Rozdział 32

1.2K 118 19
                                    

- Hej słuchaj, Wilkinson mnie wpuścił, masz może mój...

Kara wpadła w sobotni wieczór do dormitorium Jasmine, lekko zdyszana i pobudzona. Widząc jednak, że Carter nie przebywała w swojej sypialni sama, zatrzymała się w półkroku ze zdziwioną miną.

- ...szkicownik.

Ujrzała scenerię, której nie spodziewała się zobaczyć po wielu negatywnych rozmowach dotyczących jej byłych przyjaciółek, lecz mimo tego, Margaret Blythe siedziała w fotelu Krukonki ze skulonymi nogami. Jasmine widząc zaskoczoną Revnę, niemal jęknęła ze zmieszania. Nie spodziewała się jej tutaj, a co gorsza nie miała czasu porozmawiać z nią na temat swoich planów.

O poranku udało jej się złapać na śniadaniu samotną dziewczynę, co nie zdarzało się zbyt często. Gdy Maggie zorientowała się, że Carter szła właśnie w jej stronę i chciała z nią rozmawiać, opuściła maskę znudzonej miny i uśmiechnęła się od ucha do ucha, ukazując malutkie zmarszczki wokół oczu. Pomimo, że Gill planowała tego wieczoru iść wraz z nią na imprezę do Gryfonów, odmówiła jej złym samopoczuciem, aby nadrobić minione miesiące z Prefekt Naczelną.

A Jasmine za to szukała i łapała się brzytwy, aby tylko nie zostawać sam na sam ze swoimi myślami w pełnię. Inaczej obawiała się, że mogłaby w końcu wybuchnąć tłumionym od piątku płaczem, jeszcze intensywniejszym przez strach o Remusa.

Maggie widząc w pokoju postrach Slytherinu wśród dziewczyn (co wydawało się dla Jasmine najzabawniejszym określeniem na Karę, jakie słyszała), zdała się przestraszona, wzdrygając się niekomfortowo. Carter starała się to zignorować i zachować tak, jakby nic się nie stało. Podeszła dlatego do biurka, na którym znajdował się zostawiony przez białowłosą szkicownik, a w tym czasie dziewczyny mierzyły się spojrzeniami. Niczym dwa koty, które miały rzucić się sobie do gardeł. Uśmiechnęła się lekko w kierunku Ślizgonki, po czym bez słowa wręczyła przyjaciółce zeszyt.

- Co ona tu robi? - szepnęła Kara, zbliżając się do Jasmine.

- Wiesz, że ona to słyszy? - Odparła Jasmine, starając się ukryć chichot.

Revna odwróciła się za siebie, by upewnić się, że faktycznie tak było. Czarnowłosa dziewczyna uśmiechnęła się niekomfortowo, kiwając lekko głową.

- To ta Blythe? - Szepnęła ponownie, zdając sobie jednak sprawę z tego, że taki sposób porozumiewania się wcale nie był podstępny, czy ukradkowy.

- Tak Kara, to Margaret Blythe, o czym doskonale wiesz - wyjaśniła, wracając do swojego normalnego tonu.

Ślizgonka skinęła głową i odchrząknęła, po czym wyprostowała się, chcą wydać się jeszcze wyższa, niż już była. Podeszła powoli do drugiej Krukonki i wyciągnęła w jej kierunku rękę, a ta uścisnęła ją, patrząc na Jasmine, wołając wzrokiem o pomoc.

- Kara Revna - przedstawiła się bez konkretnego powodu, gdyż każdy znał jej imię oraz nazwisko. - Ale to chyba wiesz. Może mi jeszcze powiesz, że pustogłowa Gill tu jest?

Czarnowłosa prychnęła śmiechem na to określenie, momentalnie zakrywając usta dłonią. Revna zmarszczyła na to brwi, lecz kąciki jej ust subtelnie się uniosły.

- Nie, nie ma jej tu - odparła Krukonka z kręconymi, odstającymi na każdą stronę włosami. - Chciałam tylko pogadać z Miną, bez niej.

- Czyli... Mam sobie iść? - Zapytała Revna unosząc jedną brew, spoglądając zza ramienia na Jasmine.

Ta opierała się o kolumnę baldachimu, obserwując tą scenerię z rozbawionym uśmiechem.

- Tak właściwie... - zaczęła Carter.

Księżycowy Kwiat • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz