Kilka sekund później znaleźliśmy się na Ulicy Pokątnej. Pożegnałam się z Malfoy'ami i poszłam szukać moich przyjaciół. Stanęłam przed sklepem Freda i Georga i kilka chwil później weszłam do środka. Gdy weszłam od razu znaleźli się koło mnie Fred i George a za nimi Harry Ron i Hermiona.
-Hej Lily - przywitali się serdecznie Wesley'owie.
-Cześć Fred, hej George.
-Nie wiedziałam że przychodzi tu tyle ludzi, i to wtedy kiedy w każdej chwili może rozpocząć się wojna.
-Właśnie też się zastanawiamy-odpowiedziała Hermiona i podeszła do mnie i mnie przytuliła. - Tak nam przykro, mam nadzieję że twój ojciec w końcu pójdzie do Azkabanu.
-Hermiono przestań, na pewno Lily nie chce więcej już o tym słyszeć.-powiedział Harry.
-Właśnie - potwierdził Ron.
-Harry, Ron-podeszłam do nich i ich przytuliłam.
Kilkanaście minut później wyszliśmy ze sklepu, kupiłam w nim krwotoczki i inne słodycze. Szliśmy powoli do sklepu Madame Malkin. W pewnym momencie Harry spytał.
-Lily, dużo spędzasz czasu z Malfoy'ami. Czy wiesz może co oni knują, czy Dracon jest śmierciożercą?
-Nie, nie wiem niczego.-skłamałam-Wiem tylko, że Lucjusz jest w Azkabanie, ale wy też o tym wiecie. CO SIĘ STAŁO Z SKLEPEM OLLIVANDERA?! Idźcie po szaty, ja pójdę do tego sklepu.
Weszłam do sklepu wszędzie było powywalane i spalone. Przyglądałam się spalonym meblom.Lily, chodź tutaj szybko!- powiedział Harry-Czy mi się zdaje, że Draco nie chce być przez nikogo zauważony.
-Może powinniśmy za nim iść? - powiedziała Hermiona.
-To jest zły pomysł...-odpowiedziałam.
-Dobra idziemy- postanowił Harry.
Nie słuchając mnie poszliśmy za Draconem. Wszedł do dużego i brudnego, z dużym kominkiem sklepu. Mroczny wystrój sklepu współgrał z towarami, które można tam było kupić. Na półkach były powykładane czarnomagiczne przedmioty przeznaczone do sprzedaży. Ten sklep nazywał się,,Borgin i Burkes".
Wspięliśmy się na dach i obserwowaliśmy sytuacje. Nic praktycznie nie słyszałam, poza imieniem Fenrira Greybacka. Był to wilkołak, znany ze swojego okrucieństwa oraz atakowania dzieci. Był przywódcą wilkołaków i dążył do zarażenia likantropią jak największej liczby osób, mając nadzieję na zbudowanie armii, która zawładnie światem czarodziejów. Draco powiedział właścicielowi sklepu, że będzie tutaj wpadał czasem i czegoś pilnował. Powoli wychodził ze sklepu, więc postanowiłam uratować moich przyjaciół. Rozkazałam Ronowi Harremu i Hermionie się nie ruszać, a sama zeszłam z dachu i pośpiesznie podeszłam przed wejście. Wewnątrz ujrzałam Dracona i starego człowieka, jak się dowiedzialam był to Borgin.
-Lily, c...co Ty tu robisz? Miałaś być w sklepie Weasleyów-spytał przerażony Draco.
-Wiesz przechodziłam spokójnie. Tak na spacer-powiedziałam i podeszłam do niego i szepnęłam- Draco oni są na dachu przy górnym oknie, musimy wyjść tylnim przejściem. Panie Borgin'ie, ma Pan tylne przejście?
-T-Tak proszę za mną-zająkał się.
Poszliśmy za nim i po kilku sekundach znaleźliśmy się już na zewnątrz i przeleportowaliśmy się do Dworu Malfoyów.
Nagle pojawiliiśmy się w ogrodzie Malfoyów. Draco złapał mnie za rękę i pociągnął mocno. Pobiegliśmy do jego sypialni.
- Lily, co robiłaś na Nokturnie?- spytał z powagą
- Mówiłam, że spacerowałam!
- Nie wierzę!- wszasnął- Mów prawdę!
- DOBRZE, dobrze!- krzyknęłam- Śledziłam ciebie! Trio było ze mną. Słyszeli, jak rozmawiałeś z Borginem. Wiedzą o jakimś przedmiocie i że Borgim ma go zostawić dla ciebie.
- DLACZEGO MNIE ŚLEDZIŁAŚ?!
- BYŁAM CIEKAWA, CO ROBISZ! ZROZUM!
- Koniec! Idź do siebie!- postanowił
Wybiegłam wściekła i poszłam do siebie. Następnego dnia wstałam rano niewyspana, szybko się ubrałam i zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, dzień minął mi bardzo spokojnie. Wieczorem miałam się już kłaść ale Draco z nienacka do mnie wparował.
-Czego sobie życzysz panie Malfoy - powiedziałam z jadem.
-Lily, przepraszam. - odpowiedział.
-Oh, pan Malfoy umie przepraszać-odpowiedziałam.
-Lily, Noo-dokończył.
-Dobrze, jeśli jeszcze raz pan tak wybuchnie, nie będzie tak miło-odpowiedziałam.-A teraz chodź chce spać, jutro wracamy do Hogwartu -dokończyłam kładąc się do łóżka.
Rano wstałam bardzo wcześnie, zrobiłam sobie śniadanie i poszłam przygotować się do wyjazdu.
O godzinie 10:55 pożegnałam się z Panią Malfoy i wsiadłam do pociągu. Kilkanaście minut szukałam wolnego przedziału, nagle zauważyłam w jednym z przedziałów Harrego, Lunę i Neville'a. Hermiona z Ronem byli na patrolu korytarzy, ponieważ od poprzedniego roku byli prefektami.
Weszłam powoli i usiadłam na wolnym miejscu, przywitałam się i zaczęłam czytać książkę. Harry i Neville zaczęli rozmawiać.
-Malfoy na pewno jest śmierciożercą!- zapewniał Harry- Dobrze o tym wiesz Neville
- Harry, gdybym wiedziała, to bym ci o tym powiedziałam.- mówiłam.- Siedzę u Mafloyów bite 2 miesiące i wiem, co tam się działo. Ze szczegółami umiem opowiedzieć całe wakacje.
- Nie musisz. Wiem swoje.- stanowczo powiedział Harry, poprawiając swoje okulary.
-Bajku jejku! Przestańcie się kłócić wreszcie!- krzyknęła Luna, co było do niej niepodobne.
- A co pisze twój ojciec Luna? Mogę poczytać?- spytałam
- Pewnie!- zgodziła się Luna- Uwarzaj, z tyłu są dołączone ominokulary. Pozwalają dostrzec niewidzialne stworzenia.
Po 5 minutach czytania powiedziałam do Luny:
- Luna! Skąd twój ojciec to wszystko wie?!
-Nie wiem.- zaśmiała się Luna.
Harry i Neville dalej drążyli temat Draco i jego śmierciożerstwa. NNaglektoś wbiegł do przedziału i podał Harremu jakiś list.
- Idziemy do Slughorna!- krzyknął
- Jakiego Slughorna?- spytałam ja, Neville i Luna.
- To nowy nauczyciel, uczył nas w tamtym roku- powiedział Harry- Chodźcie!Wyszliśmy wszyscy z przedziału i pomazerowaliśmy do wagonu numer C.Po godzinie rozmowy z Slughormem wyszliśmy, ja pożegnałam się z Harry Hermioną i Ronem, i poszłam do wagony Slytherinu. Nic z tej rozmowy mądrego nie wyniosłam, poza tym, że zostałam zaproszona do Klubu Ślimaka, czyli grupy uczniów wybranych przez Slughorna. Zamierzałam już wchodzić ale nagle coś wybuchło za moimi plecami i po całym wagonie rozprowadził się czarny dym.
-Co to było, Blaise!? - powiedział zdenerwowany Draco.
-Spokojnie, pewnie pierwszo-roczniacy się wygłupiają, chodź Draco, siadaj zaraz będzie Hogwart-wypowiedziała Sami.
-Hogwart, żałosna imitacja szkoły, zrzucił bym się z wieży astronomicznej gdybym miał tu siedzieć jeszcze 2 lata-powiedział Malfoy
-Ale co to ma znaczyć, przesuń się.- powiedziałam
-Na razie tyle że nie będę marnował cennego czasu na zajęciach-dokończył.
Blaise się zaśmiał.
-Bawi cie to Blaise, wyjdę na tym lepiej niż Ty -kończąc to Draco spojrzał do góry.
Nachyliłam się do jego ucha i szepnęłam-t...to Harry, użył tego głupiego proszku od Weasleyów.
Nagle nad nami walizka się poruszyła. Wiedziałam, że to Harry. Pocałowałam go w policzę na co Blaise się zaśmiał z ignorowałam to i przesunęłam się w stronę okna. Po 2 godzinach jazdy podjechaliśmy na peron.
- To ja idę- oznajmiłam
- Muszę coś załatwić, zaraz przyjdę- oznajmił Malfoy.
Poszłam do wagonu obok i schowałam się obok drzwi. Zobaczyłam Lunę. Szepnęłam do niej:
- Luna, stań obok mnie.
Podeszła do mnie. Postanowiłam podsłuchać, co tam się dzieje.
-Matka cie nie nauczyła ze nie ładnie podsłuchiwać Potter, Petrificus Totalus. - krzyknął, a nieruchomy Harry spadł na podłogę.
Draco odkrył go z peleryny niewidki.
-No tak była matrwa, zanim co kolwiek mogłeś skumać - wstał i uderzył go w nos mówiąc - To za mojego ojca-Zakrył go peleryną niewidką i wyszedł z pociągu.
Spojrzałam w stronę Luny.
-Luna, choć musimy pomóc Harremu - powiedziałam wystraszona.
-Lily spokojnie-starała się mnie uspokoić.
Podbiegłyśmy do niego i odkryliśmy go.
- Finite!- Luna krzyknęła
-Lily, Luna dziękuję.
-Nie ma za co, teraz przepraszam ale muszę iść-powiedziałam wychodząc z pociągu.
Przed bramą zatrzymał mnie profesor Flitwick.
-Nazwisko.-spytał.
-Przecież pan mnie zna, ehh Lily Morg.... Travers.
-Dobrze, teraz pan Filch przeszuka pani walizkę.
W tym czasie doszli Luna i Harry.
W tym samym czasie Draco był przeszukiwany, Filch właśnie znalazł laskę i spytał.
-Co to za patyk?
-To nie żaden patyk tylko łaska, ośle. - Draco parschnął niegrzecznie
-Po co ci to, pewnie chciałeś zbić ją kogoś.
-Już dobrze, ja zaręcze za Pana Malfoy'a.- oświadczył Snape.
W tym momencie Draco zwrócił się do Harrego z irytacją.
-Ładna buźka, Potter.
Teraz ja byłam przeszukiwana, Filtch skończył szybciej niż z Draconem więc mogłam szybciej iść do Wielkiej Sali na kolację. Byłam tak głodna, jakbym nie jadła przez conajmniej miesiąc.
CZYTASZ
The Boy don't know love
FanficCo się stanie, gdy dwie różne osobowości, o dwóch różnych charakterach, o różnych poglądach połączy miłość..... [zakończone]