą, czystą miłość. Wiem, że mnie kocha. Jako przyjaciółkę, najbliższą osobę. Dlaczego ja to na Boga powiedziałam? Czy ja jestem złą osobą?

Carter pokręciła głową, po czym przymknęła oczy dając kolejnym łzom spaść na jej gorące, czerwone policzki.

Remus nie mógł obserwować dziewczyny w takim stanie. Zaciskał mocno ręce na własnych kolanach, obserwując mokre od łez policzki z pogłębiającym się bólem w klatce piersiowej. Wstał z kanapy i podszedł do miejsca, które zajmowała Jasmine. Ukucnął tak, by spojrzeć jej w twarz, złapać z nią kontakt wzrokowy. Powoli wyciągnął z zimnych dłoni czarownicy kubek, odkładając go na bok, aby móc spleść jej palce ze swoimi.

— Nie jesteś złą osobą, Jasmine — wyszeptał, starając się uspokoić Carter. — Nigdy nie byłaś kimś złym. Wydaje mi się, że jesteś ostatnią osobą, jaką ktokolwiek opisał tym słowem.

Brunetka pokręciła głową, zaciskając mocno pogryzione usta.

— Tylko, że właśnie tak się czuję.

Lupin wzruszył ramionami, delikatnie gładząc palcem wierzch dłoni dziewczyny.

— Miewam mnóstwo momentów, w którym czuję się jak najgorszy człowiek chodzący po tym świecie. Czy powiedziałabyś, że tak jest?

Jasmine uniosła się, otwierając szerzej oczy.

— Nie, Merlinie, przecież...

— No właśnie — odparł ciepło. — To tylko jedna kłótnia, jedna nieprzemyślana wypowiedź. Nie możesz sobie nawet wyobrazić tego, ile razy przeżyłem takie chwile z Syriuszem. Kiedyś pod wpływem emocji powiedziałem mu, że jest wart swej rodziny i nie różni się od nich na tyle, jak by chciał. A jeśli ktoś dobrze zna Syriusza wie, że temat rodu Blacków jest dla niego nieprzyjemny, zwłaszcza w czasach szkolnych. Nie odzywaliśmy się do siebie dwa tygodnie, lecz burza w końcu ustała. Widzę z daleka jak blisko jesteście z Karą i jak bardzo cię kocha. Wierzę, że lada moment ci wybaczy.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz