42.Przyjęcie

3 2 0
                                    

Z dnia na dzień czułam się coraz lepiej, przy czyjeś pomocy mogłam już chodzić, wstałam wcześnie rano i próbowałam sama wstać ale to na nic. Spadłam na podłogę
-Kurwa-szepnęłam, po kilku sekund do pokoju w biegł Draco.
-Co ty robisz, nie powinnaś wstawać - powiedział podnosząc mnie.
-Nie przesadzaj chce sama nauczyć się chodzić.
-ehh- chłopak westchnął i usiadł obok mnie na łóżku.
-Co się stało- spytałam i pogłaskałam jego policzek.
- Gdybym ciebie wtedy nie pobił, byłabyś teraz zdrowa - Draco posmutniał momentalnie.
-Przestań-spojrzałam na jego włosy i poprawiłam je momentalnie - Chodźmy głodna jestem a czuje, że twoja mama zrobiła pyszne śniadanie.
-Zapewne. Chodźmy.
Blodnyn złapał mnie pod ramię i podniósł. Powoli ruszyliśmy w kierunku drzwi . Zawsze było najcięższe wchodzenie i schodzenie po schodach. Zawsze coś się tam działo- a to noga mi się powinęła, a to ktoś się ze mną przewróciił. Miałam nadzieję, że nie przewrócę się. Moje oczekiwania były błędne- poślizgnęłam się o mokrą podłogę. Noga zaczęła mnie piec.
- Lily nic ci nie jest? - zaskoczony i ewidentnie przerażony młody Malfoy spytał mnie, kucając.
- Nic mi nie jest.- sklamałam, aby go nie martwić. Noga mnie bolała  ale nie było gorzej jak wczoraj, jak spadłam z góry na półpiętro. - Podnieś mnie, idziemy dalej.
Ostrożnie podniósł mnie i ruszyliśmy w kierunku kuchni, z której wydobywał się wonny zapach naleśników z dżemem malinowym. Weszliśmy do kuchni
-Witajcie dzieci - Narcyza przywitała się i podała nam jajecznicę - smacznego.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się i rozpoczęłam jedzenie.
W tym momencie przybiegli Pansy i Blaise, trochę roztrzepani.
-A wam co- spytał Draco i spojrzał na mnie porozumiewawczo.
-Nic nic- Pansy pisnęła i spojrzała się na Blaisa lekko się rumieniąc.
-Lily przecież dobrze wiesz jak miłość działa na żałobę - na te słowa zakrztusiłam się jedzeniem a Draco się zarumienił.
-Mamo- szepnął chłopak, a potem pomógł mi się otrząsnąć.
Wszyscy się zaśmiali, oprócz mnie i Draco.
-Draco, a co z przygotowaniami do imprezy - spytał Blaise.
-Jakiej imprezy?- spytałam zaciekawiona, przybliżyłam się do blondyna i spojrzałam na niego- Mów dracuś.
-No Dracuś mów - Pansy potworzyła to po mnie aby to z niego wydusić.
-No to jest ymm... Impreza tak jakby integracyjna, zaprosimy bliznowatego, Szlamę i  rudzielca .. Au- chłopak jęknął bólem po tym jak go walnęłam.
-Nie obrażaj mi przyjaciół, kiedy ta impreza?
-dzisiaj wieczorem- powiedziała cała trójka.
-Co- krzyknęłam - W co ja się ubiorę, Pansy pomóż mi idziemy do sklepu - Kobieta od razu się podniosła i pobiegła do mnie.
Razem z Szatynką powędrowaliśmy do góry, gdzie ona pomogła mi się przebrać i przygotować do zakupów.
Zeszłam powoli na dół z pomocą Pansy gdzie czekał na mnie Draco.
-Uważaj na siebie kochanie, jak zaczepi cie ktoś, to ja go znajdę i zabije - zaśmiałam się i go przytuliłam.
-Dobrze będziemy niedługo- powiedziałam gdy z Pansy szłyśmy już do drzwi.
Przeniosłyśmy się na ulicę w Londynie gdzie były mugolskie sklepy z sukienkami.
Weszłyśmy do środka i od razu zobaczyłam piękną zieloną sukienkę, od razu postanowiłam ją przymierzyć. Gdy ją ubrałam już wiedziałam, że to ta, którą chce wziąść. Gorzej było z Pansy, dziewczyna szukała już godzinę i nic nie znalazła, w końcu na wieszaku była Czarna krótka sukienka do połowy uda z wyciętymi plecami. Podeszłyśmy do kasy i za nie zapłaciłyśmy.
Wraz z dziewczyną wróciłam do domu, bo byłam już bardzo zmęczona. Było jeszcze 5 godzin do przyjęcia więc mogłam chwilę się przespać, nikogo oprócz mnie i Pansy nie było w domu wiec położyłam się na kanapie i przykryłam kocem.
Zasnęłam na kilka minut, bo potem obudził mnie czyjś oddech.
Otworzyłam oczy i zauważyłam Samantha
-Samantha- uśmiechnęłam się na co ona wyjęła różdżkę.
-Czego chcesz- syknęła przykładając mi ową rzecz do gardła.
-Co chcesz mi powiedzieć przed śmiercią.
-Wiesz, że ktoś za chwilę tu b-będzie i zabiorą cie do az-azkabanu- drżałam lekko. Uśmiechnęła się  i wstała.
-pożegnaj się z życiem Travers, Draco w końcu będzie mój - śmiała się - Avad-
-Petrificus Totalus- krzyknęła postać za nią, był to Draco.
Gdy dziewczyna upadła podeszli do niej aurorzy, którzy wyprowadzili ją do azkabanu.
-Nic ci nie jest - spytał blondyn podbiegając do mnie
-Nic - spojrzałam na niego i pocałowałam jego wargi.
Wróciłam do swojego pokoju aby przygotować się do przyjęcia ale Zasnęłam. Gdy się obudziłam Pani Narcyza pomagała w przygotowaniu bo jeszcze słabo się czułam.
Powoli ubrałam sukienkę, a narcyza robiła mi fryzurę.
-Narcyzo, powiedz mi proszę poco te przyjęcie- spojrzałam na odbicie Pani Malfoy.
-Nie wiem dziecko, Draco tak chciał - kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.
-Pani coś wie - wstałam i złapałam jej ręce.
-Proszę powiedz mi co on znowu wymyślił.
-Nie mogę przepraszam - wyszła zostawiając mnie samą.
Usiadłam na łóżko aby potem się na nie położyć. Nie wiedziałam co on znowu kombinuje.
-Lily, chodź idziemy - krzyknął otwierając drzwi - wow- chłopak zatrzymał się.
Był ubrany w piękny czarny garnitur, lekko roztrzepane włosy które opadały mu na oczy.
-Aż tak źle wyglądam - zaśmiałam się i podeszłam bliżej.
-Jesteś piękna - pocałował mnie i pomógł mi zejść na sam dół.
Byli wszyscy moi znajomi i Draco nawet Charlotte.
Podeszłam i przywitałam się ze wszystkimi, na samym końcu zostało mi całe Golden Trio.
-Lily - szepnęła Hermiona i wtuliła się w moje ciało - dobrze, że czujesz się lepiej.
-Martwiliśmy się o ciebie - Harry Wyrwał odemnie Hermionę i sam mnie przytulił.
-Mam nadzieję, że niedługo ożenisz się z Malfoyem, Lily Malfoy pięknie to brzmi - zaśmiał się Ron po chwili zrobiłam to samo.

- O czym ty mówisz?- zapytałam zaciekawiona i zszokowana. Pan Malfoy podszedł do mnie.

- Lily, chodź na środek.- powiedział. Poszłam za nim na środek okrągłej sali, wypełnionej tłumem ludzi. Lud jednak otaczał tylko część środka sali balowej. W samym środku stał Draco, ubrany odświętnie w czarny garnitur z białą koszulą i krawatem.
-Draco, co tu się dzieje - spytałam lekko zszokowana.
-Wiem, że tyle razy cie skrzywdziłem ale nie chce nikogo innego oprócz ciebie - uklęknął na jedno kolano i wyjął piękny pierścionek.
-Zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną - zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam zrobić. Kocham go. Ale mnie skrzywdził.
-T-Tak- spojrzałam na niego.
Draco wstał założył pierścionek na mój palec i uniósł mnie do góry. Pisnęłam z bólu przez moje rany
-kocham cie - szepnął i pocałował moje wargi.
Po chwili postawił mnie na ziemię.
Zaśmiałam się- jesteś głupi.
-Za to mnie kochasz - przysunął mnie do siebie.
Wielka kolejka ludzi czekała aby nam pogratulować.
-No to teraz czekamy na małe Malfoyki - Blaise wspomniał przez co dostał od Pansy.
-Cieszę się, mam nadzieję, że będziesz w końcu szczęśliwa - pocałowała mnie w policzek i czule przytuliła.
- Ty też Draco - przytuliła go i odeszła razem z Zabinim. Po nich nadeszła Charlotte. Nagle błyskawica cisnęła gdzieś niedaleko. Zapewne zwiastowało to coś złego. Jej złote włosy były spięte w ciasny warkocz a na ciele miała czarną suknię, jakby pogrzebową. Podała rękę Draconowi, potem mi. Podając mi dłoń spojrzała się na mnie jakby chciała mnie zabić i zakopać pod lasem. Charlie chrząknęła cicho. Twarz jej była bez emocji jednakże miło powiedziała:

-Z całego serca chcę Wam życzyć wszystkiego najgorszego, bolesnego małżeństwa oraz szybkiej i tragicznej śmierci.

Zamurowało mnie totalnie. Ktoś, kogo lubiłam, ktoś, kogo uznawałam za swojego przyjaciela, życzył mi śmierci. Chciałam jej przyłożyć, ale wstrzymałam, ze względu na tłum ludzi, który nas otaczał z każdej możliwej strony. Twarz Draco pozostawała bez emocji, ale widziałam, że ma takie same chęci jak ja- zabić ją, zanim jej życzenia spełnią się.
-Dość tego- szepnęłam i podwinęłam rękawy mojej sukienki, złapałam za kołnierz jej kombinezonu i szarpnęłam.
-Słuchaj kurwa, jak możesz kurwa przychodzić tu teraz i jeszcze życzyć mi śmierci. Mam cie  dość - wrzasnęłam przez co wszyscy spojrzeli w moją stronę.
-Lily uspokój się - Pansy podeszła bliżej i próbowała mnie uspokoić.
Charlotte śmiała się jak osoba chora psychicznie
-Niedługo cie zabije, najpierw Draco na twoich oczach potem ciebie - odepchnęła mnie gdy trochę rozluźniłam uścisk. Podeszła i walnęła mnie w nos
-Zniszczyliście mi życie, ty pieprząc się z moim narzeczonym a Draco gwałcąc mnie jesteście siebie warci -wysyczała.
nie wytrzymałam.
Rzuciłam się na nią przez co oboje upadłyśmy. Zadawałam jej ciosy w brzuch w twarz, w końcu dziewczyna podniosła się i walnęła mnie tak mocno w nos, że zamroczyło mnie na chwilę.
Charlotte odeszła z zakrwawionym nosem. Przez całą imprezę myślałam o jej słowach i nie dowierzałam, jak mogła tak powiedzieć. Byłam mi bliska jak siostra. Ah... Ludzie to szumowiny.

The Boy don't know loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz