II. Rozdział 2

1.1K 114 145
                                    

     Carter uśmiechała się niekomfortowo, gdy dyrektor Dumbledore nalewał herbatę do przygotowanej dla niej filiżanki. Siedziała na krześle tuż przed biurkiem starszego czarodzieja, starając się nie krzyżować nóg i ukazywać pewną siebie pozę. Mimo dobrych chęci, nie była w stanie powstrzymać nerwowego bawienia się dłońmi oraz zadrapywania skóry wokół paznokci do krwi.

— Jak podróż, Jasmine? — Zapytał mężczyzna, siadając z powrotem na swoim fotelu, tuż po zaproponowaniu jej cytrynowych dropsów.

— Bezpieczna — powiedziała z nutą smutku w głosie. — A Tonks, um... Jest bardzo miła. Nie takiego Aurora się spodziewałam.

Nie powstrzymała ledwo wyczuwalnej ironii, czy nawet złości w swoim głosie, zaciskając dłoń na uchu filiżanki na samo wspomnienie rozradowanego wyrazu twarzy kobiety na samo wspomnienie Lupina.

Dyrektor uśmiechnął się i skinął zadowolony głową.

— Dobrze, przejdźmy zatem do konkretów — zabrał oficjalnie głos, na co odetchnęła z ulgą. Chyba wolała to, niż niekomfortową rozmowę na przełamanie lodów. — Jasmine, moja propozycja jest niezwykle poważna. Nie tylko mi, lecz także reszcie kadry pedagogicznej zależy na zapewnieniu uczniom odpowiedniego nauczyciela Zaklęć. Nie wydaje mi się, aby żaden z kandydatów wydanych nam przez Ministerstwo jest lepszy od ciebie, z pewnych względów. Wiem, że będziesz miała dobre podejście do uczniów, nie tylko ze względu na swój młody wiek i zrozumienie ich potrzeb czy problemów, lecz nawet dzięki pannie Karze Revna. Od innych nauczycieli wiem, jak problematyczną osobą była, lecz dzięki twojej pomocy udało jej się zdać Hogwart. Masz dobry wpływ na ludzi, posiadasz do nich cierpliwość i chęć nauczania innych głów. Jaka jest twoja opinia, Jasmine?

Brunetka westchnęła i upiła łyk czarnej herbaty. Gdy napój dotknął jej podniebienia, wzdrygnęła się na znajomy smak i przełknęła go z niechęcią. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad stosowną odpowiedzią.

— Będę z panem szczera — powiedziała w końcu. — Nigdy nie brałam pod uwagę nauczania w Hogwarcie. Nie wiem, czy...Czy jestem do tego zdolna, odpowiednia i gotowa.

— Nonsens, panno Carter! — Zaśmiał się ciepło Dumbledore. — Poza tym, oczywiście zapewnię pani odpowiednie szkolenie przygotowawcze na tydzień przed rozpoczęciem zajęć z jednym z nauczycieli.

Odłożyła filiżankę na spodek wiedząc, że nie będzie w stanie dokończyć tego napoju. Skrzyżowała ręce, zaciągając rękawy kardiganu na dłonie i odwróciła wzrok od czarodzieja, zaciskając lekko szczękę.

— Czy jeśli nie zaakceptuję tej oferty, będę w niebezpieczeństwie? — Zapytała z zimnym, przygnębionym tonem. — Jako czarownica mugolskiego pochodzenia.

— Obawiam się, że istnieje taka możliwość — odparł szczerze. — Dlatego też mam dla pani drugą propozycję.

— Dołączenie do Zakonu Feniksa? — Zapytała, domyślając się następnego pytania, powracając do mężczyzny wzrokiem.

Skinął on na to głową.

— Chciałem skierować to nie tylko do pani, lecz także do panny Revna — powiedział. — Dla niej mam jednak inną prośbę, motywowaną słowami profesora Snape'a dotyczącymi jej zdolności w pojedynkach, które pamięta z waszego szóstego roku.

Jasmine zmarszczyła na to brwi w  zdziwieniu. Nigdy nie przypominała sobie, by Kara wyróżniała się swoim stylem pojedynkowania, czy znajomością potrzebnych do tego zaklęć. Wydawało jej się, że wolała załatwiać swoje porachunki ręcznie.

— Panno Carter, za dołączenie do Zakonu Feniksa oraz przyjęcie mojej propozycji nauczania, jestem w stanie zapewnić pani rodzicom odpowiednią ochronę, gdyż w tych czasach nawet rodzina czarodzieja o mugolskim pochodzeniu znajduje się w niebezpieczeństwie. Panna Revna, mając połączenia z rodziną znaną z popierania śmierciożerców nie jest na dobrej pozycji, lecz Zakon zapewni jej bezpieczeństwo. Obawiam się, że nie ma pani innego wyjścia, nie w tych czasach.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz