13. Seria dziwnych zdarzeń

22 3 0
                                    

Kilka sekund później znaleźliśmy się na Ulicy Pokątnej. Pożegnałam się z Malfoy'ami i poszłam szukać moich przyjaciół. Stanęłam przed sklepem Freda i Georga i kilka chwil później weszłam do środka. Gdy weszłam od razu znaleźli się koło mnie Fred i George a za nimi Harry Ron i Hermiona.
-Hej Lily - przywitali się serdecznie Wesley'owie.
-Cześć Fred, hej George.
-Nie wiedziałam że przychodzi tu tyle ludzi, i to wtedy kiedy w każdej chwili może rozpocząć się wojna.
-Właśnie też się zastanawiamy-odpowiedziała Hermiona i podeszła do mnie i mnie przytuliła. - Tak nam przykro, mam nadzieję że twój ojciec w końcu pójdzie do Azkabanu.
-Hermiono przestań, na pewno Lily nie chce więcej już o tym słyszeć.-powiedział Harry.
-Właśnie - potwierdził Ron.
-Harry, Ron-podeszłam do nich i ich przytuliłam.
Kilkanaście minut później wyszliśmy ze sklepu, kupiłam w nim krwotoczki i inne słodycze. Szliśmy powoli do sklepu Madame Malkin. W pewnym momencie Harry spytał.
-Lily, dużo spędzasz czasu z Malfoy'ami. Czy wiesz może co oni knują, czy Dracon jest śmierciożercą?
-Nie, nie wiem niczego.-skłamałam-Wiem tylko, że Lucjusz jest w Azkabanie, ale wy też o tym wiecie. CO SIĘ STAŁO Z SKLEPEM OLLIVANDERA?! Idźcie po szaty, ja pójdę do tego sklepu.
Weszłam do sklepu wszędzie było powywalane i spalone. Przyglądałam się spalonym meblom.

Lily, chodź tutaj szybko!- powiedział Harry-Czy mi się zdaje, że Draco nie chce być przez nikogo zauważony.
-Może powinniśmy za nim iść? - powiedziała Hermiona.
-To jest zły pomysł...-odpowiedziałam.
-Dobra idziemy- postanowił Harry.
Nie słuchając mnie poszliśmy za Draconem. Wszedł do dużego i brudnego, z dużym kominkiem sklepu. Mroczny wystrój sklepu współgrał z towarami, które można tam było kupić. Na półkach były powykładane czarnomagiczne przedmioty przeznaczone do sprzedaży. Ten sklep nazywał się,,Borgin i Burkes".
Wspięliśmy się na dach i obserwowaliśmy sytuacje. Nic praktycznie nie słyszałam, poza imieniem Fenrira Greybacka. Był to wilkołak, znany ze swojego okrucieństwa oraz atakowania dzieci. Był przywódcą wilkołaków i dążył do zarażenia likantropią jak największej liczby osób, mając nadzieję na zbudowanie armii, która zawładnie światem czarodziejów. Draco powiedział właścicielowi sklepu, że będzie tutaj wpadał czasem i czegoś pilnował. Powoli wychodził ze sklepu, więc postanowiłam uratować moich przyjaciół. Rozkazałam Ronowi Harremu i Hermionie się nie ruszać, a sama zeszłam z dachu i pośpiesznie podeszłam przed wejście. Wewnątrz ujrzałam Dracona i starego człowieka, jak się dowiedzialam był to Borgin.
-Lily, c...co Ty tu robisz? Miałaś być w sklepie Weasleyów-spytał przerażony Draco.
-Wiesz przechodziłam spokójnie. Tak na spacer-powiedziałam i podeszłam do niego i szepnęłam- Draco oni są na dachu przy górnym oknie, musimy wyjść tylnim przejściem. Panie Borgin'ie, ma Pan tylne przejście?
-T-Tak proszę za mną-zająkał się.
Poszliśmy za nim i po kilku sekundach znaleźliśmy się już na zewnątrz i przeleportowaliśmy się do Dworu Malfoyów.
Nagle pojawiliiśmy się w ogrodzie Malfoyów. Draco złapał mnie za rękę i pociągnął mocno. Pobiegliśmy do jego sypialni.
- Lily, co robiłaś na Nokturnie?- spytał z powagą
- Mówiłam, że spacerowałam!
- Nie wierzę!- wszasnął- Mów prawdę!
- DOBRZE, dobrze!- krzyknęłam- Śledziłam ciebie! Trio było ze mną. Słyszeli, jak rozmawiałeś z Borginem. Wiedzą o jakimś przedmiocie i że Borgim ma go zostawić dla ciebie.
- DLACZEGO MNIE ŚLEDZIŁAŚ?!
- BYŁAM CIEKAWA, CO ROBISZ! ZROZUM!
- Koniec! Idź do siebie!- postanowił
Wybiegłam wściekła i poszłam do siebie. Następnego dnia wstałam rano niewyspana, szybko się ubrałam i zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, dzień minął mi bardzo spokojnie. Wieczorem miałam się już kłaść ale Draco z nienacka do mnie wparował.
-Czego sobie życzysz panie Malfoy - powiedziałam z jadem.
-Lily, przepraszam. - odpowiedział.
-Oh, pan Malfoy umie przepraszać-odpowiedziałam.
-Lily, Noo-dokończył.
-Dobrze, jeśli jeszcze raz pan tak wybuchnie, nie będzie tak miło-odpowiedziałam.-A teraz chodź chce spać, jutro wracamy do Hogwartu -dokończyłam kładąc się do łóżka.
Rano wstałam bardzo wcześnie, zrobiłam sobie śniadanie i poszłam przygotować się do wyjazdu.
O godzinie 10:55 pożegnałam się z Panią Malfoy i wsiadłam do pociągu. Kilkanaście minut szukałam wolnego przedziału, nagle zauważyłam w jednym z przedziałów Harrego, Lunę i Neville'a. Hermiona z Ronem byli na patrolu korytarzy, ponieważ od poprzedniego roku byli prefektami.
Weszłam powoli i usiadłam na wolnym miejscu, przywitałam się i zaczęłam czytać książkę. Harry i Neville zaczęli rozmawiać.
-Malfoy na pewno jest śmierciożercą!- zapewniał Harry- Dobrze o tym wiesz Neville
- Harry, gdybym wiedziała, to bym ci o tym powiedziałam.- mówiłam.- Siedzę u Mafloyów bite 2 miesiące i wiem, co tam się działo. Ze szczegółami umiem opowiedzieć całe wakacje.
- Nie musisz. Wiem swoje.- stanowczo powiedział Harry, poprawiając swoje okulary.
-Bajku jejku! Przestańcie się kłócić wreszcie!- krzyknęła Luna, co było do niej niepodobne.
- A co pisze twój ojciec Luna? Mogę poczytać?- spytałam
- Pewnie!- zgodziła się Luna- Uwarzaj, z tyłu są dołączone ominokulary. Pozwalają dostrzec niewidzialne stworzenia.
Po 5 minutach czytania powiedziałam do Luny:
- Luna! Skąd twój ojciec to wszystko wie?!
-Nie wiem.- zaśmiała się Luna.
Harry i Neville dalej drążyli temat Draco i jego śmierciożerstwa. NNaglektoś wbiegł do przedziału i podał Harremu jakiś list.
- Idziemy do Slughorna!- krzyknął
- Jakiego Slughorna?- spytałam ja, Neville i Luna.
- To nowy nauczyciel, uczył nas w tamtym roku- powiedział Harry- Chodźcie!

Wyszliśmy wszyscy z przedziału i pomazerowaliśmy do wagonu numer C.Po godzinie rozmowy z Slughormem wyszliśmy, ja pożegnałam się z Harry Hermioną i Ronem, i poszłam do wagony Slytherinu. Nic z tej rozmowy mądrego nie wyniosłam, poza tym, że zostałam zaproszona do Klubu Ślimaka, czyli grupy uczniów wybranych przez Slughorna. Zamierzałam już wchodzić ale nagle coś wybuchło za moimi plecami i po całym wagonie rozprowadził się czarny dym.
-Co to było, Blaise!? - powiedział zdenerwowany Draco.
-Spokojnie, pewnie pierwszo-roczniacy się wygłupiają, chodź Draco, siadaj zaraz będzie Hogwart-wypowiedziała Sami.
-Hogwart, żałosna imitacja szkoły, zrzucił bym się z wieży astronomicznej gdybym miał tu siedzieć jeszcze 2 lata-powiedział Malfoy
-Ale co to ma znaczyć, przesuń się.- powiedziałam
-Na razie tyle że nie będę marnował cennego czasu na zajęciach-dokończył.
Blaise się zaśmiał.
-Bawi cie to Blaise, wyjdę na tym lepiej niż Ty -kończąc to Draco spojrzał do góry.
Nachyliłam się do jego ucha i szepnęłam-t...to Harry, użył tego głupiego proszku od Weasleyów.
Nagle nad nami walizka się poruszyła. Wiedziałam, że to Harry. Pocałowałam go w policzę na co Blaise się zaśmiał z ignorowałam to i przesunęłam się w stronę okna. Po 2 godzinach jazdy podjechaliśmy na peron.
- To ja idę- oznajmiłam
- Muszę coś załatwić, zaraz przyjdę- oznajmił Malfoy.
Poszłam do wagonu obok i schowałam się obok drzwi. Zobaczyłam Lunę. Szepnęłam do niej:
- Luna, stań obok mnie.
Podeszła do mnie. Postanowiłam podsłuchać, co tam się dzieje.
-Matka cie nie nauczyła ze nie ładnie podsłuchiwać Potter, Petrificus Totalus. - krzyknął, a nieruchomy Harry spadł na podłogę.
Draco odkrył go z peleryny niewidki.
-No tak była matrwa, zanim co kolwiek mogłeś skumać - wstał i uderzył go w nos mówiąc - To za mojego ojca-Zakrył go peleryną niewidką i wyszedł z pociągu.
Spojrzałam w stronę Luny.
-Luna, choć musimy pomóc Harremu - powiedziałam wystraszona.
-Lily spokojnie-starała się mnie uspokoić.
Podbiegłyśmy do niego i odkryliśmy go.
- Finite!- Luna krzyknęła
-Lily, Luna dziękuję.
-Nie ma za co, teraz przepraszam ale muszę iść-powiedziałam wychodząc z pociągu.
Przed bramą zatrzymał mnie profesor Flitwick.
-Nazwisko.-spytał.
-Przecież pan mnie zna, ehh Lily Morg.... Travers.
-Dobrze, teraz pan Filch przeszuka pani walizkę.
W tym czasie doszli Luna i Harry.
W tym samym czasie Draco był przeszukiwany, Filch właśnie znalazł laskę i spytał.
-Co to za patyk?
-To nie żaden patyk tylko łaska, ośle. - Draco parschnął niegrzecznie
-Po co ci to, pewnie chciałeś zbić ją kogoś.
-Już dobrze, ja zaręcze za Pana Malfoy'a.- oświadczył Snape.
W tym momencie Draco zwrócił się do Harrego z irytacją.
-Ładna buźka, Potter.
Teraz ja byłam przeszukiwana, Filtch skończył szybciej niż z Draconem więc mogłam szybciej iść do Wielkiej Sali na kolację. Byłam tak głodna, jakbym nie jadła przez conajmniej miesiąc.

The Boy don't know loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz