5 Rok w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie właśnie się rozpoczął. Biegnę spóźniona na lekcje u Snape'a, gdy moją uwagę przykuwa pewien chłopak. Jest to Draco Malfoy, który lekko spogląda na mnie z rozbawioną miną. Stoi tam także Blaise Zabini, a tuż za nimi zauroczona w Malfoy'u Pansy, spoglądająca na mnie gniewnym spojrzeniem. Bardzo rozbawił mnie widok jej twarzy. Stanęłam chwilę, a później zaczęłam dalej biec, na szczęście Snape'a jeszcze nie było w sali, gdy już zaczęłam siadać na swoje miejsce, które dzieliłam z Ginny, Snape wbiegł do sali. Na lekcji mieliśmy temat o wilkołakach, nie interesował mnie,więc zaczęłam rozmawiać z Ginny. Snape to zauważył i odrazu zaczął pytać mnie z tematu który mamy na lekcji. Nic nie umiałam, ponieważ nie uważałam, więc kazał mi przesiąść się do Malfoy'a, ponieważ siedział sam. Rzuciłam gniewne spojrzenie nauczycielowi i zaczęłam zabierać swoje rzeczy, posyłając tęskne spojrzenia Ginny.
-Dlaczego mnie to musi spotykać?!-szeptałam idąc do ławki.
Przez resztę lekcji próbowałam ignorować Malfoya, lecz cały czas czułam na sobie jego wzrok.
Po lekcji Obrony Przed Czarną Magią szybko wybiegam z klasy i wpadłam na Pansy.
- Morgan, uważaj jak łazisz- powiedziała do mnie z nienawiścią. Widziałam to w jej brązowych jak błoto oczach.
- O co ci chodzi Parkinson- odpowiedziałam jej- Nie
Przecierz nie umrzesz.
- A jak tam po przesiadce od tej głupiej zdrajczyni krwi Weasley. - Pansy powiadziała do mnie z pogardą
- NIE WYZYWAJ JEJ IDIOTKO- krzyknęłam na cały korytarz.
- Coś ty powiedziała?- Pansy wymamrotała pod nosem- COŚ TY POWIEDZIAŁA GŁUPIA PLUGAWA SZLAMO?!
Rzuciłam się na nią. Nie dość że wyzwała mnie to jeszcze Ginny! Udeżyłam ją z pięści prosto w nos z taką siłą, że upadła na podłogę. Gdy wstała pociągnęła mnie za włosy. Upadłam prosto na twarz, ale wstałam i uderzyłam ją w oko. Przyszedł Ron, Ginny, Harry, Blaise i Goyle. Zaczęła się wielka bitwa. Ja, Harry, Ron i Ginny nie ucierpieliśmy na tym jakoś bardzo, gorzej było z Pansy, która trafiła do skrzydła szpitalnego ze złamaną ręką, Blaisem, który zemdlał po tym, jak Ginny uderzyła go w skroń i Goylem, który oberwał od Harrego w nogę i nos. Rozdzieliła nas profesor Vector, nauczycielka numerologii. Pansy, Blaise i Goyle stracili po 150, a ja, Ron Ginny i Harry po 25. Nie wiem dlaczego tylko tyle, ale dostaliśmy szlaban na dwie soboty. Mieliśmy sprzątać lochy i pomagać skrzatom domowym w gotowaniu. Następnego dnia po lekcjach, szłam sprzątać lochy. Na moje nieszczęście było tam dormitorium Slytherinu, więc była szansa, że zobaczę Malfoy'a, a czego bardzo nie chciałam. Niestety, dzisiaj musiałam sprzątać sama, ponieważ Ginny i reszta spółki sprzątali inne części lochów, więc byłam tam sama całkiem sama aż do czasu... W spokoju myłam podłogę gdy nagle usłyszałam głos Malfoya.
-Ej, Morgan!-krzykną Dracon
-Czego chcesz, Malf... - chciałam dokończyć, gdy nagle Draco złapał mnie za nadgarstki i przysunął mnie do ściany. Zbliżył się do mojego ucha, gdy poczułam jego oddech, przeszedł mnie lekki dreszcz.
-Jeszcze raz coś zrobisz Pansy, to nikt tobie nie pomoże. Ani ta zdrajczyni krwi, ani twój wybraniec-zaczął szeptać mi do ucha
-Odczep się malfoy, widzę, że zakochałeś się w Pansy-powiedziałam z irytacją w głosie.
Próbowałam wydostać się z jego uścisku, ale był za silny.
Zaczął się zbliżać się do moich ust, lecz zatrzymał się na policzk.
-Nie próbuj ze mną pogrywać Morgan, bo źle się to dla ciebie skończy-powiedział ze sztucznym śmiechem.
-Haha, bardzo śmieszne-powiedziałam zirytowana.
Po chwili udało mi się wyrwać z jego dłoni, a on spojrzał na mnie ze swoim głupim uśmiechem i odszedł.
Nadeszła sobota- drugi dzień szlabanu. Wstałam o 6.00. Pożyczyłam od Harry'ego pelerynę-niewidkę i poszłam do skrzatów na herbatkę. Rozmawiałam z Brzydulką- moją przyjaciółką- skrzatem
- Brzydulko, co dziś będziemy robić?- spytałam.
-Panienka Lily i jej przyjaciele będą sprzątać,a skrzaty i Brzydulka będą gotować. - odpowiedziała mi Brzydulka- panienka Lily słyszała? Pan Draco Malfoy przyjdzie dziś na szlaban za to, że twarz Pansy Parkinson zamienił
w pysk mopsa.
Zamarłam. Dracon Malfoy przyjdzie na szlaban za to, że Parkinson dorobił pysk mopsa. Dobrze jej tak. A z drugie strony, ON BĘDZIE NA SZLABANIE! HARRY TEŻ BĘDZIE. Na 100% bedzie jeszcze jedna sobota szlabanu. Jak ja go nie lubię. Ostatnio zwyzywał mnie za Pansy, a teraz dorobił jej pysk mopsa. Coś tu jest nie tak. Wieczorem Filch zaprowadził nas do kuchni.
- Ach to były czasy... - powiedział Filch z rozmyśleniem -... gdy uczniów można było wieszać w lochach za ręce.
Połaskotał gruszkę i pojawiła się klamka. Weszliśmy. Ja wzięłam miotłę i zaczęłam zamiatać. Kara poszła mi dość szybko i po godzinie już powoli kończyłam. Nagle usłyszałam krzyki.
To były krzyki Ginny i Brzydulki. Gdy przyszłam Draco leżał pod ścianą zakrwawiony, a Harry wystraszony, spojżałam się na niego z przerażeniem.
- HARRY, COŚ TY NAJLEPSZEGO ZROBIŁ- krzyknęła rozpaczona Ginny.- ON NIE ŻYJE.
- Żyje, tylko jest nieprzytomny- Harry odpowiedział Ginny, która łkała z płaczu.
- Co tu się dzieje?!- zapytałam z lękiem i przerażeniem- Kto mu to zrobił i dlaczego. Harry, to twoja sprawka??
- TAK!- Ginny z jękiem i płaczem powiedziała i popatrzyła na Harrego morderczym spojrzeniem.
Podeszłam do niego i zaczęłam reanimować Dracona. Zaczęłam płakać, nie wiedziałam co się dzieje. Przypomniałam sobie, że znam zaklęcie, które stworzyła Hermiona. Powodowało to niemalże natychmiastowy powrót do zdrowia osoby chorej.
-"Vulnera sanantum, Vulnera sanantum, Vulnera sanantum"- powiedziałam głośno z przerażeniem. Z mojej różdżki trysnęło bladoróżowe światło. Wszystkie rany Malfoya zniknęły, ale nadal był nieprzytomny.
-" VIT..."- ryknęła Ginny, ale Harry coś szepnął jej do ucha i odsunęła się.
"Obliviate"- powiedział Harry ze spokojem.
-Co to za zaklęcia?- zapytała Ginny-
-Czary zmieniające pamięć- Odpowiedział Harry
- Nic nie będzie pamiętać z okresu 15 minut- dodałam
-Dokładnie- odpowiedział mi Harry.
Teraz podeszła Ginny i rzuciła zaklęcie "Vita" i Draco wstał z podłogi. Szybko otarłam łzy po chwili chciałam coś powiedzieć ale draco mi przerwał
-C-co się stało?
-Zemdlałeś -odpowiedziałam
-Pewnie Potter mi coś zrobił-krzyknął
-Odczep się Malfoy-powiedział Harry
-Bo co-odpowiedział Malfoy podchodząc do Harrego wyjmując różdżkę. Harry po chwili też wyjął różdżkę, a Ginny w rogu zaczęła płakać. Postanowiłam że to przerwę podeszłam do nich w pośpiechu i stanęłam między nimi.
-Ogarnijcie się, zachowujecie się jak dzieci-powiedziałam.
Draco i Harry po chwili zaczęli się uspokajać, ja zaczęłam iść do Ginny.
-Idioci-powiedziałam- Chodź Ginny, bo cała nam się zalejesz od płaczu - zaśmiałam się. Był to koniec dzisiejszej kary, więc mogliśmy wyjść. Gdy wychodziłam z Ginny, zatrzymałam się i spojrzałam na Draco. On w tym samym momencie spojrzał na mnie przez chwilę, bo szybko spuściłam wzrok i wyszłam z sali.
-Draco jest okropny,zawsze musi w coś się wpakować- mówiłam zdenerwowana.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za wszystkie błędy przepraszam. Kolejne części będą co tydzień albo nawet wcześniej.
CZYTASZ
The Boy don't know love
FanficCo się stanie, gdy dwie różne osobowości, o dwóch różnych charakterach, o różnych poglądach połączy miłość..... [zakończone]