-Lily szybciej bo się spóźnimy na pociąg - krzyczał Blaise.
-Spokojnie, zostało jeszcze 20minut - zeszłam ze schodów. - pociągnął mnie mocno za rękę i pobiegliśmy w stronę pociągu.
-I poco tak się spieszyłeś - powiedzualam zdyszana-przecież dopiero uczniowie wchodzą - dokończyłam.
-O Blaise , Lily jesteście w końcu - powiedział Blaise i znaleźliśmy się w przedziale dla nas.
Usiadłam spokojnie na miejscu, wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać niespodziewanie weszła Astoria i Pansy.
-Hej Dracusiu- powiedziały zalotnie obie dziewczyny.
-Czego wy tutaj, spierdalajcie stąd to nasz przedział - wysyczał Draco, chciałam go uspokoić więc złapałam go za rękę.
-Kochanie, spokojnie - uśmiechnęłam się do niego.
Dziewczyny usiadły na przeciwko mnie, wzięłam moja książkę i zaczęłam dalej ją czytać. Niespodziewanie zrobiło mi się ciemno przed oczami...
~~~~~
-Malfoy na pewno jest śmierciożercą, słyszałem jak snape mówił o jakiejś wieczystej przysiędze- odpowiedział Harry
-To chyba jej nie można zerwać, skoro jest wieczysta - odpowiedział zmieszany Ron.
-Musimy śledzić Malfoy'a on coś kombinuje.
~~~~~~
-Draco miłość jest słaba, muszę zabić tą dziewczynę, ty nie możesz być słaby - powiedział spokojnie Voldemort, Draco patrzył się na mnie przerażony.
-Avada Kedavra - z jego różdżki wyleciał zielony płomień i leciał w moją stronę wiedziałam, że umrę w ostatniej sekundzie Draco zasłonił mnie swoim ciałem i upadł bez życia w moje ręce.
~~~~~~
-Draco-szepnęłam i spojrzałam się w stronę chłopaka siedzącego obok mnie, spojrzał na mnie - Co się stało Travers - złapał mój podbródek i podniósł do góry.
-Idę do Harrego, papa kochanie - spojrzałam szyderczi na obie dziewczyny i wyszłam z wagonu Slytherinu. Po kilkunastu godzinach byliśmy na miejscu - perony były przepełnione dorosłymi którzy czelai na swoje dzieci z utęsknieniem, rozejrzałam się choć wiedziałam że nikt na mnie nie czeka, wyszłam z pociągu i stałam tam przez chwilę w bez ruchu a z moich oczu wypływały łzy.
-Lily, kochanie chodź idziemy do domu- Narcyza lekko dotknęła mojej ręki obok niej już stał Draco wpatrywał się w podłogę i bawił się swoim pierścieniem.
Dotknęłam jej ręki i przeteleportowaliśmy się do Malfoy Monor.
-Draco witaj - podeszła do niego niska kobieta to była Bellatrix. Chłopak przywitał się z nią i usiadł na kanapie.
-Lily- spojrzała się na mnie. - Co ty na to abyśmy popróbowały ligilimencji
-Daj jej spokój Bella- wtrąciła się Narcyza.
-Ja może pójdę - wejrzałam kontem oka na kobiety i weszłam na górę do swojego,, pokoju'', przez ostatnie miesiące kiedy mnie nie było zmienił się był większy i zamiast czarnych ścian były szmaragdowe i w tym samym kolorze firanki, stało tam wielkie ciemno dębowe łóżko które zajmowało 2/5 pokoju. Na przeciw niego stało biurko i wielka szafa na ubrania także z ciemnego dębu, było tutaj bardzo przytulnie. Rozpakowałam swoje rzeczy i usiadłam na łóżku przeglądając stare zdjęcia moje i mojej matki, w oczach miałam łzy. Usłyszałam skrzypnięcie schodów, czyli ktoś po nich wchodził, drzwi do mojego pokoju otworzyły się a w nich stanął Draco.
-Kochanie nie płacz - dotknął czule mojego policzka i spojrzał mi w załzawione oczy, odwróciłam wzrok aby nie widział jak. Płaczę .
On za to mnie przytulił a ja rozpłakałam się jeszcze bardziej, położyliśmy się do łóżka a ja zasnęłam wtulona w niego.
~~~
Przeteleportowałam się z brzydulką na ulicę Pokątną i kupiłam dla wszystkich prezenty dla Narcyzy naszyjnik z wygrawelowanym herbem Malfoy'ów a dla Draco kupiłam zawieszkę z wężem ozdobionym szmaragdami, poszłam do swojego pokoju i napisałam do moich znajomych życzenia świąteczne. Po wysłaniu listu
zapakowałam ostatni prezent i włożyłam pod dużą choinkę, usłyszałam hałas szybko wstałam poprawiłam sukienkę i pobiegłam do miejsca skąd pochodził hałas. Draco podnosił wazę z kwiatami z podłogi.
- Draco? Co ty tu robisz do kurzej stópeczki?- spytałam.
- Eee... Muszę iść.- odpowiedział z zakłopotaniem.
- O nie nie nie... jest wigilia i nigdzie nie idziesz! Zrozumiano?
-Lily, ale ja...
- MARSZ MI DO STOŁU!-wrzasnęłam.
- Nie mogę. Do zobaczenia jutro!
Przeteleprotował się gdzieś. Wściekła zeszłam na dół i przy Narcyzie i Belli wzięłam wazon i rzuciłam jego o ścianę. Roztrzaskał się na kawałki.
- Repero!- machnęłam różdżką.- Przepraszam, nerwy.
- Dziewczyna z temperamentem- stwierdziła Bella.
- Draco nie ma, tak?- spytała Cyzia.
- Tak.- odpowiedziałam.
- Dobrze, siadaj do stołu i zjedz gęś lub pudding.
- No dobrze.
- Ale najpierw chciałabym coś powiedzieć, wstańmy!- wszyscy wstaliśmy. Wiem że ten rok był bardzo ciężki, i chciałabym wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego na następny rok- uśmiechnęła się do nas wszystkich narcyza i zasiedliśmy do stołu. Nie mogłam nic nawet przełknąć nie mogłam sobie wyobrazić być szczęśliwa w święta bez mamy i z ojcem mordercą, wstałam z krzesła i powoli weszłam po schodach do mojego pokoju. Położyłam się i zasnęłam.
CZYTASZ
The Boy don't know love
FanfictionCo się stanie, gdy dwie różne osobowości, o dwóch różnych charakterach, o różnych poglądach połączy miłość..... [zakończone]