-Wiem co zrobiłeś Malfoy - krzyknął Harry celując różdżką w Malfoy'a.
Blondyn nic nie odpowiedział tylko rzucił zaklęcie w Pottera.
Tak trwała bujka już chciałam im przeszkodzić ale w tej sekundzie Harry wypowiedział- Sectumsempra- i Draco upadł na podłogę, z jego ciała zaczęła sączyć się krew.
-Co ty zrobiłeś - krzyknęłam i podeszłam do chłopaka.
-Draco wytrzymaj proszę cię zaraz przyjdzie pomoc - zaczęłam mocno szlochać.- Nie zostawiaj mnie.
-Panno Travera proszę wyjść - krzyknął Snape gdy zauważył Dracona leżącego w kałuży krwi.
Oszołomiony Harry złapał mnie za ręce i wyprowadził z łazienki.
-Wyjdzie z tego zobaczysz - szepnął okularnik przytulając mnie bardziej.
Stan Draco był krytyczny przenieśli go do skrzydła szpitalnego i poinformowali Panią Narcyzę.=tydzień później =
Minął tydzień i Draco się nie obudził, cały czas byłam przy nim i miałam nadzieję, że jednak się obudzi, nadal mam. Pani Narcyza też była praktycznie cały ten tydzień z odstępami na posiłek i aby się wyspać, lub ogarnąć.
Jest wtorek, przebudziłam się gdy słońce zaczęło wyłaniać się zza okien, lekko się podniosłam przetarłam rękoma twarz i Spojrzałam na Draco. Leżał tak nadal bez życia, podeszłam do niego i ukucnęłam obok łóżka łapiąc jego rękę.
-Draco, proszę cię obudź się, nie mogę cię stracić, mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś i będziesz szczęśliwy, twoja mama zaraz przyjdzie, do zobaczenia - delikatnie pocałowałam jego usta i postanowiłam iść do pokoju jego i Blaisa. Lekko uchyliłam drzwi i Blaise już nie spał, od razu gdy mnie zobaczył przytulił mnie czule.
-Lily, on się obudzi - powiedział.
-Mam taką nadzieję, mogę się tu położyć? - spytałam smutnym głosem.
-Tak, oczywiście - Gdy mi odpowiedział puściłam go położyłam się na miękkim posłaniu i zasnęłam.
=Draco pov=
Poczułem dotyk na mojej ręce, słyszałem wszystko ale nie mogłem otworzyć oczu.
-Draco, proszę cię obudź się, nie mogę cię stracić, mam nadzieję że znajdziesz sobie kogoś i będziesz szczęśliwy, twoja mama zaraz przyjdzie, do zobaczenia - poczułem
Wtedy delikatny pocałunek, później usłyszałem czyjś kroki które się oddalają - Lily wyszła
Po kilkunastu minutach udało mi się otworzyć oczy.
-Panie Malfoy, obudził się Pan - krzyknęła wesoła Pani Pomfrey.
-Zawołam Pana Matkę.
Po kilku minutach weszła właśnie ona.
-Syneczku - kobieta zaczęła łkać, przytuliłem ją, a ona zaczęła mi opowiadać co działo się przez ten tydzień....
=Lily Pov=-Nie wejdziesz tu!- krzyknął Zabini.
-Ale ja musze z nią porozmawiać - Sami przekrzykiwała się z chłopkiem.
-Blaise co się dzieje? - spytałam z zamkniętymi jeszcze oczami.
Samanta podczas nieuwagi Zabiniego wślizgnęła się do pokoju i uklęknęła przed łóżkiem.
-Co ty chcesz, widzisz Blaise nie wiedziałam że jestem takim bóstwem żeby się do mnie modlić - zaśmiałam się śpiąco- Czego chcesz.
-Wybacz mi ja naprawdę nie chciałam, t-to wszystko wina Pansy, ona mnie w to wciągnęła.
-A ty się zgodziłaś, spieprzaj chce spać - odpowiedziałam oschle.
-Dobranoc, Blaise - uśmiechnęłam się do chłopaka i w mgnieniu oka zasnęłam.
Godzina 8.00-Lily wstawaj, śniadanie jest - odpowiedział uśmiechający się Blaise gdy szturchał mnie za ramię.
-Po co ja chce spać - nie zdążyłam mu odpowiedzieć a ten wyciągnął mnie z łóżka i wepchnął do łazienki.
-Idziesz bez dyskusji -usłyszałam głos zza drzwi łazienki. Non stop tu spałam więc były tu wszystkie potrzebne mi rzeczy, ogarnęłam się poprawiłam włosy i starałam się zakryć opuchnięte oczy, niestety nie udało się. Zrezygnowana wyszłam z łazienki, podczas gdy ja się ubierałam weszły jeszcze dwie osoby - Teodor Nott z którym byłam na balu i Dafne Greengrass- siostra Astori.
-Idziemy - spytał Blaisa na co ja się zgodziłam, zmęczona powędrowałam do Wielkiej Sali i usiadłam przy swoim stoliku. Nie mogłam nic przełknąć zbyt mocno martwiłam się o moją fredkę, w pewnym momencie poczułam że ktoś siada obok mnie.
-Harry, spieprza stąd - wysyczałam.
-Skoro tak chcesz to pójdę kochanie - Draco się zaśmiał.
Oszołomiło mnie jakim cudem on tutaj się znalazł, siedziałam tak bez ruchu i patrzyłam w jego piękne szare oczy. Uśmiechnęłam się i bez wachania rzuciłam się na jego szyję.
-Draco ty żyjesz - szepnęłam wzruszona.
-Tak, będziesz musiała się jeszcze ze mną pomęczyć - zaśmiał się Blondyn.
Hermiona uśmiechnęła się a Harry i Ron patrzyli się jak osłupieni.
-Chodźmy stąd - powiedział cicho i złapał mnie za rękę.
Razem wyszliśmy z wielkiej Sali.
-Kochanie-szepnęłam mocno go przytulając, a z oczu popłynęły mi łzy.
-Nie płacz, mam pomysł Chodź - podszedł do mnie złapał mnie na plecy i pobiegliśmy do zakazanego lasu nad wielkie jezioro.
-Ah, tutaj się całowałam z Potterem rok temu - zaśmiałam się wspominając a ten moment.
-I kłóciłaś się ze mną - wspomniał.
-Ahh, tak- uśmiechnęłam się i podeszłam do końca ostu przyglądając się pięknej naturze.
-Draco - powiedziałam ale nikt nie odpowiedział - Draco! - Krzyknęłam, a on niespodziewanie porwał w ramiona i wskoczył do wody razem ze mną.
-Co ty robisz jestem cała mokra! - krzyknęłam oburzona.
-Spokojnie przeleportujemy się do pokoju - zaśmiał się wesoły chłopak wychodząc z wody.
Byłam cała mokra, usiadłam na moście i zaczęłam się suszyć.
-Chodź idziemy - powiedział Blondyn.
Złapałam za jego rękę i w kilka sekund znaleźliśmy się w jego pokoju.
-Co wam się stało? - spytał zaciekawiony Zabini- nie było was na lekcjach.
-Tłumacz się tleniona fretko- wysyczałam Wchodząc do łazienki.
-Wrzuciłem nas do wody- Wyjaśnił szarooki.
W tym czasie jak chłopacy rozmawiali i gdzieś poszli, ja przebrałam się i zmierzałam wyjść z łazienki.
Zrobiło mi się bardzo zimno więc wzięłam ciepły kocy i położyłam się na sofie.
-Apsik- kichnęłam kilkanaście raz pod rząd.
-Widzisz rozchorowałeś ją - Blaise usiadł obok mnie.
-Nie co wam poprostu zimno mi i tyle- odwróciłam się od nich i przymknęłam oczy.
Poczułam, że unoszę się w powietrze.
-Co ty robisz! - krzyknęłam zdezorientowana.
-Kładę cie na łóżko, rozchorowałaś się i nie pójdziesz na lekcje- wypowiedział Draco.
-Ehh- zaczęłam wzdychać i wyślizgnęła się z rąk Draco. Podbiegłam do łóżka i schowałam się pod pierzyną, chwilę później zmęczona i obolała zasnęłam.
Przez kilka dni leżałam w łóżku i co chwilę przychodziła do mnie Hermiona i Ginny aby sprawdzać czy wszystko jest dobrze, spędziliśmy kilkanaście godzin na rozmowach. Gdy wyzdrowiałam, przez wiele dni była zachowana ta sama rutyna: wstać, ubrać się, zjeść, na lekcje, obiad, prace domowe, przysznic, spać. Tak aż do czerwca.
3 czerwca. Egzaminy z teleportacji.
Nie spałam przez całą poprzednią noc. Byłam bardzo zestresowana. Wstałam i ubrałam się. Pobiegłam do Wielkiej Sali na śniadanie, ale nic nie zjadłam, poza kromką chleba z masłem. Nawet nie tknęłam sałatki greckiej! Poszłam się przejść, aby się uspokoić. Nie udało się! Ciągle myślałam o tej dziewczynie, co się rozszczepiła. Nie chciałam z pewnością tak skończyć. Godzinę później zaczęło się. Draco, Harry i Macmillan poszli na eliksiry, ponieważ nie mieli skończone 17 lat. Tak, byłam starsza od Malfoy'a. Na błoniach Hogwartu powitał na Twycorn.
- Witajcie uczniowie! Witajcie na egzaminie z teleportacji. Nie będe przedstawiał wam zasad teleportacji, ani podstawowych praw. Sami powinniście już o tym wiedzieć. Więc tak, macie obręcze przed sobą. Tym razem więcej. Teleportujecie się intywidalnie. Będe was oceniał z tego. Więc pierwsza, Morgan-Travers Lily!
Zamarłam. Jak zawsze pierwsza. Podszedłam niepewnie do szeregu metalowych obręczy.
"Cel, wola, namysł. Chcę naumyślnie przenieść się do tej obręczy."- pomyślałam. Przeniesołam się do dziwnego czegoś, a pół sekundy później byłam w obręczy. Zgubiłam 5 rzęsek, ale sobie je przylepiłam. Powtórzyłam tę czynność jeszcze 5 razy. Cel, wola namysł. Przenosiłam się bez szwanku. Na końcu zgubiłam rzęse.
- Panno Travers- powiedział Twycorn. Byłam okropnie wykończona i przestraszona. Stres mnie pożerał.
-Zdała pani!
Ucieszyłam się. Zaczęłam skakać w górę.
- Zdałam! Zdałam! Zadłam! HAHAH!
Wszyscy zaczęli mi się dziwnie przyglądać, ale miałam to gdzieś.
- Proszę pana, mogę iść do zamku?- spytałam uradowana.
- Tak, proszę. Do widzenia- odpowiedział.
- Do widzenia.
Poszłam do zamku przeszczęśliwa.
CZYTASZ
The Boy don't know love
FanfictionCo się stanie, gdy dwie różne osobowości, o dwóch różnych charakterach, o różnych poglądach połączy miłość..... [zakończone]